Na staw hodowlany po napełnienie akumulatorów

/ 9 komentarzy / 5 zdjęć


Witam całą brać wędkarską. A jednak stało się, muszę się przyznać do faktu, że dałem się namówić na łowienie ryb w stawie hodowlanym… Nawet po krótkim namyśle sam zacząłem (jak zwykle) organizować taki wyjazd i namawiać znajomych po kiju do tego wyjazdu. Kilkanaście dni temu pisałem o tym, że chyba coś nie tak z rybami w naszym regionie – województwo śląskie, gdziekolwiek bym nie pojechał na ryby, jakich sposobów, metod, zanęt i przynęt bym nie stosował wynik zawsze był taki sam – powrót o kiju. Mało tego, wędkarze, których pytałem o wyniki połowów też smutno stwierdzali, że nic w wodzie nie pływa. Wracając do głównego wątku - trochę zacząłem się zastanawiać nad tematem, że może to nie dla mnie, może coś robię nie tak i oczywiście ciągle nad wodę jechałem, czułem się jak ta ćma co ciągle leci do ognia mimo wiadomego finału…

No i stało się, pomyślałem, że chcę wypróbować swoich sił idąc na łatwiznę, pomyślałem o wyprawie na staw hodowlany – przecież wiadomo, że tam są ryby, wystarczy rzucić wędką i wynik murowany, tak przynajmniej słyszałem. Wyprawa dobrze zorganizowana, piątek 22-05-2009 r. wszystko ustalone, wiadomo kto, wiadomo gdzie, wiadomo że jedziemy po ryby i potrafimy to zrobić. W niedzielę 24-05-2009, godzina 6:00 rano wszyscy gotowi, ostatnie zakupy w sklepie wędkarskim (sklep jest w prywatnym domku i mamy taki luksus, że właściciel wstanie jak wędkarz w potrzebie) i lecimy na nasze wielkie połowy. Skład: ja, moja żonka, i dwaj kumple po kiju, kierunek: Sierakowice, staw u Romana, środek transportu: mój stary, wysłużony, wędkarski Escorcik całe szczęście kombik.

Atmosfera w aucie taka jak się spodziewałem – jak na prawdziwą wyprawę wędkarską, co prawda na staw hodowlany ale co tam. Opłacamy wędki (8 szt.) po 3 zł za sztukę, wybieramy miejsce, zresztą jedno z nielicznych wolnych mimo wczesnej pory i start ! Żona czekała aż jej zmontuję wędki, znajomi już moczyli kije w wodzie jak żonka wykonywała swój pierwszy rzut. Dodam tylko, że po zakończeniu każdego połowu wędki są rozkładane do zera, kołowrotki osobno, wędki w pokrowcach, przypony już na emeryturze więc za każdym razem łowienie zaczynam od składanie wędek od początku. Cisza, wszyscy czekają co to będzie, zapał ogromny zwłaszcza u kumpli, ja dopiero montuję swoje wędki a tu nagle …branie u żony, sama była zaskoczona ale stanęła na wysokości zadania, zacięcie i co ? jest pierwszy tego dnia i pierwszy w życiu karp !!! 40 cm.

Od wrzucenia zestawu minęło może 15 minut. Jesteśmy wielcy – takie były nasze pierwsze myśli i o to właśnie nam chodziło. Kumple stojący obok mieli pierwszą lekcję, nie każda woda i nie każda ryba bierze na taki jak zwykle zestaw i przynętę. Po taką szkołę jechaliśmy, stwierdzili, że ich zestaw musi zadziałać i tak sobie tkwili jakiś czas w swoim przekonaniu… Ja poskładałem swój zestaw i poszedł do wody, montuję drugi zestaw i musiałem przerwać bo jest branie, hol, popuszczanie hamulca i udało się – karpik 48 cm, jestem wniebowzięty, mój pierwszy karp w życiu i od razu taki duży (jak dla mnie). Już wiem, że jednak potrafimy coś z wody wyjąć, jednak damy radę. Koledzy bez słowa przerobili swoje zestawy i okazało się, że i u nich pojawiły się ryby: karpie, karasie i lin 28 cm. Ja miałem jeszcze jednego karpia 48 cm i to nie był ten sam okaz bo ten drugi był pełnołuski no chyba, że dla niepoznaki obrósł w „piórka” że go puściliśmy hahaha. Mówię Wam – zabawa była przednia, spędziliśmy tam 13 godzin od 7:00 do 20:00, wyniki to 18 karpi, karasi to nawet nie liczyliśmy i jeden lin.

