Zaloguj się do konta

Na spotkanie z kardynałem

Zawsze fascynowała mnie rybka z przepiękną płetwą grzbietową, potocznie zwana kardynałem, czyli waleczny i wdzięczny lipień. Ostania ze szlachetnych, której nie miałem okazji złowić, ba nawet podjąć próby. Zawsze tylko spinning, a przecież muchówka chyba jest starsza. Podczas pogaduszek o rybach, kolega opowiadał jak łowi lipienie, począwszy od zrobienia zestawu, rysując i tłumacząc co i jak. Długości poszczególnych części zestawu, grubości żyłek, wiązania, sposób prowadzenia, dosłownie wszystkie techniczne sprawy. Następnie opisał jak kręci dolne nimfy. Zawsze robi takie, które występują w danej wodzie, a znaczy to, że jest bacznym obserwatorem przyrody.

Pewnego dnia przywiózł sprzęt do kręcenia much i pokazał ze szczegółami poszczególne etapy produkcji dolnej nimfy, najprostszej muchy do zrobienia. Pokazał wszystkie materiały służące do ich wyrobu, począwszy od haczyków, poprzez lamety, włóczki, skórki a skończywszy na lakierze. Usiadł i zaczął kręcić, tłumaczyć i omawiać. Następnie posadził mnie i nakazał kręcić. Praktyka, praktyka i jeszcze raz praktyka. No właśnie!!! Ale mi za bardzo to nie wychodziło. W końcu zlany potem, z trzęsącymi się rękami jakoś wyrobiłem swoją pierwszą muchę. Kilka następnych już on nakręcił, a ja znowu bacznie się przyglądałem. Następnego dnia przywiózł dla mnie jeszcze kilkanaście sztuk i mogłem teraz czekać na spotkanie z kardynałem.

W końcu umówiliśmy się i nasz wyjazd doszedł do skutku. Nadeszła upragniona sobota, wsiadłem do samochodu i pojechałem do kolegi. Tam przesiadka do jego auta i dalej w drogę. Po zajechaniu na łowisko, malowniczą rzeczkę, zostałem zaopatrzony w wędzisko muchowe i kołowrotek. Nie posiadam jeszcze własnego, ponieważ zostałem odwiedzony od zakupu zanim nie sprawdzę i czy przypadnie mi do gustu łowienie tą metodą. Oczywiście zawiązał cały zestaw pokazując i tłumacząc. Po chwili, ubrawszy wcześniej spodniobuty i okulary polaryzacyjne, przeszliśmy nad rzekę i rozpoczęliśmy łowienie. Poprzez mgiełkę przedostawało się coraz więcej światła, a i słoneczko zaczęło lekko przygrzewać. Woda w rzece była dość niska, więc znalezienie dołków nie stanowiło problemu. Ale lipieni nie było widać. Po przejściu kilkunastu dołków zatrzymałem się przy kolejnym z lekko schodząca rynną. W trakcie drugiego przepuszczenia przynęty zauważyłem na żyłce fluorescencyjnej zatrzymanie i zaciąłem. Tym razem nie był to liść ani gałązka, tylko ryba. Pomyślałem sobie, że mam w końcu swojego pierwszego lipienia. Rybka trochę pofiglowała na wędce i kiedy już miałem ją przybliżyć do ręki, aby podebrać, nagle fajtnęła i spięła się. Dobrze, że tak się stało, bo i tak nie miała wymiaru.

