
Nadmiar to problem-wyprawa na Nielisz - zdjęcia, foto - 10 zdjęć
Niezłe szopki dzieją się w tym roku. Zamiast 30 km nad Wisłę, częściej robimy 200km i lądujemy na Nieliszu. Trochę daleko ale na szczęście woda rekompensuje trudy podróży. Po raz kolejny już w tym roku ostatni weekend spędziliśmy nad tym zbiornikiem. Szkoda że zdekompletowani ponieważ młody miał półmetek czy jakąś inną ,,szkolną’’ imprezę i rybki postanowił sobie tym razem odpuścić. Młodego zastępował znany już osobnik pod tytułem Pawlak. Nad wodą zameldowaliśmy się tradycyjnie około 7 rano. Ponieważ tym razem wyjazd odbył się na kompletnego wariata dopiero na miejscu okazało się że cienko u nas z materiałami zanętowo/przynętowymi. Skończyła się glina, mieliśmy resztki zanęty do koszyczków a po otwarciu pudełek z białymi okazało się że jest ich tam jak na przysłowiowe ,,lekarstwo’’, dziadostwo kurde. Mamy swój sklep wędkarskim w którym zaopatrujemy się we wszystko co jest związane z wędkarstwem. W tymże sklepie białe po otwarciu pudełka wypadają, pudełka wypełnione są po brzegi. Tym razem przez pośpiech robale kupowałem w innym sklepie i mea culpa, nie sprawdziłem zawartości na nmiejscu. Było ich tak dużo że można je było policzyć. Niech to cholera weźmie, musieliśmy uzupełnić zakupy na miejscu. Gliny niestety nie udało nam się nabyć. Sąsiad ruszył więc na poszukiwanie jakiegoś materiału wiążącego. Tak swoją drogą to taki jeden nasz znajomy na zasadzie ,,po co macie płacić takie pieniądze, ja wam przywiozę super gliny ile chcecie’’ i tak wiezie ją od początku sezonu. Po krótkim rekonesansie wraca sąsiad gniotąc coś w dłoniach. Zobacz co znalazłem, i dał mi do rąk super plastyczny ziemisty materiał. Okazało się że jest to ziemia z odsłoniętej linii brzegowej. Dzięki temu mogliśmy ruszyć z produkcją kul zanętowych.
Jako że nie jestem zwolennikiem wygrzewania się na słońcu a miejscówka była nam znana, pierwszy zająłem miejscówki od lewej zaraz za linią drzew. Z poprzedniej wyprawy pamiętam że miejscówka ta nie grzeszyła ilością brań, gwarantowała natomiast zacienione miejsce do godzin popołudniowych a to moim zdaniem bezcenne. Poprzednio zapieprzałem z krzesłem po brzegu w poszukiwaniu cienia. Na najlepszej (pod względem ilości brań) miejscówce a jednocześnie najbardziej oddalonej rozłożył się Pawlak, wieszczyliśmy mu że spokoju to on nie zazna. Jakież było nasze ździwienie gdy jako pierwszy miałem branie. Niestety okazało się że ryby to ,,trzeba umić łapać’’, branie spartolone. Na szczęście okazało się że na powtórkę nie musiałem długo czekać, tym razem bez pudła i po chwili na brzegu pojawił się pierwszy pan leszcz. Po kilkunastu minutach skuteczne zacięcie na drugiej wędce. Sąsiad trochę pozazdrościł całkiem fajnych rybek i po chwili sam miał już na koncie pierwszą zdobycz, tylko Pawlak na razie bardziej przypominał turystę i chyba nie do końca wierzył nam że daliśmy mu najlepszą (naszym zdaniem) miejscówkę.
