Na staw hodowlany po napełnienie akumulatorów
Dariusz Uszkiewicz (Pasjonata)
2009-05-29
No i stało się, pomyślałem, że chcę wypróbować swoich sił idąc na łatwiznę, pomyślałem o wyprawie na staw hodowlany – przecież wiadomo, że tam są ryby, wystarczy rzucić wędką i wynik murowany, tak przynajmniej słyszałem. Wyprawa dobrze zorganizowana, piątek 22-05-2009 r. wszystko ustalone, wiadomo kto, wiadomo gdzie, wiadomo że jedziemy po ryby i potrafimy to zrobić. W niedzielę 24-05-2009, godzina 6:00 rano wszyscy gotowi, ostatnie zakupy w sklepie wędkarskim (sklep jest w prywatnym domku i mamy taki luksus, że właściciel wstanie jak wędkarz w potrzebie) i lecimy na nasze wielkie połowy. Skład: ja, moja żonka, i dwaj kumple po kiju, kierunek: Sierakowice, staw u Romana, środek transportu: mój stary, wysłużony, wędkarski Escorcik całe szczęście kombik.
Atmosfera w aucie taka jak się spodziewałem – jak na prawdziwą wyprawę wędkarską, co prawda na staw hodowlany ale co tam. Opłacamy wędki (8 szt.) po 3 zł za sztukę, wybieramy miejsce, zresztą jedno z nielicznych wolnych mimo wczesnej pory i start ! Żona czekała aż jej zmontuję wędki, znajomi już moczyli kije w wodzie jak żonka wykonywała swój pierwszy rzut. Dodam tylko, że po zakończeniu każdego połowu wędki są rozkładane do zera, kołowrotki osobno, wędki w pokrowcach, przypony już na emeryturze więc za każdym razem łowienie zaczynam od składanie wędek od początku. Cisza, wszyscy czekają co to będzie, zapał ogromny zwłaszcza u kumpli, ja dopiero montuję swoje wędki a tu nagle …branie u żony, sama była zaskoczona ale stanęła na wysokości zadania, zacięcie i co ? jest pierwszy tego dnia i pierwszy w życiu karp !!! 40 cm.
Od wrzucenia zestawu minęło może 15 minut. Jesteśmy wielcy – takie były nasze pierwsze myśli i o to właśnie nam chodziło. Kumple stojący obok mieli pierwszą lekcję, nie każda woda i nie każda ryba bierze na taki jak zwykle zestaw i przynętę. Po taką szkołę jechaliśmy, stwierdzili, że ich zestaw musi zadziałać i tak sobie tkwili jakiś czas w swoim przekonaniu… Ja poskładałem swój zestaw i poszedł do wody, montuję drugi zestaw i musiałem przerwać bo jest branie, hol, popuszczanie hamulca i udało się – karpik 48 cm, jestem wniebowzięty, mój pierwszy karp w życiu i od razu taki duży (jak dla mnie). Już wiem, że jednak potrafimy coś z wody wyjąć, jednak damy radę. Koledzy bez słowa przerobili swoje zestawy i okazało się, że i u nich pojawiły się ryby: karpie, karasie i lin 28 cm. Ja miałem jeszcze jednego karpia 48 cm i to nie był ten sam okaz bo ten drugi był pełnołuski no chyba, że dla niepoznaki obrósł w „piórka” że go puściliśmy hahaha. Mówię Wam – zabawa była przednia, spędziliśmy tam 13 godzin od 7:00 do 20:00, wyniki to 18 karpi, karasi to nawet nie liczyliśmy i jeden lin.
Efekt końcowy jest taki, że mimo faktu, że był to staw hodowlany i ryby łowi się tam łatwo to jednak udało nam się ryby złowić, nie tak jak na stawie naturalnym gdzie zawsze było pusto, jednak jesteśmy w stanie powalczyć z rybą w naturalnym środowisku tylko musimy się do tego odpowiednio przygotować. Jeżeli na tak łatwym stawie jak hodowlany też ma znaczenie na jaki zestaw się łowi, jaki hak jest użyty, jaka przynęta, na jaką odległość rzucamy i przyglądamy się co w wodzie „się dzieje” to co dopiero w stawie, gdzie ryby żerują sobie po swojemu a nie są karmione w taki sposób by było można je łatwo podejść. Pokora w stosunku do naturalnego środowiska, obserwacji ryb, rozumienia łowiska i sposobu zachowania się ryb na pewno da efekty musimy to tylko pojąć. Pragnę wszystkich, którzy dotrwali do końca uspokoić, że jestem początkującym wędkarzem, idzie trzeci rok jak próbuję stawić czoła temu hobby.
Nie jestem zwolennikiem poławiania ryb w stawie hodowlanym bo to nie sport tylko kupowanie w supermarkecie ale wiecie co – nie żałuję tego wyjazdu i nie będę się z tego łowienia jakoś specjalnie przed sobą tłumaczył – tak miało być, były ryby, umiemy je złowić, zestawy działają no i co najważniejsze jestem silniejszy o doświadczenia. Nauczyłem się wielu spraw, jestem naładowany entuzjazmem i znów chcę łowić ale teraz na łowisku naturalnym bo jeśli podejdzie rybka to będę lepiej wiedział jak to zrobić.
Powrót ? Nawet nie pytajcie, uśmiechy jak rogale, jakby nie uszy to śmiali byśmy się na około głowy. Teraz przygotowanie do wyjazdu na naturalny zbiornik, damy radę a co… Pozdrowienia dla pana Romana z Sierakowic - polecam łowisko, rybki i atmosferę.
Pozdrawiam i połamania kijów. Darek.