Po kilku kilometrach chodzenia przeszliśmy na drugą stronę rzeki na wąskim wypłyceniu i zaczęliśmy ponowne „dłubanie”. Znowu przytrzymanie, zacięcie i korzeń. Zestaw zerwany. Trzeba wiązać samemu, bo kolega został trochę w tyle. Ale słyszę jak woła. Podchodzę i widzę jak trzyma na zestawie lipienia, podaje mi wędkę, abym poczuł jak ładnie walczy i po chwili rybka ląduje w podbieraku. Buźki i do wody. Powędrowaliśmy dalej. W pewnym miejscu na wprost głębszej rynny staliśmy niedaleko siebie. Praktycznie nasze nimfy „szły” jedna za drugą. Po krótkiej chwili kolega zacina lipienia. Podaje mi wędzisko do ręki i hol należy do mnie. Znowu buźki i do wody. Ja jeszcze dwukrotnie musiałem wiązać zestaw, po zerwaniu na podwodnych korzeniach i zawadach. Przed godz. 1400 zakończyliśmy nasze zmagania. Umówiliśmy się na kolejna turę. Mam nadzieję, że w końcu dopisze mi szczęście i zaliczę swojego pierwszego kardynała. Kurcze, chyba mi się spodobało?

Opinie (21)

użytkownik

Nie dziwię się, że Ci się spodobało... :-) ja jeszcze nigdy nie próbowałem na muchę (nie mylić z Anną :-) ale ciągnie mnie... Pozdrawiam serdecznie i udanych wypadów! [2009-11-15 12:35]

jurek

Fajne opowiadanie Mariuszu , ale na pewno wprawisz się w łowieniu tych przepięknych rybek , może spróbuj sam pojechać ---zapewniam Cię , że po pierwszych poradach kolegi , będzie lepiej Ci szło ............. życzę pięknej rybki i niezapomnianej przygody z przyrodą ........... pozdrawia Jurek . [2009-11-15 12:43]

piotr 0206

opis osobiście mi się podoba.Wasza postawa szczególnie.Pewnie ze kiedyś będzielepiej.Czasem bierze mnie ochota aby spróbować nowej metody ponieważ jest to metoda bardzo aktywna.Jednak z powodu braku odpowiednich akwenów dla tej dyscypliny pozostanę przy swej metodzie.Spławikowa też ma swe uroki i zalety.Pozdrawiam i życzę następnych wypadów z dreszczykiem emocji. piotr0206 [2009-11-15 14:03]

dariuszdyl

he, he następny zarażony tą "wredną" metodą jaka jest muchowanie. Dlaczego "wredną", bo bije po kieszeni. Ja po pierwszym wypadzie z kumplem, ja ze spinem on z muchówką, na kropki już po 2 tygodniach szukałem na allegro sprzętu muchowego ;-) a po kupieniu sprzętu (nie z allegro ale od innego muszkarza) chyba po następnych 4 miesiącach już kumpel, jako stary muchowy wyga, dostał zamówienie na resztę potrzebnych rzeczy, imadełko, nawijaki i reszta "tych śmieci" jak to nazwała moja żonka ;-) no i oczywiście nie ma miesiąca żebym czegoś nowego z tych śmieci nie dokupił. Swoją przygodę z lipieniami zaczynałem na Pasłęce na odcinku PZW, no i prawem frajera udało mi się trafić parę kardynałków, największy miał 32 cm.za artykuł oczywiście ***** [2009-11-15 14:13]

użytkownik

Dopiero co wkąpałeś się na plaży a już brodzisz w rzece? Wcale nie jest trudniej się zamoczyć. Kiedyś też łapałem wszystkie sroki za ogon - teraz z muchówką już rzadko. Ale imadełko przydaje się do kręcenia chwostów na kotwiczkach do obrotówek i na wyrób przywieszek do zestawów śledziowych oraz przywieszek na dorsze. Pozdrawiam. [2009-11-15 15:40]

kostekmar

Jacku, nic na to nie poradzę, że jestem tak zakręcony. uwielbiam wędkarstwo i obcowanie z przyrodą (nawet czasami nieprzyjemne). Lubię też próbować coś nowego. [2009-11-15 17:02]

KONIO

....Extra zdjęcia ,piękna rzeka,i ciekawy wpis POZDRAWIAM!! [2009-11-15 19:20]

uklejka

Kolego Mariuszu , po przeczytaniu tego artykułu wróciło wspomnienie, ja tak też zaczynałem. Pierwsze muchy bardzo nie udolnie wiązane w imadełku które zrobił mi kolega w warsztacie , sznur odkupiony , kij teleskop " Robinson " przerobiony do tej metody i bakcyl połknięty.I do tego piękna rzeka Drawa .5 + [2009-11-15 20:16]