Pamiętam jak podczas naszej poprzedniej wizyty jeden z autochtonów widząc jak wypuszczam złowionego leszcza zje…… mnie jak smarkacza, krzycząc że tu nie wolno leszczy wypuszczać, że trzeba wszystkie zabierać lub w ,,krzaki’’. Fakt za każdym razem widzieliśmy truchła leszczy walające się po brzegu. Gość zaczął nam tłumaczyć że na leszcz zdominował zbiornik i traktowany jest jak chwast który należy wyrwać. Przyznam że byłem lekko zdziwiony tym bardziej że z lektury regulaminu zbiornika Nielisz nie wynikało że nie wolno leszcza wypuszczać. Sprawdziłem również stronę internetową okręgu Zamość i tam także nie znalazłem żadnej regulacji z tym związanej. Z rozmów ze spotkanymi wędkarzami wynikało że jest uchwała zarządu okręgu w sprawie zakazu wypuszczania leszcza. Miły być tablice i ogłoszenia w tej sprawie ……………………………….. tyle że, tablic oraz żadnej innej informacji nie uświadczy. Postanowiłem zasięgnąć języka u źródła ale telefon milczał, więcej prób nie podejmowałem. Kurde chciałbym mieć takie problemy na swoich wodach, kłopoty bogactwa, to określenie już dawno zniknęło z języka używanego w moich stronach. Tylko co z tymi rybami robić? Na cholerę mi tyle mięsa, ja jeszcze w dodatku nie lubię ryb. A te pchają się na haczyk jak głupie.
Zbliżało się południe na razie pod względem złowionych ryb biję kolegów na głowę, na moich wędkach co chwila coś się dzieje a ukoronowaniem dobrej passy jest śliczny linek złowiony na białe. Kurka wodna mogły by sobie trochę te ryby odpuścić przyda się trochę odpoczynku, niedługo nie będzie czasu na papierosa. Zmęczony mijającym tygodniem i pobudka o czwartej rano przysnąłem na fotelu i uciąłem sobie gdzieś tak 1,5 godzinną drzemkę. Do dziś zastanawiam się czy ja przypadkiem jakiejś złotej rybki nie złapałem ponieważ spełniło się moje życzenie. Do wieczora złapałem już chyba tylko ze dwie ryby. Uaktywnił się z kolei sąsiad, teraz on wyciągał ryby seriami. Tylko Pawlakowi na razie nie szło. Zaczęliśmy już z sąsiadem kombinować o co chodzi i jednogłośnie stwierdziliśmy że prawdopodobnie zarzuca zbyt blisko a wiemy że jest tam kilkumetrowy dołek. Czego nie omieszkaliśmy mu natychmiast zakomunikować. Pawlaczysko do naszych rad dostosował się dopiero wieczorem i jak się okazało teraz to jego wędki dzwoniły co chwila.
justify" align="justify">
Nastał mrok poprzedzony jak zwykle nad zalewem przepiękna grą kolorów na niebie. Zdjęcia nie oddają w pełni kolorystyki przedstawienia pod tytułem zachód słońca, aż chciało by się żeby spektakl się nie kończył. Na brzegu pojawiły się ,,pocieszyciele’’ (nietoperze) ale jak nigdy omijały nasze żyłki oszczędzając nam koncertu fałszywych dzwonków tym bardziej że jedna z wędek Pawlaka i tak grała co chwila. Nasze lekkie ździwienie budził także fakt że i z prawej i z lewej słychać było głosy dużej rzeszy amatorów nocnych połowów. Jak to mawiają ,,ani deszcz ani chłody, nie odgonią maniaków od wody’’. Noc zapowiadała się nieźle, na początek kilka rybek na zachętę ale później to już praktycznie żyła tylko wędka Pawlaka. Solidnie umordowani około północy postanowiliśmy trochę przymknąć oko.
justify" align="justify">
justify" align="justify">Pobudka o piątej i powrót nad wodę, czas mamy gdzieś do dwunastej. Plan co prawda zakładał że posiedzimy do wieczora ale niestety telefon z domu z niezbyt pomyślnymi wieściami zmusił nas do rewizji planów i wcześniejszego powrotu. Zarówno poprzedniego wieczora i teraz ustawiłem zestaw na sandacza który ponoć na zalewie prawie wyparł szczupaka. Z drapieżników trafić ponoć można jeszcze suma i bolenia, nikt nie chwali się okoniami choć i my wyciągnęliśmy kilka nieletnich sztuk. Z tego co widać na wodzie trwa w najlepsze polowanie na drapieżnika, codziennie sporo łodzi z wiatrakami. My planujemy jeszcze tu wrócić w tym roku, ciekawe co na to pogoda.
justify" align="justify">Do południa już bez większych sensacji, brania co jakiś czas. Jedyne urozmaicenie to karaś wyciągnięty przez sąsiada. Czas kończyć kolejna udana zasiadkę, i jak tu nie polubić takiego łowiska. Jeszcze tylko dwie i pół godziny w samochodzie i w domu.
