Moje początki z Mistrallem

/ 2 komentarzy

Rasowy design, bardzo dobre materiały, znakomicie zresztą spasowane i idealna praca w najcięższych nawet warunkach - wielu moich znajomych 'po kiju' sądzi, że kołowrotki łączące te cechy muszą swoje kosztować. Kłam tej teorii (wyznawanej przez znakomitą większość wędkarzy) zadaje kołowrotek Mistrall Amundson, najlepsza z moich ubiegłorocznych zdobyczy.
Z kupnem 'porządnego' młynka do mojej ciężkiej artylerii na bużańskie szczupaki, czyli kija Mistrall Aqua Spin 2,70 15-45g (gwiazdkowy prezent od żony) lekko nie było. Jestem dopiero w początkowej fazie przygody z wędką w ręku, więc moje pierwsze wizyty w sklepach wędkarskich przyprawiały o lekki zawrót głowy. Każdy sprzedawca polecał mi coś innego, nierzadko próbując wcisnąć produkty, o których nie miałem pojęcia. Nie pomagali też znajomi - oczywiście dla nich najlepszy na świecie był sprzęt, którego sami używali. Bardzo istotnym czynnikiem znacznie ograniczającym mój wybór była cena. 150 zł to suma może i niewielka, ale ja w tym czasie na więcej pozwolić sobie nie mogłem. Tym sposobem znacznie zawęziłem pole moich poszukiwań. Po wielu wieczorach spędzonych na wszelkich forach wędkarskich mętlik w mojej głowie jeszcze się powiększył. - Koniec - zdecydowałem wreszcie i postanowiłem, że kupię sprzęt, który mi się najbardziej spodoba wizualnie. Z takim mocnym postanowieniem w mroźny, styczniowy poranek udałem się do nowootwartego sklepu w moim mieście. W środku, oprócz sprzedawcy, nikogo nie było. Od razu skierowałem się do stoiska z kołowrotkami i tam moja niezachwiana pewność siebie wystawiona została po raz kolejny na ciężką próbę. Na półkach leżały same Mistralle. - Nie wystarczy mi kasy - pomyślałem od razu i zrezygnowany ruszyłem do wyjścia. Po drodze zatrzymałem się jeszcze chwilkę przy kijach. Na stojaku dostrzegłem wędzisko identyczne jak moje - Aqua Spin. Nie wiem czemu, ale chwyciłem je i zważyłem w ręku. - W czymś pomóc? - usłyszałem za plecami. - Szukam kołowrotka - odpowiedziałem cicho trzymając kij w dłoni. Musiałem wtedy wyglądac jak skończony idiota, ale sprzedawca niczego nie dał po sobie poznać. Zapytał jedynie o jego przeznaczenie i kwotę, jaką dysponuję. Gdy odpowiedziałem, skinął tylko głową i bez słowa postawił na ladzie granatowe pudełko z napisem Mistrall Amundson. Wyjął z niego czarny, materiałowy woreczek z tajemniczą zawartością. W środku był piękny, błyszczący kręcioł - oczy powiększyły mi się z zachwytu, a serce niemal stanęło, gdy zapytałem o cenę. Byłem pewien, że takie cudo kosztuje dużo. Tym większe było moje zdziwienie i szczęscie, gdy okazało się, że w portfelu mam wystarczająco, i że zostanie jeszcze na jakieś drobiazgi. Uszczęśliwiony zakupem, pobiegłem do domu. Nie zdejmując nawet czapki rozpakowałem pudełko i szybko zamontowałem kołowrotek na moim kijku. Razem prezentowały się naprawdę niesamowicie. Takie małe rzeczy, a ile radości dały mi w tym dniu.
Od tego czasu minął niemal rok i nie było ani chwili, bym żałował tego zakupu. Mój Mistrall'owy zestaw nad wodą sprawdził się wyśmienicie. Dzięki niemu we wrześniu tego roku z bużańskich odmętów wyjąłem swoją życiówkę - szczupaka o długości 75 cm. Podczas holu zarówno wędka, jak i kołowrotek spisały się bez zarzutu. Przetrwały też cały sezon nie wykazując żadnych śladów zużycia. Młynek cały czas pracuje bezszelestnie i lekko. Prowadnica żyłki wyglada jak nowa, szpula też. Teraz mój sprzęt czeka na nadejście kolejnego sezonu. Jestem pewien, ze sobie poradzi. Ja natomiast, bogatszy o kolejne doświadczenia i odłożone 500 zł wybieram się jutro na kolejne zakupy. Od wiosny chcę się zaczaić na okonie. Chyba nie muszę dodawać, na jaki sprzęt będę je łowił.

 


5
Oceń
(5 głosów)

 

Moje początki z Mistrallem - opinie i komentarze

piotr-strzalkowpiotr-strzalkow
0
Bdb pierwszy wpis! Warto dodawać zdjęcia. Podnosi to atrakcyjność i wiarygodność artykułów ;) Pozdrawiam! (2013-01-07 15:44)
u?ytkownik70140u?ytkownik70140
0
5 (2013-05-08 19:23)

skomentuj ten artykuł

 





Sklep wedkuje.pl

Mistrall Amundson