Norbert Stolarczyk

Anna Mucha chyba bym się nie zastanawiał :) fajna przygoda fajny artykuł. Piąteczka. [2009-11-15 20:56]

użytkownik

Sam nie łowię metodą "muchową" i raczej nie będzie mi dane kiedykolwiek spróbować, ale czytało się fajnie. Zrozumiałem wszystko, było przyjemnie i bez wazeliniarstwa calutkie 5***** Pozdrawiam i życzę tego lipienia na kolejnej wyprawie [2009-11-15 22:10]

użytkownik

No to jak się zaczęło podobać to juz nie ma odwrotu. Pozostaje tylko życzyć sukcesów w łowieniu i tworzeniu przynęt:) [2009-11-16 00:08]

użytkownik

Artykuł bardzo ładnie napisany Daje 5 [2009-11-16 08:54]

łysy wąż

No i współczuję ..... bo wpadłeś. Znam kilku naprawdę dobrych spiningistów, którzy " dali się namówić " na kilka rzutów muchówką. I co ...? I teraz posprzedawali swoje woblerki, kołowrotki, spiningi itp. Mucha, mucha, mucha.... Zaraźliwa sprawa.Mimo usilnych starań kilku muszkarzy, nie tykam tego sprzętu. Boję się, że i ja pomyślałbym o odstawieniu spiningowych kijaszków do kąta. Łoj, to byłoby straszne....Jak spotkam Cię w styczniu nad Redą z muchówką w ręku..... ;-)pozdr. [2009-11-16 10:32]

kostekmar

Kamilu, w styczniu napewno ze spinningiem. Bez obaw, ta metoda tylko i wyłącznie dorywczo pod koniec roku i od czasu do czasu na początku roku. Pozdrawiam [2009-11-16 10:40]

użytkownik

Pozdrawiam autora tekstu:) [2009-11-16 13:28]

janunio1

Życzę koledze powodzenia w muszkarstwie i piątal,pozdr. [2009-11-16 17:22]

Slyder

No Mariusz jak zwykle super artykuł.Powodzenia następnym razem. [2009-11-16 18:34]

The Piterson12345

hmm lipień:) ciekawa i piękna ryba :) szkoda że w warcie nie ma tej oto wspaniałej ryby:) moooże kiedyś spróbuje łowic na muchę.. Pozdrowienia i odemnie oczywiście 5 [2009-11-16 21:42]

użytkownik

mam nadzieję skompletowac mój pierwszy sprzęt muchowy jeszcze w tym roku, ale kręci muchy to chyba ponad moje obecne mozliwości-czytając Twój artykuł widze , że niezaleznie od metody wędkarz to musi byc mocno cierpliwy człowiek i musi metodycznie dochodzic do celu jakim jest np złapanie kardynała :) gratuluje samozacięcia i pozdrawiam [2009-11-17 09:05]

2780plox

Zawsze marzyło mi się wędkowanie muchowe. Żeby chociaż spróbować. W moim rejonie nie ma takich możliwości. Podglądałem kiedyś muszkarzy jak byłem w okolicach gór. Ale wiecie. To nie to samo co chociażby próba holu ryby zaciętej nawet przez kogoś innego - jak to opisał autor. Chłopie zazdroszczę Ci tego. Opis świetny. Ocena to "oczywista oczywistość". Pozdrawiam. [2009-11-17 13:42]

użytkownik

Jak najbardziej Kostekmar. Mnie się też spodobało dzięki Twojemu opisowi. Zatem masz maxa. Pozdrawiam i życzę wielu złowionych kardynałów. [2009-11-17 20:59]

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów.

Czytaj więcej

Łowisko Tuszynek

ŁowiskoNa Łowisko Tuszynek wybraliśmy się w drugiej połowie lipca na k…

13 minut!

Jakiś czas temu przeczytałem artykuł o odwiedzaniu starych miejscówek,…