Zaloguj się do konta

Mój początek wędkarstwa

Jest wiele innych sportów, mniej lub bardziej ekstremalnych, mniej lub bardziej widowiskowych. Wszystkie łączy jedno- są wciągające dla swoich zwolenników. Wędkarstwo, podobnie jak i łowiectwo należą do grupy tych uprawianych przez człowieka najdłużej- pozwalały ludzkości przetrwać. Sposoby zdobywania pożywienia ewoluowały wraz z rozwojem cywilizacji- prymitywne ościenie, haczyki z kości, grodzenie gałęziami cieków wodnych, matnie, pierwsze prymitywne sieci wyplatane ręcznie czy też początki hodowli ryb w celu zapewnienia pożywienia. Z biegiem czasu konieczność pozyskania pożywienia przerodziła się w łowienie dla przyjemności- pierwsze żyłki z jelit czy też włosia końskiego, kije wycinane w lesie, spławiki z piór. No dobra- do brzegu. Wędkować zacząłem w roku 1969- w sumie tylko dzięki temu że zapalonym wędkarzem był mój śp. Ojciec, maniak na punkcie ryb i przyrody, chodząca encyklopedia wędkarstwa, członek Zarządu Okręgu, prezes koła, odznaczony chyba wszystkimi odznakami oraz medalami PZW. Pamiętam jak dzisiaj pierwszą wędkę- kij bambusowy około 5m, żyłka Stilon Gorzów 0,30, haczyk wiązany bez przyponu, spławik z łabędziego pióra a jako obciążenie służył kawałek ołowiu z oplotu kabla telekomunikacyjnego. Były to czasy gdy jez. Hajka, Niedalino i podobne w dawnym woj. Koszalińskim obfitowały w ryby a za 15 zł. można było wykupić pozwolenie krajowe na wszystkie wody PGRyb. Z początkiem lat 70 furorę robiły niemieckie Germinki- kije oraz podbieraki, do dnia dzisiejszego leżą w moim garażu, w pełni sprawne zresztą. Czasy głębokiej komuny- lata 70 oraz 80, coś tam ze sprzętu wędkarskiego w sklepach wędkarskich było osiągalne ale większość pochodziła z prywatnego importu. W handlu dominował sprzęt w większości z ZSRR- toporne wędziska z włókna szklanego nie wiadomo dlaczego ciężkie jak nieszczęście czy też kołowrotki Delfin. Szczytem marzeń były wówczas wspomniane wcześniej Garminki, kołowrotki Rex, czeski Tokoz czy też peweksowskie Abu Garcia. nieskromnie przyznam że byłem w posiadaniu tego sprzętu...A metody połowu? Lubię wszystkie (prawie). Zaczynałem od spławikowej (wszystkie odmiany) poprzez gruntową, sumową, karpiową, spinningową. Muchowa oraz wędkarstwo morskie jeszcze czekają w kolejce- ale co najważniejsze- żadna z powyższych nie stanowi dla mnie jakiegoś większego problemu. Nie wspominam o efektach- faktycznie wtedy były ryby- bez udziwnień, najprostsze zanęty domowego wyrobu, na hak rosówka, gotowany ziemniak lub kukurydza i naprzód... Brzmi jak bajka, prawda?
 

Opinie (11)

barrakuda81

Bajka? Chyba nie.Moja przygoda  z wędkarstwem jest znacznie krótsza ale coś tam pamiętam z czasów podstawówki choćby i te obrazy nie dają spokoju...Często słyszymy że "kiedyś to były ryby" - to z pewnością prawda bo było ich więcej niezaprzeczalnie ale trochę jest tak że nasz umysł jest zaprogramowanyn na wypieranie negatywnych wspomnień a przechowywanie tych dobrych, miłych.W związku z tym już nie pamiętamy ile razy wróciliśmy kiedyś o kiju i że też nie łowiliśmy samych okazów bo nie zawsze było malinowo.Trochę jest tak że prawda leży po środku. Bywają i dziś momenty kiedy tamte dawne chwile wracają na widok szalejących okoni czy boleni - jest ciut lepiej, zauważam to.Jednak to nie dotyczy każdej wody.W niektórych jest tragedia niestety.Jak to jest że w Holandii, Danii ryb mają dużo i są okazy a w Polsce jest tak trudno? Żeby u nas tak było wystarczy "zmałpować" toczka w toczkę" ich model, podejście i cierpliwie poczekać parę lat.Dla niektórych byłoby to nie do zaakceptowania i dlatego jest jak jest... [2018-01-07 11:45]

