Monstrum z Wisły
użytkownik 559
2009-11-19
Rzeka Ebro w Hiszpanii stała się ostatnio najpopularniejszym Europejskim łowiskiem wędkarskim. Jak się szacuje żyje w niej około 5 milionów osobników sumów, których waga często sięga 100 kg. Nic zatem dziwnego, że nad tę piękną rzekę ciągną tłumy wędkarzy z całej Europy. Czy możemy porównać którąś z naszych rzek na przykład Wisłę do tego Hiszpańskiego Eldorado?
Odpowiedź jest prosta nie możemy. Nasze rzeki są ubogie w ryby, a tym bardziej w takie ważące po 100 kg, choć takie i u nas się zdarzają. Jednak kiedyś tak nie było!!! Kiedyś nasza Wisła mogła pod tym względem śmiało konkurować z Hiszpańską Ebro, a ryby w niej pływające były od hiszpańskich sumów znacznie większe. Część z czytelników pewnie w tym momencie nie daje wiary tym słowom i zastanawia się czy autor tego artykułu nie jest w kosmicznym błędzie. Nic podobnego!
Prehistoryczna ryba zamieszkiwała Wisłę od kilkunastu tysięcy lat prawdopodobnie od samego początku istnienia rzeki. W Morzu Bałtyckim pojawiła się już w neolicie, na co są udokumentowane dowody czyli rysunki naskalne na półwyspie Besov Nos i pozostałości części kostnych znalezione m.in. na terenie Wolina i Gdańska. Była w Wiśle i jej dopływach oraz całym górnym biegu tej rzeki rybą dominującą razem z łososiem. Występowała też między innymi w Odrze, Niemnie, Dźwinie i Newie. Była do naszych rzek tak dobrze przystosowana i tak dobrze się w nich czuła, że osiągała w nich naprawdę monstrualne rozmiary, przy których sumy z Ebro mogłyby tylko „podwinąć ogon”. Dorastała bowiem do 4 m długości i 300 kg wagi. Jej mięso gościło na stołach naszych królów, było także sprzedawane na targach. Co ciekawe w kronikach historycznych odnotowano okresy, w których ryba ta była najtańszą rybą sprzedawaną przez kupców. Wniosek z tego taki, że musiało jej być naprawdę bardzo dużo. I tak rzeczywiście było, łowiono je w Wiśle i jej dopływach od Karkowa aż po Gdańsk.
Tę prehistoryczną rybę , która przetrwała w Wiśle tysiące lat zgubiło jej smaczne mięso. Badania archeologiczne wyraźnie wskazują na to, że rybacka i rolnicza działalność człowieka i to nie tylko współczesnego ale nawet starożytnego i tego z wieków średnich powodowała ciągłe zmniejszanie się jej populacji. Miało to także wpływ na średnią wielkość tych ryb i ich długość życia. Gwałtownie rozwijający się w wieku XIX i XX przemysł miał negatywny wpływ na jakość środowiska wodnego naszych rzek i samego Bałtyku. Przemysł potrzebował taniego transportu rzecznego co skutkowało regulacją rzek poprzez ich pogłębianie. Powstawały także budowle hydrotechniczne. Wszystko to sprawiło, że nasz bohater miał coraz większe problemy z dotarciem na tarliska. Trzeba do tego dodać jeszcze zrzuty niebezpiecznych ścieków przemysłowych i nadmierną, bezmyślną eksploatację rybacką. Ta ostatnia nastawiona głównie na zysk polegała na łowieniu tych ryb w drodze na tarło i pozyskiwaniu z nich ikry, z której produkowano kawior. Uregulowania prawne istniejące w Polsce, a mające na celu ochronę wiślanego giganta jak na złość nie były pozbawione błędu. Okres ochronny jakim ryba ta była objęta trwał od 15 lipca do 31 sierpnia. Mijał się on z jej okresem wędrówek tarłowych, gdyż ryba ta wpływała z morza już w kwietniu i maju do rzek. Ochroną były więc objęte tylko te coraz mniej liczne ryby wracające z tarła do morza.
Rok 1892 przyjmuje się za datę krytyczną, po której ryby te zniknęły z Wisły. Wtedy sądzono, że gatunek ten wyginał bezpowrotnie. Tak się jednak nie stało bo równo po dwudziestu latach w roku 1912 pojawiły się one ponownie. To właśnie w tym roku rybacy złowili 300 funtowego osobnika tego gatunku. W roku 1915 natomiast złowiono osobnika ważącego aż 400 funtów ( 181,44 kg). Ten sygnał ostrzegawczy jakim było zniknięcie w roku 1892 monstrualnej ryby z Wisły, jak dowodzą jej dalsze losy został zlekceważony. Ostatecznie gigant o kwadratowym otworze gębowym zniknął z Wisły w drugiej połowie XX wieku. Olbrzymowi nie pomogło nawet wpisanie go na listę gatunków chronionych. Wcześniejsza rzeź i zanieczyszczenie rzek zrobiły swoje.