Efekt końcowy jest taki, że mimo faktu, że był to staw hodowlany i ryby łowi się tam łatwo to jednak udało nam się ryby złowić, nie tak jak na stawie naturalnym gdzie zawsze było pusto, jednak jesteśmy w stanie powalczyć z rybą w naturalnym środowisku tylko musimy się do tego odpowiednio przygotować. Jeżeli na tak łatwym stawie jak hodowlany też ma znaczenie na jaki zestaw się łowi, jaki hak jest użyty, jaka przynęta, na jaką odległość rzucamy i przyglądamy się co w wodzie „się dzieje” to co dopiero w stawie, gdzie ryby żerują sobie po swojemu a nie są karmione w taki sposób by było można je łatwo podejść. Pokora w stosunku do naturalnego środowiska, obserwacji ryb, rozumienia łowiska i sposobu zachowania się ryb na pewno da efekty musimy to tylko pojąć. Pragnę wszystkich, którzy dotrwali do końca uspokoić, że jestem początkującym wędkarzem, idzie trzeci rok jak próbuję stawić czoła temu hobby.

Nie jestem zwolennikiem poławiania ryb w stawie hodowlanym bo to nie sport tylko kupowanie w supermarkecie ale wiecie co – nie żałuję tego wyjazdu i nie będę się z tego łowienia jakoś specjalnie przed sobą tłumaczył – tak miało być, były ryby, umiemy je złowić, zestawy działają no i co najważniejsze jestem silniejszy o doświadczenia. Nauczyłem się wielu spraw, jestem naładowany entuzjazmem i znów chcę łowić ale teraz na łowisku naturalnym bo jeśli podejdzie rybka to będę lepiej wiedział jak to zrobić.

Powrót ? Nawet nie pytajcie, uśmiechy jak rogale, jakby nie uszy to śmiali byśmy się na około głowy. Teraz przygotowanie do wyjazdu na naturalny zbiornik, damy radę a co… Pozdrowienia dla pana Romana z Sierakowic - polecam łowisko, rybki i atmosferę.
Pozdrawiam i połamania kijów. Darek.

 


4.6
Oceń
(26 głosów)

 