Julian

Coś mi się zdaje że jesteśmy rówieśnikami  mam 62 lata i zaczynałem dokładnie jak Ty z tą różnicą że ja w 1970 roku i namówił mnie tata kolegi. Pan Czesław - mój nestor,  Więcej nie będę się rozwodził - przeszedłem dokładnie tą samą drogę. Z tym że w zasadzie pozostałem przy spławiku : odległościówka + przystawka. Ps. Zwróciłem uwagę na Twój wpis ze względu na zdjęcie a konkretnie wędzisko . Może to nic specjalnego ale ja też podobnych teleskopów używam ; 360, 390,420  circa 40- 60 cw. Pozdrawiam [2018-01-08 08:40]

troc

Wędzisko już dawno jest pełnoletnie i ma jedną niepodważalną zaletę- długość po złożeniu niecałe 70cm. Dosyć sztywna gruntóweczka napracowała się przy niejednym karpiu i amurze... [2018-01-09 20:22]

Julian

Ze względów ekonomicznych jak i logistycznych ( korki i dojazd na łowisko )  zacząłem na ryby jezdzić skuterem - dokładnie taka długość do circa 80 cm  wchodzi mi pod kanapę z ,,nastrojonym "   zestawem . Jeszcze raz pozdrawiam . [2018-01-10 07:18]

Sith

Moja pierwsza wędka to kijek leszczynowy z dwoma wbitymi gwoździkami do nawinięcia żyłki gorzowskiej 0,40. Spławik misternie wystrugany z kory i haczyk, który mógłby posłużyć do złowienia rekordowego suma. Przynęta to głównie rosówki ukopane w ogródku. Brały na taki zestaw liny, szczupaki, karasie. Łowisko - rzeczka Dobrzynka w okolicach wsi Bądzyń, Zofiówka, Rydzynki. Kiedy to było? Ponad 60 lat temu... To były czasy. [2018-02-15 11:15]

kaban

Mój początek to koniec lat siedemdziesiątych i też z Ojcem. Pierwszy sprzęt to bambus z kołowrotkiem o ruchomej szpuli i spławikiem se stosiny gęsiego pióra ( w tamtych czasach w mojej miejscowości prawie każdy uprawiał jakąś działkę i coś hodował ) , rosówki zbierało się nocą, czerwone robaki wybierało się z kompostownika, zanętą był gotowany pęczak lub pszenica, rbiałe robiło się samemu zostawiając kurze bądź królicze jelita we wiaderu na warstywie trocin i problemem było potem ich wymycie i usunięcie potwornego zapachu, w maju wieczorem razem z Ojcem łapaliśmy do czapki z daszkem chrabąszcze... . Fakt - ryby to wtedy były.. . Wspomnień czar a sprzęt typu bambusy, pierwsze teleskopy, kołowrotki Delfin, Tokoz, Rex itd i nawet szpulka Gorzowskiej 25 -tki ciągle mam. Pozdrawiam. [2018-02-17 10:32]

troc

Koledzy, a pamiętacie jedno pozwolenie na wszystkie wody PZW w całym kraju albo też zielony kartonik za 15 złociszy uprawniający do połowów na wodach PGRyb całego kraju? To były czasy... [2018-02-18 17:32]

kaban

Mam gdzieś moją pierwszą legitymację z takowymi znaczkami... . [2018-02-18 19:06]

marek-debicki

Brawo Ryszard. Piękne wspomnienia są bezcenne. [2018-02-21 19:18]

Julian

Koledzy po kiju mnie namówli , A pomysł jest nie głupi.  Może byśmy tu na Tym portalu utworzyli klub ,,Starego Wapniaka "  Ryszard inicjatywa należy do Ciebie. Na razie spotkamy się wirtualnie , wymienimy doświadczenia , podzielimy się Oczywiście w wąskim gronie- łowiskami . Potem w miarę możliwości każdego z Nas możemy się spotkać.   Ps. I takich ludzi , i takiego podejścia oczekiwałem i oczekuję na tym Portalu . Miło spotakać bratnią duszę.  [2018-03-01 10:42]

halski021

Troć - miałeś ułatwiony start w wędkarstwo, dzieki twemu ojcu . Ja mialem trudniejszy start. Nikt z mojej rodziny nie wędkował. Wciągneli mnie w wędkarstwo koledzy z podwórka . Pierwsza wędka, to kij z leszczyny, żyłka z rozprutego zmywaka do naczyń(około 0,4mm), spławiki z kory lub gęsich piór. Nie wszystko było tak pięknie, jak koledzy wspominacie. Piszecie, że tylko 15 zł na wody PGR-ryb. Ale o tym, że za wędkowanie z łodzi i za spinning trzeba było słono płacić, nie wspomnieliście. O tym, że w latach 70-ątych,tylko wybrańcy w PZW mogli spinningować. Wynika z tego, że nie dla wszystkich była taka sielanka jak opisujecie. Mimo tego, także miło wspominam poczatki swojego wędkowania. Chociaż obecnie też nie narzekam, bo u nas są rybki. Większość wypuszczam, nie jadam ryb słodkowodnych, mają za dużo ości, wolę jeść morskie(filety bez ości) [2018-03-01 17:11]

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów.

Czytaj więcej

Wspomnień czar

W ostatnim dniu 2017 roku robiłem krótki objazd, i postanowieniem zobaczy…