Co ciekawe przy obejmowaniu go ścisłą ochroną gatunkową popełniono błąd. Wpisano na tę listę gatunek spokrewniony z naszym olbrzymem, występujący w Europie zachodniej. Ten błąd nie miał już wpływu na losy pięknego wiślanego olbrzyma mającego srebrny tułów i niebieskoszary grzbiet pokryty rzędem jasnych tarczek kostnych. Słynny legendarny mieszkaniec Wisły wyginął ostatecznie! Ostatniego osobnika tego dwuśrodowiskowego gatunku złowiono przy ujściu Wisły w roku 1972. Od tamtej pory nikt w Wiśle już nie widywał tej ryby. Prowadzono jednak badania i eksperymenty zmierzające do odtworzenia jej populacji w królowej naszych rzek. Wszystkie badania i próby przywrócenia gatunku miały jednak wadę. Nadal skupiały się na nie właściwym gatunku!
Przełom w tych badaniach przychodzi dość nieoczekiwanie w roku 1996 z Estonii. Złowiono tam bowiem ogromnego jesiotra, którego poddano szczegółowym badaniom. Pobrano nawet próbki dla sprawdzenia kodu DNA. Wynik tych badań okazał się wielkim zaskoczeniem i spowodował istotny zwrot akcji w przywróceniu jesiotra do Wisły. Kod genetyczny estońskiego giganta wyraźnie mówił, iż nie jest to jesiotr zachodni żyjący na zachodzie Europy lecz jesiotr ostronosy, mieszkający w Ameryce Północnej! Natychmiast sprawdzono kod genetyczny jesiotrów znajdujących się w polskich zbiorach muzealnych. Wynik był taki sam jak u estońskiego przedstawiciela tego gatunku. Nasze polskie jesiotry podobnie jak estoński egzemplarz miały amerykański paszport!
Obecnie uważa się, że zlewnię Bałtyku zamieszkiwała odizolowana wschodnia populacja występującego u wybrzeży Ameryki północnej jesiotra ostronosego. To właśnie ten gatunek nasi przodkowie doprowadzili do zagłady. Jesiotry ostronose nad jesiotrami zachodnimi miały w Bałtyku ogromną przewagę – potrafiły lepiej niż one rozradzać się w chłodnych wodach jego rzek - potrzebnych im do rozrodu. Okazuje się bowiem, że jesiotr ostronosy (Acipenser oxyrinchus oxyrinchus) potrzebuje do rozrodu wody o temperaturze od 13,3 do 17,8 °C, zaś jesiotr zachodni (Acipenser sturio) wymaga temperatury co najmniej o dwa stopnie wyższej.
Badania nad restytucją ( przywróceniem gatunku ) wyszły z ślepej uliczki i ustawiły się na dobrej drodze. Prowadzi je miedzy innymi Stacja Morska Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego w Helu, Instytut Rybactwa Śródlądowego (IRS) w Olsztynie oraz Ośrodek Zarybieniowy IRŚ „Dgał” w Pieczarkach.
Dziś jesiotr a dokładniej mówiąc jesiotr ostronosy nie występuje w polskich rzekach. Zdarzają się jednak pojedyncze przypadki złowienia wolno żyjącego jesiotra. Przypadek taki miał miejsce w Nysie obok Kłodzka, w której to w 2007 roku wędkarz złowił chorego osobnika. Nie był to jednak przedstawiciel naszego bałtyckiego gatunku lecz prawdopodobnie uciekinier z hodowli – jesiotr syberyjski lub rosyjski.
Odtworzenie populacji jesiotra w Bałtyku i jego rzekach zależy od sukcesów przeprowadzanych przez naukowców eksperymentów i zarybień. Zarybienia naszych rzek narybkiem jesiotra ostronosego już trwają. Naukowcy z Instytutu Rybactwa Śródlądowego w Olsztynie dokonali niedawno zarybienia tym gatunkiem Drwęcy w okolicach Lubicza. O tym czy eksperyment się powiódł dowiemy się jednak dopiero za ćwierć wieku. Jesteśmy więc pokoleniem wędkarzy, które nie złowi na wędkę tego pięknego olbrzyma o rekinowatym kształcie. Pozostaje nam smutek, żal i hiszpańskie sumy. Nie możemy nic więcej zrobić. Jedyne co możemy, to zadbać o to co zostało w naszych wodach. Całe szczęście dla szczupaków, troci, łososi, głowacic i innych ryb, że coraz więcej wędkarzy mając świadomość ogromnego zagrożenia wypuszcza złowione ryby. Kto wie czy wypuszczona ryba nie jest jednym z ostatnich przedstawicieli, któregoś z gatunków ryb jakie jeszcze cudem przeżyły w naszych zatrutych, zaśmieconych wodach, w których pełno kłusowniczych i rybackich sieci. Czekając na ponowne pojawienie się ostronosych olbrzymów, róbmy co w naszej mocy aby nasze wnuki nie oglądały w muzeum ostatniego złowionego szczupaka czy suma.
Zdjęcia pochodzą z:
-forum.przyroda.org,
-hel.univ.gda.pl,
-oceanarium.webpark.pl,
-akwarium.gdynia.pl,
-zamek.sandomierz.pl
ŹRÓDŁO: http://marfish.pl
Oświadczam, że udostępniam powyższy tekst wyłącznie użytkownikom Portalu www.wedkuje.pl.jako materiał do przeglądania i czytania. Nie zezwalam na wykorzystywanie moich tekstów jako cytaty, zapożyczenia. Zabraniam kopiowania lub powielania moich tekstów, a dotyczy to całości jak również fragmentów tekstu oraz zdjęć ilustrujących teksty. W sprawach związanych z chęcią wykorzystania mojego tekstu, proszę o kontakt wyłącznie ze mną jako autorem, pod adresem marfish@marfish.pl.