Zaloguj się do konta

Moje pięć minut

Z pamiętnika......

Noc i całkowita cisza, nawet nietoperze jakby powątpiewały w swój kunszt nawigacji lotniczej. Wystraszone liście, drżące każdego dnia o swój los, grzechoczą delikatnym dźwiękiem. Co jakiś czas słychać drobny szelest to...... przerażona cisza, którą można niemal dotknąć. To spokój, którego nie było nam dane przeżywać przez ostatnie tygodnie. Spokój, który wyłania się znad opadającej , ciężkiej jak maszyny wiertnicze mgły, to........ samotność, cecha, którą dane mi będzie pielęgnować z największą starannością, przez dwa najbliższe miesiące. A będący w ciągłej inwazji szron, ukazujący się na trawie, szybie samochodu, na wędkach i podpowiadał będzie, że to już jesień, czas na przebiegłego, mętnookiego księcia nocy, sandacza.
Choć uwielbiam spinningowanie, zawsze na jesieni zdradzam go z gruntówką i odbywam kilkadziesiąt zasiadek na sandacza. Najbardziej lubię ten klimat, oszroniała trawa, samochód i wędki, a w tle magicznej ciemności, majestatycznie, palące się ognisko, źródło ciepła i specyficznego klimatu. Pachnąca kawa, która wyczuwają nie tylko ryby ale i łowiący w tym czasie wędkarze. Kieliszeczek naleweczki i wspólne gaworzenie z kolegami po kiju. To jedyny okres w moim wędkowaniu, kiedy nie mam na sobie koszulki z napisem " nie brały, nie biorą a w ogóle małomówny jestem".
I najlepsza w tym wszystkim jest nieobliczalność, jaką obdarzeni zostajemy podczas takiej zasiadki. Tak jak w zimę, kiedy łowiąc spod lodu, cieszy nas każda oszukana ryba a oczywiście im większa tym bardziej raduje, tak podczas wyprawy na sandacza, każde branie, piskliwy głos sygnalizatora podnosi poziom adrenaliny.
Miałem tak w zeszłym roku, kiedy polowałem wręcz, na przebiegłego drapieżcę przez kilkanaście kolejnych dni i zamiast sandacza złowiłem jedynie kilka szczupaków. Wędkowanie rozpoczęliśmy o godz 0.20, a do godziny 7.00 byliśmy bez brania. Noc była zimna, ale jakże piękna! Gwiaździste niebo zachwycało swym urokiem.
Połyskujące gwiazdy zdawały się szeptać, spójrz na mnie, pomyśl życzenie a na pewno się spełni. Długo zastanawiałem się nad tym, jakie wybiorę i zostałem przy najprostszym..... proszę o sandacza!!!
Dobijała godzina 7,15. Czas się powoli zbierać, bo na dziewiątą do roboty. Zwinąłem jedną z wędek, odłożyłem do samochodu spoglądając mimo woli na opartą o przedni fotel bolonkę. A może by raz rzucić może chociaż płotką zaliczę dzisiejszy dzień. W chwilę później już trzymałem w ręku kijek i patrzyłem na kołyszący się na fali, delikatny spławik.... kiedy ten w jednej chwili zniknął pod wodą. Zaciąłem energicznie. Coś sporego trzepotało się na końcu mojej bolonki. To średniej wielkości, dobrze podkarmiona płoć. Popatrzyłem na nią i przez myśl przeszło mi.... może złożyć ją na systemik? ...chwilę później już pływała w wodzie. Musiała użyć swoich wdzięków bo pięć minut po wrzuceniu jej do wody, nastąpiło branie.
Sygnalizator wydał głos. Po całej, bezgłośnej nocy w jego wykonaniu, w końcu.....zawył......ten dźwięk...., podobny był do wycia setki rozwścieczonych diabłów wypuszczonych na wolność.
Styropianowy jego pomocnik huknął o wędkę z nieznaną mu do tej pory siłą. Myślałem przez chwilę, że wędzisko pęknie wpół. Płoć była duża, ale ja wbrew książkowym podpowiedziom, zaciąłem od razu. Kij wygiął się w pałąk, jednak przeciwnik nie stawiał większego oporu. Podciągnąłem go pod brzeg, a kolega zsunął się z burty w celu jego podebrania, kiedy go zobaczył zzieleniał ze strachu. Odwrócił się do mnie i wymamrotał coś, że sandacz nie zmieści się w tym podbieraku. Po kilku odjazdach, zobaczyłem i poczułem co był wart. To na oko prawie metrowa ryba. Przepiękny, olbrzymi sandał....marzenie chyba każdego wędkarza. Sandacz kręcił kółka, w pobliżu brzegu i kiedy wydawało się, że jest już mój, okazało się, że popełniłem jeden błąd. Zapomniałem o wędkach kolegi, które były zarzucone po mojej lewej stronie. Tam właśnie powoli ale skutecznie podążał, mój przeciwnik. Dokręciłem hamulec, żeby nie dopuścić do splątania zestawów, sandacz wykonał jeden, następnie drugi młynek po czym wyczułem luz....... O ja nie mogę! Co się stało???
Wszystko wyglądało się na solidne. Na przypon użyłem fluorocarbon o długości 60 cm i wytrzymałości do 7.8 kg. Wyobraźcie sobie pękł w połowie jak odcięty nożem! Od tamtego sezonu tego rodzaju przypony stosuję tylko w sezonie letnim a na jesieni używam zwykłych żyłek. Uważam, że zły wpływ na jego jakość ma niska temperatura ale to oczywiście moje zdanie.