Na staw hodowlany po napełnienie akumulatorów - opinie i komentarze

ZdzichuZdzichu
0
Darku, nie ważne jaka to woda, ważne, że sobie połowiłeś bo przecież o to w tym naszym hobby chodzi.Są zwolennicy i przeciwnicy tych łowisk.Wybór należy od nas samych.No i gratuluję złowionych rybek. Pozdro ... (2009-05-30 13:02)
adleradler
0
No cóż ja także na pewno i wielu,wielu innych wędkarzy jeżdzimy na chodowlane w celu jak to określiłeś ładowania akumulatorów.ak ryba nie bierze w rzece , jeziorze, stawie to niekiedy i na hodowlanym KICHA. No to już chyba pech,albo bezrybie,lub my do kitu. niestety i tak bywa.Może nie ?......... (2009-05-30 18:53)
moczykij1moczykij1
0
No cóż każdy wybiera to co chce. Ja nie byłem na hodowlanym stawie i nigdy nie pojadę, wydajemi się,że zbyt łatwo tam się łowi,tam ryba siedzi na rybie i ścigają się która pierwsza.Mimo wszystko obcowanie z naturą jest najważniejsze.Pozdrawiam. (2009-05-30 21:00)
ZdzichuZdzichu
0
Na hodowlanych, komercyjnych czy specjalnych też bywa "bezrybie". Pozdro ... (2009-05-30 23:17)
u?ytkownik16343u?ytkownik16343
0
Ja też raz byłem z kolegą na komercyjnym w Rudzie Sułowskiej,też połowiliśmy - wędkowanie na wodzie naturalnej ma więcej uroku, ale czasem przecież przydałoby się coś złowić chociażby żeby wypróbować sprzęt. A wtym roku z rybą krucho - chyba znowu się wybiorę.Pozdrawiam (2009-05-31 12:36)
kafelkafel
0
a ja tam nie mam nic przeciwko zawsze to jakieś doświadczenie:) (2009-06-22 22:46)
wojtas1974wojtas1974
0
Byłem tam tydzień temu. Pierwszy i ostatni raz ! Staw tak mały że trzeba się mocno starać by nie przeżucić za połowę stawu gdzie powinni żucać wedkarze z przeciwległego brzegu. Wiem o czym mówię facet z 2 brzegu prbzeżucił mi przez obie żyłki i trzeba było zwijać wszystkie zestawy żeby rozplątać, mało tego kolega który pomagał rozplątać  żyłki walczył potem przez godzinę z haczykiem który wbił mu się w palec bo pan szarpnoł wędkom, a hak był nie byle jaki bo karpiowy. Wyniki połowów to też żadna rewelacja , same karasie , fakt ze każdy ponad 30cm ale nie na to człowiek liczy jadąc i płacąc na łowisku hodowlanym. Jednak wszystko to tylko dopełnia czarę goryczy jaką jest pani która tam sprzedaje i pilnuje. Facetom którzy myślą że mają żony lub teściowe chetery proponuję poznać ową kobietę. Nie będę się rozpisywał o wątpliwych atutach tej pani , ale w taki sposób jeśli traktuje sie ludzi jak ona to nie wróżę długiej kariery temu biznesowi. Chyba nie zdaje sobie sprawy ta pani że to "oni" są dla klienta a nie odwrotnie i nie mam tu na myśli żadnych dziwnych zachowań  lub wymagań z naszej strony na które pani mogła by reagować złością-naprawdę nic z tych rzeczy. W każdym razie odradzam te łowisko przede wszystkim ze względu na chamstwo i grubiaństwo owej pani. Pozdrawiam. (2010-05-29 20:01)
PasjonataPasjonata
0
To ja się kompletnie z tym nie zgadzam !!! Nigdy "ta Pani" nie zwróci uwagi osobom, które łowią ryby w sposób w jaki powinni to robić prawdziwi wędkarze !!! Jeśli ktoś robi sobie z łowienia ryb fajną zabawę i nie szanuje ryb to na pewno na otwartym łowisku robi to samo. Szykując się na łowienie karpia lub amura (a są tam duże sztuki !!!) bezwzględnie należy posiadać: matę karpiową, odpowiednio duży podbierak, preparat do odkażania ran u ryb no i oczywiście odpowiednio dobrany zestaw. Niestety wiele osób kompletnie tego nie bierze pod uwagę a tu nasuwa się moje pytanie - czym różni się ryba w stawie hodowlanym od ryby w stawie tzw otwartym ? Jeśli zapłacę za wędkę to nigdy w życiu nie znaczy, że mogę z tą rybką robić co mi się tylko chce... Jeśli będziemy szanować ryby na tym i na wszystkich innych łowiskach to nikt nigdy nie zwróci nam uwagi, że zachowujemy się niewłaściwie.
W temacie "same karasie" to podpowiem tylko koledze, że żeby dostać ładnego karpia (albo w ogóle karpia) to trzeba odpowiednio skonstruować swój zestaw... same białe robaki i koszyczek z zanętą to całkowicie przypadkowe łowienie... rybkę trzeba trochę zrozumieć. Z całą pewnością mogę powiedzieć, że są tam dorodne sztuki, sam dostałem tam sztuki po około 6 kg, natomiast często pojawiają się tam "zawodowcy" w karpiowaniu z różnych teamów karpiowych typowo śląskich i mają odpowiednie wyniki, z tego co pamiętam mają tam karpie po 18 czy nawet ponad 19 kg !!! Wyniki jak i zdjęcia widoczne są w internecie.
Inną sprawą jest fakt, że mimo tego że jest to staw hodowlany - ryby mają swoje zwyczaje i sam fakt, że się płaci za połów nie świadczy o tym, że ryba ma być złowiona - wędkarz albo jest dobry albo nic nie złowi.
Pozdrawiam właścicieli Stawu Hodowlanego "U Romana", tak trzymać i proszę "tą Panią" żeby ciągle pilnowała pseudo wędkarzy i uczyła ich jak należy traktować ryby - może kiedyś pomyślą i nie będzie powodu do zwracania im uwagi.
Pozdrawiam
(2010-09-15 13:34)
u?ytkownik70140u?ytkownik70140
0
5 (2013-05-24 11:18)

skomentuj ten artykuł