Mój pierwszy raz na Kanale Żerańskim
Piotr Strzałkowski (piotr-strzalkow)
2012-11-26
Szczególnie Sebastian namawiał mnie, żeby się wybrać za „straż”. Mówił: „super miejscówka, jest ryba, będzie fajnie”. W końcu postanowiłem się skusić. Wiedziałem, że razem ze Stanisławem (ojciec) wybierają się z batami na płocie i leszcze. Powiedziałem, że może dojadę.
Obudziłem się nieco późno, bo po 7:00 rano. Wiedziałem, że na pewno są już na miejscu. Szybko się wyszykowałem, bat i drabinki do wozu i jazda nad wodę. Ruch na trasie Zielonka-Nieporęt mały, więc dotarłem na miejsce raz-dwa. Zaparkowałem się opodal ich wozu na ulicy Zwycięstwa i szybkim krokiem udałem się nad wodę.
Widok, który ukazał się moim oczom, potwierdzał to wszystko, co słyszałem i czytałem o Kanale Żerańskim… pełno wędkarzy! Znalezienie wolnej miejscówki graniczy z cudem. Szczęśliwie znajoma ekipa była już na miejscu i przytuliłem się do nich. Jak się okazało, w siatce mieli już kilka płoci. Największa ok. 30cm. Szybko rozłożyłem swój 7m bat i uzbroiłem go w 1g spławik. Muszę w tym miejscy podkreślić, że na bat łowiłem dosłownie kilka razy, poza tym nigdy nie spławikowałem na płynącej wodzie. Zwyczajnie tego nie lubię, wolę grunt.
Szybko wyszły moje braki wiedzy w doborze i obciążeniu spławika. Mój szybko spływał, kolegów stały niemal jak wryte. Zmieniłem zestaw na 2,5g i zacząłem się bawić śruciną. Normalnie zakładam jeden przelotowy ciężarek w kształcie oliwki. Tu założyłem oprócz oliwki jeszcze kilka śrucin w różnych miejscach. Poprawiło się, ale wciąż nie było to, czego oczekiwałem. Problemem okazała się żyła. Nieco zbyt gruba i pływająca. Miałem 0.14, powinienem mieć tonącą 0.12. Człowiek uczy się całe życie.
Z tym, jako tako uzbrojonym zestawem zacząłem wędkowanie. Na pierwsze branie czekałem kilka minut, trafiła się malutka płotka, później uklejka. W międzyczasie Sebastian wyjął leszczyka, a Stanisławowi spięło się kilka ładnych rybek, zresztą miał tak od samego rana. U mnie uczepiła się nieco większa płoć ok. 20cm, co było moim rekordem na ten kij, chwilę sprawdzałem jak zachowuje się wędka i ryba. Musze przyznać, że bat to świetna zabawa. Kilka minut później spławik poszedł znowu w dół i tym razem opór był jeszcze większy. Znowu się pobawiłem i wyjąłem 25cm płoć. Po jej odpięciu zastanawiałem się, jak to musi być wyjąć coś naprawdę dużego na delikatny bat. To jak Sebastian wyjmował 30cm leszcza, uświadomiło mi, że to kwestia opanowania. Nie ma się co spieszyć. Trzeba zwyczajnie zmęczyć rybę, pozwolić się jej wytańczyć. Rewelacja.
Tego dnia miałem okazję zobaczyć coś, o czym słyszałem, czytałem i widziałem w internecie. Mam na myśli branie drapieżnika na zaciętą i holowaną białą rybę. Szczęścia tego doświadczył Stanisław. Wyjmował zapewne uklejkę lub małą płotkę, gdy nagle kij mocno się wygiął. Stanisław podciągnął bat do góry a wraz z nim ponad wodę wyskoczył około 60-70cm szczupak. Oczywiście delikatny zestaw strzelił jak nitka, ale widok niecodzienny i wart zapamiętania.
Muszę też wspomnieć o tym, co się działo dookoła. Przez cały sezon nie widziałem tyle złowionych ryb. Słowa Sebastiana, że jak na ryby, to na kanał, w 100% potwierdziły się. Na stanowiskach obok, było widać, że rybka bierze i co chwilę ktoś coś wyjmuje. Tego dnia wyjątkowe szczęście, a raczej fachową rękę miał kolega 3 stanowiska obok. Uzbrojony on jednak był w 8m bolonkę. Dzięki temu, jego rzuty były znacznie dłuższe. Zasięg wędki pozwalał wyjmować mu, co kilka, kilkanaście minut ok. 1kg leszcze.
Podsumowując, Kanał Żerański wywarł na mnie bardzo dobre, pierwsze wrażenie. Niesamowity klimat, dziesiątki wędkarzy i ryba, która jest i względnie bierze. Muszę jedynie podszkolić technikę i będzie dobrze. Poza tym, to również świetne miejsce na grunt i spinning. Na pewno wrócę.