Mój sprzęt na sandacze to;
Dwa federy Jaxon Profix o długości 3,60 m i ciężarze wyrzutowym 50-100g, z przerobionymi szczytówkami o większych przelotkach.
Kołowrotki Okumy Force FB (wolny bieg) z nawiniętą żyłką GAMAKATSU Super G-Line 0,28 o wytrzymałości 8,8 kg.
Stosuję ciężarki płaskie z krętlikiem o wadze od 30- do 60g, które maluję je na czarno.
....a sandacz był naprawdę ogromny.
W tym roku planuję również co najmniej kilkanaście, takich wypraw i oczywiście jak tylko trafię na gwieździste niebo, to poproszę gwiazdy ponownie o ładnego sandacza, ale tym razem koniecznie z domówieniem, że musi wziąć udział, w profesjonalnej sesji zdjęciowej!

Opinie (11)

rafall258

super opis ! szkoda tylko okazu ! jak dla mnie to jest ***** :) [2013-10-01 11:06]

rafall258

super opis ! szkoda tylko okazu ! jak dla mnie to jest ***** :) [2013-10-01 11:06]

Artur z Ketrzyna

fajnie się cztało... No i udanej wyprawy i sesji... [2013-10-01 12:26]

użytkownik

Super kolego,tak opisane że wyobraziłem sobie tą sytuacje:-) Pozdrawiam i ponownego spotkania ze smokiem życzę. [2013-10-01 14:13]

Zibi60

Masz talent pisarski Jacku, bardzo wiernie oddałeś swoje emocje - kapitalna przygoda ! 5* [2013-10-01 15:05]

plotka97

Super się czytało***** [2013-10-01 15:16]

grzegorz not

Świetny artykuł. [2013-10-01 18:47]

marek-debicki

Pięknie opisana przygoda, tylko gratulować stylu i umiejętności wędkarskich. Pozdrawiam i *****pozostawiam. [2013-10-01 22:14]

Spawciu

przy takiej rybie to nogi same sie zginaja . 5leci [2013-10-02 18:11]

użytkownik

POETA z KIJEM [2013-10-02 20:20]

okiem_sandacza

Bardzo fajnie to opisałeś;) Nie lubię gruntu ,ale jakoś mnie ciekawość bierze po Twoim opisie..;) [2013-10-03 22:17]

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów.

Czytaj więcej

Laptop dla Bartka

Kilka tygodni temu u Bartka zdiagnozowano śmiertelną chorobę.Jak wielki…