To ten złowiony wobler mam go do dziś. - zdjęcia, foto - 1 zdjęć
W tym moim artykule opisze moją pierwszą wyprawę na ryby. Kiedy miałem 5 lat mój wójek zawsze dawał mi jakieś gazety wędkarskie.Jak to mały dzieciak jeszcze czytac nie potrafi więc tylko przeglądałem zdjęcia.Po 4 latach pomyślałem aby zacząc hobby-takie jak wędkarstwo.
Nareście zbliżył się ten dzień kiedy miałem wybrac się po wędkę do wójka.Ta wędka była gdzieś 2 metrowa,spiningowa nieznanej mi firmy.Moją pierwszą przynętą była wahadłówka z kotwiczką.Wójek wtedy związał zestaw i pożyczył mi go.
Nadszedł dzień pierwszej w życiu wyprawy na ryby.Wstałem wtedy gdzieś tak o 9:00,zjadłem obiad,poczytałem gazetki i wypad.Pierwszym kierunkiem był sklep spożywczy.miałem ze sobą chyba 5 złotych.Zaopatrzyłem się w kukurydzę i następnym kierunkiem było jęziorko.to jęziorko nazywało się Czarne.Kiedyś był tam całkowity zakaz łowienia ryb.
Nareście doszła chwila kiedy doszłem nad stanowisko.Odrazu wyjąłem puszkę konserwowej kukurydzy i za zakładanie jej na chaczyk.
Noi pierwszy zażut-bardzo blisko.Kilka nastepnych było w trzciny noi oczywiście zaczep.najważniejsze że udało się odzyskac chaczyk.Po 3 godzinach nagle zaczep.jak to dzieciak zaraz pomyślał ze to ryba,co po kilku minutach okazało się że to był wobler który niewiem jak zachaczył mi się na chaczyk.po 1 godzinie i po nacieszeniu się woblerem trzeba było już wracac do domu. wyprawa była udana pomimo wróciłem do domu o kiju.
Pozdrawiam całą społecznośc i moderatorów wedkuje.pl
Artykuł zgłoszony na konkurs wedkuje.pl
Autor tekstu: kamil ------------
jurek | |
---|---|
No to chociaż bez rybki , ale wobler , to też trofeum ...............pozdrawiam Jurek ..........Daję 5 ***** . (2010-02-18 15:17) | |