Na lutowym lodzie

/ 3 komentarzy / 7 zdjęć


Nocne temperatury na zachodzie kraju mrożą krew w żyłach już na samą myśl. Dziewiętnaście kresek poniżej zera w nocy daje porządnie popalić. Poranek też nie jest wcale cieplejszy. Całe szczęście, że nad jeziorem jest tylko lekki, południowo-wschodni wiaterek, więc odczuwalna temperatura nie jest o wiele większa. Jednak bez porządnego obuwia, rękawiczek, ciepłego i zasłaniającego uszy nakrycia głowy, ocieplanych spodni i kurtki nie ma co na dwór nosa wychylać.
Z chwilą nastania świtu, coraz wyżej wschodzące słoneczko powoduje, że temperatura powoli, ale stale się podnosi i około południa słupek rtęci na termometrze zatrzymuje się na 8,5°C. Dzisiejszego dnia jednak cieplej już nie będzie, więc bez przerw na herbatkę albo też hierbatkę, jak żartobliwie mówi Kolega, się nie obejdzie. Ten drugi napój to nic innego jak ten pierwszy, tylko z prądem. Sobotni wypad nad jezioro w głównej mierze poświęcony jest rekonesansowi przed zbliżającymi się zawodami o podlodowe mistrzostwo koła. Ponadto po tygodniu spędzonym w mieście wilka ciągnie do lasu, tzn. wędkarza nad jezioro. Po szybkim zerknięciu na taflę jeziora i krótką wymianą zdań z Kolegami, którzy wczoraj wędkowali, lekko uspokojeni informacjami o grubości lodu (około 20cm) i faktem, że biorą płoteczki przez dobre trzy godziny zajmuję się szykowaniem zestawów podlodowych. Trochę tego sprzętu nazbierało się przez lata wędkowania, więc ustawiam zestawy na mormyszkę z miękkim kiwokiem, podlodową spławikówkę, zestaw do podlodowych blaszek na okonia i jeden stary poradziecki kijek pozostaje mi jeszcze w rezerwie. Kiedy zestawy są gotowe, po wypiciu rozgrzewającego tym razem rosołku wołowego, biorę aparat do ręki i schodzę na brzeg jeziora. Mijam po drodze Kolegę, który nieźle zmarznięty wraca z podlodowej zasiadki. Dwie godzinki, jedna płoteczka na początku wędkowania, ale buzia uśmiechnięta po pierwszym podlodowym wypadzie Ja niestety muszę zapłacić frycowe, gdyż mimo osiągnięcia gotowości do wędkowania i chęci zapolowania na okonia, jestem wyłączony z tej przyjemności, w związku z pozostawieniem świdra w garażu!!! Pomimo pewnego niesmaku z tego powodu i tak cieszę się z obcowania z przyrodą. Mówcie co chcecie, ale taka zamarznięta powierzchnia jeziora, na której dodatkowo lód oprószony jest delikatną warstewką śniegu, robi swoje wrażenie. Niesamowicie też wygląda pas jasnobrązowych trzcin na przeciwległym brzegu, u podstawy ciemnego, olszynowego lasu, z prześwitującymi gdzie niegdzie białymi pniami brzóz. Jednak uwaga. Tafla lodu w niektórych miejscach jest przecięta nieregularną, dobrze widoczną na warstwie śnieżnego puchu, linią pęknięcia powstałą w wyniku naprężeń. Oprócz możliwości podziwiania piękna jeziora jest to dobra pora na prace naprawcze przy pomostach, co skrupulatnie wykorzystali pracowici Koledzy, remontując kolejny pomost wędkarski. Cały urok tego pięknego dnia jednak został lekko nadszarpnięty w związku ze znalezieniem przez innych kolegów narzędzi do kłusownictwa podlodowego. Przykre, że nad tak piękną wodę przychodzą też ludzie, którzy mają wypaczone poczucie piękna i zasad pozyskiwania ryb.

 


4
Oceń
(16 głosów)

 

Na lutowym lodzie - opinie i komentarze

ryukon1975ryukon1975
0
Nigdy nie łowiłem z lodu więc nic fachowego nie napiszę.Ciekawy opis wyprawy wędkarskiej.
Jeśli chodzi o kłusowników i ich narzędzia nad wodą ,nabrałem już do tego dystansu.Niestety ale to rzeczywistość i standard naszych wód. 5 *****
(2012-02-07 18:27)
Zander51Zander51
0
Zima to dla nich najlepszy okres (dla kłusowników ) połowów szczupaka...Piękne to jeziorko. (2012-02-08 18:22)
stan-żstan-ż
0
Nawet zima nad jeiorami i rzekami ma swoje uroki. (2012-02-14 08:51)

skomentuj ten artykuł