Naprawa złamanej stopki kołowrotka
Hubert (metalbattle)
2015-01-07
Wypadki chodzą po ludziach i ich sprzęcie, a to wędka przytrzaśnięta drzwiami od samochodu, a to wobler odstrzelony z zaczepu roztrzaskuje ster o kamienie na brzegu, a to coś innego nam spadnie i się uszkodzi. Większość takich awarii przy odrobinie umiejętności manualnych i użyciu narzędzi które są w praktycznie każdym domu możemy usunąć niewielkim kosztem.
Dzisiaj opiszę krok po kroku jak można uratować kołowrotek w którym z jakichś powodów złamała się stopka.
Uszkodzenie pokazuje Zdjęcie 1, brakuje nam mniej więcej 1/3 stopki.
Do naprawy takiego uszkodzenia jeżeli nie mamy brakującego kawałka stopki potrzebny nam będzie kawałek blaszki, każdy pewnie dostał kiedyś list od konkurencji poczty obciążony ładną blaszką która idealnie się nada.
Cała blaszka oczywiście może średnio pasować w uchwyt wędki więc musimy ją dociąć, żeby oszczędzić sobie upierdliwego mierzenia polecam wyciąć najpierw szablon z kartonika, wymiary na oko, każdy chyba mniej więcej będzie widział ile stopki brakuje i na jaką szerokość przyciąć kartonik, a kartonik powszechnie dostępny i łatwy w obróbce więc możemy uskuteczniać wycinanki aż będziemy w pełni zadowoleni z wymiarów szablonu.
Większość kołowrotków ma pod stopką owalne wcięcie, czasem z logo producenta, czasem puste, jeżeli mamy tam jakąś wkładkę musimy ją usunąć, blaszka przecież nie będzie się trzymać powietrza tylko za języczek wklejony właśnie w to miejsce. Czyli z kartonu wycinamy brakującą część stopki + języczek który będzie dopasowany do fabrycznego wgłębienia w stopce.
Skoro szablon mamy już gotowy to odrysowujemy go markerem na blaszce i wycinamy kształt. Blaszka ma pewną wadę i zaletę za razem, jest pieruńsko twarda, dla wytrzymałości naprawionego kołowrotka to oczywiście zaleta, ale przy machaniu brzeszczotem już niekoniecznie.Wycinanie blaszki bardzo ułatwia miniszlifierka typu Dremel, oczywiście zwykła szlifierka kątowa też będzie pomocna, jednak wycinany detal jest dość mały więc radzę uważać na palce.
Wyciętą blaszkę na razie zostawiamy w spokoju. Na samej blaszce klej mógł by się kiepsko trzymać więc musimy zmontować jakiś stelaż na którym klej się utrzyma już na pewno.
Stelaż robimy z drutu, najlepszy był by dość sztywny drut nierdzewny który dodatkowo wzmocni konstrukcję ale jeżeli nie mamy akurat takiego to biurowe spinacze też mogą być.
Do mocowania stelaża, w miejscu brakującego kawałka stopki robimy otwory w ilości wg uznania i potrzeby. Otwory możemy wykonać na 2 sposoby, albo wywiercić wiertełkiem o średnicy < 1mm, albo dla leniwych jeżeli materiał z którego jest wykonany kołowrotek na to pozwala wytopić drutem rozgrzanym nad kuchenką.
Dopasowany stelaż z blaszką przedstawia Zdjęcie 2
Blaszka wycięta, mocowanie i stelaż przygotowane to można poskładać to wszystko jakoś do kupy. Teraz przyda nam się mocny klej który można obrabiać mechanicznie. Wszelkie twarde kleje epoksydowe będą ok. Aby naprawa nam się nie przeciągała lepiej użyć kleju o mniejszym czasie twardnienia, ja akurat miałem pod ręką przeźroczysty Poxipol. Kleju radzę rozrabiać na raz niewielką ilość, lepiej dorobić niż ma się zmarnować.
Kleimy w następujący sposób: najpierw wypełniamy klejem owalne wgłębienie w stopce i wklejamy blaszkę na miejsce. Zdjęcie 3
Jak blaszka twardo trzyma się na swoim miejscu wypełniamy klejem przy pomocy kawałka drucika, szpilki etc. otwory na stelaż, dodatkowo końcówki stelaża również możemy zamoczyć w kleju. Wklejamy stelaż na miejsce i czekamy aż wyschnie. Zdjęcie 4
Skoro cały stelaż mamy gotowy możemy przystąpić do odbudowy ułamanego kawałka. Znowu rozrabiamy trochę kleju, nakładamy na stelaż i od razu mniej więcej formujemy kształt nowej stopki, czekamy aż klej wyschnie i operację powtarzamy do osiągnięcia właściwego wypełnienia. Oczywiście jak ktoś bardzo chce może od razu rozrobić większą ilość kleju i wypełnić cały ubytek na raz, jednak wypełniając etapami mamy większą kontrolę nad klejem i łatwiej od razu nadać stopce właściwy kształt co oszczędzi nam później szlifowania.
Mamy odbudowaną i wyschniętą stopkę, teraz trzeba nadać jej ostateczny kształt i wymiar. Czyli papier ścierny w dłoń i szlifujemy. Papier nie powinien być za drobny bo zejdzie nam na tej pracy pół dnia, optymalna będzie gradacja 60 - 80. W nadawaniu kształtu przyda nam się wędka, szlifujemy, sprawdzamy czy kołowrotek pasuje w uchwyt i tak aż będziemy zadowoleni z efektu. Jeżeli zeszlifujemy za bardzo nie ma tragedii, czeka nas tylko powrót do przedniego kroku.
Wyszlifowana stopka Zdjęcie 5 i 6
I tutaj właściwie mogli byśmy zakończyć, mamy znowu kołowrotek sprawny, nawet zaryzykuję stwierdzenie że bardziej sprawny i mocniejszy niż fabrycznie nowe korpusy z tworzywa. Do złamania takiego połączenia blachy, drutu i kleju epoksydowego potrzebna jest już na prawdę spora siła i raczej wątpię w powtórne ułamanie w tym samym miejscu.
Jednak...
Klei epoksydowych na rynku jest całkiem spory wybór i da się na pewno dobrać taki, który nie będzie odstawał aż tak bardzo kolorem od naszego kołowrotka i jakoś to będzie wyglądać. Ja jak już pisałem ja użyłem przeźroczystego Poxipolu który po szlifowaniu zrobił się szaro-biały i nie wyglądało to zbyt ładnie. Miałem w domu kilka puszek farby w sprayu i srebrnym oraz czarnym udało się mniej więcej podrobić oryginalny kolor. Jak kołowrotek jest zamontowany w wędce bez dokładnego przyglądania się nie widać że miał jakieś przygody.
Efekt końcowy Zdjęcie 7 i 8
Jako że pewnie większą część sprzętu każdy w domu ma koszty takiej naprawy sprowadzają się do kupna kleju, czyli za ok 10 - 15 zł mamy uratowany kołowrotek. Mnie oprócz poświęcenia trochę czasu ta naprawa nie kosztowała praktycznie nic bo wszystkie narzędzia i akcesoria w domu znalazłem.
Poniżej jeszcze zamieszczam spis wszystkiego co było potrzebne i użyte do tej naprawy:
kawałek kartonika
nożyczki
marker
kawałek blaszki
brzeszczot do metalu
kawałek drutu lub 2 spinacze biurowe
kombinerki
wiertło < 1mm
klej epoksydowy
papier ścierny 80
i dla dbających o estetykę farba w sprayu.