Zaloguj się do konta

Moja żona Renata i ja na rybach

Witam wszystkich
Chciałbym poruszyć sprawę ( problem), który niejeden z wędkarzy płci brzydkiej przechodził albo przechodzi. Chodzi mi o akceptowane bardziej lub mniej naszego hobby przez nasze żony.
Wiadomo, przedstawicielki płci pieknej mają przeważnie zgoła inne zainteresowania, niż my (oczywiście nie dotyczy to ułamka z nich, które również wedkują). A jak przychodzi weekend, to juz całkiem mają inne pomysły, aby go spędzić. Tyle wstępu.

Moja żona na ten przykład jest zapaloną grzybiarką, a pech chciał, że okres jesienny to wiadomo idealny okres grzybobrania, ( a tu sezon spinningowy w pełni ) i tu zaczynają się kłopoty, zaczyna sie tzw. konflikt interesów. Niestety, u mnie tam gdzie są lasy obfitujące w grzyby nie ma wody i jak to pogodzić...
Jest takie stare przysłowie: Jeśli nie możesz pokonać swojego wroga, przyłącz się do niego lub przeciągnij go na swoją stronę ( wróg w tym przypadku to oczywiscie przesada ).
Ja postanowiłem zastosować drugą część tej maksymy, otóż staram sie zarazić wędkarstwem moją żonę.

Ona na szczęście nic nie podejrzewa ( że to taka ciężka choroba) i się na to nie zaszczepiła.
Wziąłem moją żonę na ryby ! Ale nie jak zawsze jako towarzysza siedzącego na leżaku i czytajacego babskie pisma, tylko dałem jej ( o Jezu...) moją ukochaną wędkę w ręce i pozwoliłem pospiningować. Ku mojemu zaskoczeniu złapała dwa okonie jeden po drugim! Była bardzo zadowolonai o to mi chodziło...

W sumie złapaliśmy razem zaledwie siedem okonków, żaden nie był okazały, ale w tym przypadku nie o to chodziło, ale o te wędkarskie zarazki, którymi to miała zarazić się moja żona, tak aby i ona pokochała ten sport. Co z tego wyniknie zobaczymy...
A jak u Was wygląda ta sprawa ? Proponuję iść za moim przykładem.
Pozdrawiam Robert

Opinie (5)

Bop

ja... nie mam żony... może i na szczęscie. [2008-10-13 21:13]

Stachu

Ja mam żonę( co prawda byłą, ale mam), która uwielbia ryby i grzyby, ale tylko jeść. U nas taki numer nie przejdzie. Boję się nawet spróbować. Czas wolny spędzamy wspólnie na działce i mamy nawet staw, ale ja nie mam czasu powędkować, bo jestem ciągle goniony do roboty. W niedziele i święta, kiedy nie wypada pracować, mogę sobie posiedzieć nad wodą, ale wtedy przeważnie nic nie bierze. Robert! Gratuluję Ci przebiegłości, oraz urodziwej i wyrozumiałej żony.pozdrawiam Stachu [2008-10-14 16:58]

robson1

Dzięki stachu, jakoś trzeba sobie radzić.... i kombinować......Czy wyrozumiałej różnie z tym bywa.Pozdrawiam Robert [2008-10-14 20:35]

użytkownik

Podoba mi sie artykuł jest ciekawy i dotyczy nie jednego z nas pozdrawiam [2008-12-13 22:48]

organista 2

Świetny pomysł! Jest tylko małe ale- kobietom wędkarstwo szybko się nudzi.Ale warto próbować . [2010-07-14 08:51]

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów.

Czytaj więcej

Łowisko Tuszynek

ŁowiskoNa Łowisko Tuszynek wybraliśmy się w drugiej połowie lipca na k…

Opowiadanko

Swoją zasiadkę rozpocząłem o świcie 14 sierpnia 2006 roku. Tego dnia,…