Pozdrawiam
Połamania
Autor tekstu: Krzysztof Jankowski
![]() | kaban |
---|---|
Gruntówka jako metoda łowienia pewnie dopiero przede mną jak przestanie mi się chcieć przedzierać przez krzaczory, zsuwać i wdrapywać po stromych, zarośniętych skarpach... . Pozdrawiam. (2015-10-08 17:55) | |
![]() | krisbeer |
Kaban, z tego co pamiętam mieszkasz niedaleko Nielisza. Wal tam jak w dym, sporo wiatraków chodzi brzegiem.:) O łodziach pisałem. pozdrawiam (2015-10-08 18:00) | |
![]() | pstrag222 |
Nielisz, fajny zbiornik tylko , ze cięzko się przebić przez te leszcze, choć brania cieszą . Widze znajome miejsce, bywałem tam jesienią ubiegłego roku i pewnie tej jesień pare wypraw zalicze. Zapraszam na Nielisz w póżniejszym okresie, na ciekawsze ryby (2015-10-08 19:29) | |
![]() | krisbeer |
pstrag222 a może kiedyś jakieś wspólne wędkowanie przy perełce? (2015-10-08 19:32) | |
![]() | pstrag222 |
Nie widze problemu , tylko kiedy planujecie przyjechać:) Prponuje ,abyście zaliczyli jeszcze pare wypadów jesienią, bo ładne ryby nocami sie trafiają (2015-10-08 19:43) | |
![]() | krisbeer |
Tak jak pisałem, jeżeli pogoda pozwoli to na pewno jeszcze tam zawitamy. Na pewno wyślę Ci info kiedy się wybieramy. Trzeba się będzie tylko dobrze ,,ogacić'':) (2015-10-08 20:00) | |
![]() | krisbeer |
Pstrągu, znasz ten zbiornik to jak to jest w końcu z tym wypuszczaniem leszcza? (2015-10-08 20:02) | |
![]() | pstrag222 |
Szczerze to sam nie wiem ... Niby oficjalnie nigdzie takiego zapisu nie widziałem , ale raz strażnik SSR zwrócił mi uwage na wypuszczonego leszcza... Także nie pomoge w tej kwestii bo i sami wedkarze nad wodą nie wiedza i wypuszczają te mniejsze. Choć nie którzy wpadaja tam tylko na leszcze i czaeszą po 15kg tych ryb na marynowanie w occie (2015-10-08 20:23) | |
![]() | pstrag222 |
PIsz na PW jak bedziecie Sie wybierali na Nielisz to może sie spotkamy i powedkujemy razem (2015-10-08 20:24) | |
![]() | przemydrzak |
Tak się kończy zabieranie zabijanie drapieżników. Zachwiana równowaga pomiędzy rybami spokojnego żeru a drapieżnikami. Szkoda zbiornika. (2015-10-08 20:34) | |
![]() | pstrag222 |
przemydrzak mylisz się (2015-10-09 13:20) | |
![]() | rysiek38 |
to co rodzaj ludzki potrafi najlepiej czyli ze skrajności w skrajność- u nas jest łowisko,kilka lat temu co rzut to leszcz,jedynie nocą można było odsapnąć bo brały +40ści a i tak co kilka minut więc człek mądry kazał brać wszystko bo za dużo...nie bylo mnie tam ze trzy lata aż się zjawiłem pewnego dnia wieczorem i do rana ani brania - paranoja (2015-10-09 17:59) | |
![]() | Artur z Ketrzyna |
///Uchwała nr 60/4641/2014 Prezydium Zarządu Okręgu PZW w Olsztynie z dnia 28. 09.2014 r. w sprawie nakazu zabierania leszcza z jeziora Pasłęk. /// Tak więc takie zakazy/nakazy itd są wprowadzane uchwałami. Ja w takich przypadkach preferuję przerzucenie nadmiaru dominującego gatunku do innego zbiornika. Kiedyś było to praktykowane z dobrymi skutkami. (2015-10-12 08:26) | |