Moje początki na lodzie

/ 3 komentarzy / 2 zdjęć


Lód zawsze kojarzył mi się z nudą i łowieniem "palczaków" .
Bo co jest wstanie zmieścić się w takim przeręblu?
Lęk i respekt jaki czułem do wchodzenia na zamarznięte akweny zniechęcał dość mocno nawet do odwiedzin znajomych na rybach.

Jednak wszystko zmieniło się w tym roku, spotkałem dobrego znajomego łowiącego stosunkowo blisko brzegu na płytkiej wodzie.
Po chwili rozmowy odważyłem się wejść na lód i mimo mojej wagi 100kg z plusem , nie załamał się :).
Było około 12-14cm pokrywy lodowej.
Pochodziłem z nim trochę od przerębla do przerębla.
Bawił się z okonkami .
Mimo wszystko nawet spodobało mi się to i umówiliśmy się na drugi dzień.
 Moje pierwsze starcie było dość śmieszne i nie jednego wędkarza zapewne śmieszyło.
Wędeczką była szczytówka od feedera z doklejonym taśmą jakimś najmniejszym kołowrotkiem na , który nawinąłem zwykłą przyponówkę 0.12.
Kolega obdarował mnie moją pierwszą blaszką podlodową i śmigałem z nim w poszukiwaniu okoni złowiłem ich ze dwadzieścia oczywiście sama drobnica pod 15cm . Ale zajarałem się w tym na maksa.
Na drugi dzień były próby kuszenia płoci i tu okazało się , że wędka musi mieć kiwok i to delikatny.

Zakupy były nieuniknione. I tak stałem się posiadaczem bałałajki i zestawu mormyszek wolframowych.
Pełen nadziei czekałem do wekendu ,aby zmierzyć się z płcią na mormyszkę.
Ochotkę zastąpiłem pineczką co na tym zbiorniku nie miało znaczenia.
Połowiłem trochę płoci i przyznam się szczerze , że bardzo mnie wciągnęło wędkowanie takim sprzętem. Wyciąganie ryby rękoma jest kwintesencją całego tego wędkarstwa pod lodowego.
A brania na tym razem delikatnym kiwoczku wisienką na torcie.

Prawdziwe starcie i cios w twarz .


Nadszedł czas zmierzyć się na innym akwenie , gdzie trzeba się trochę wysilić , aby łowić płotki.
Pokazało mi gdzie jest moje miejsce w szeregu. Oraz jak duże braki mam w swojej wiedzy wędkarskiej.
Mimo, że połowiłem naprawdę dobrze i była to moja najlepsza zasiadka w tym roku.( Jak na razie)
To uświadomiła mi kilka ważnych , rzeczy.

Ubiór ma znaczenie - zmarzłem jak cholera,przemokłem , a ręce miałem tak zgrabiałem , że nie byłem wstanie nadziewać ochotki na hak.

Wiązanie mormyszki ma znaczenie- po prostu źle zawiązana mormycha nie zacina i powoduje spady ryb.

Zanęta ma znaczenie - Ważny punkt totalnie olany przeze mnie .

Kiwoki mam za sztywne .

Kilka dość prostych rzeczy , a jednak dla takiego laika jak nowych i jak ważnych rad spowodowało ,że jeszcze bardziej się wkręciłem w to.
Kiwoki zacząłem robić sam , aby były delikatne ,krótkie.Takie jak mi pasują.
Mormyszki kupuje już inne i inaczej wiąże . Zanętę metodą prób i błędów komponuje samemu.Ubieram się też cieplej.:)

Jest to mój pierwszy sezon na lodzie, ale wiem ,że nie ostatni i wiele nauki przede mną

 


4.3
Oceń
(18 głosów)

 

Moje początki na lodzie - opinie i komentarze

ryukon1975ryukon1975
0
Ja żyję w cieplejszym klimacie bo tej "zimy" nie było tu jednego dnia (i chyba już nie będzie) by móc wejśc na lód i nie zaliczyć kąpieli. :) 5 ***** (2018-02-19 06:45)
okoniowy_bartusokoniowy_bartus
0
Ja też kiedyś miałem takie podejście że ten lód to lipa, nie ma emocji, ryby małe i nie umywa się to do spinningu. I żałuję, że tak poźno się za to wziąłem, bo to dopiero mój drugi sezon na lodzie, że się poważniej do tematu zabrałem.. Dla mnie każdemu spinningiście się to spodoba, szczególnie tym co lubią jigować, bawić się gumkami.. mało tego, dla mnie łowienie na spinning spod lodu, to wstęp do klasycznego spinningu! Sporo mi się to przydało w normalnym łowieniu i można się przekonać, jak niewielkie detale wpływają na udany połów dorodnych okonii.  (2018-02-19 11:19)
pstrag222pstrag222
0
Nauka idzie coraz lepeij i mam nadzieje ,ze w przyszlym roku bedzie sie czym pochwalic. (2018-02-23 16:45)

skomentuj ten artykuł