Narew wrze

/ 12 komentarzy

Obudziłam się obolała jakbym wczorajszy dzień spędziła na siłowni a nie na bezstresowym łowieniu ryb. Wszystko przez brak siedzenia. Całodzienne na przemian stanie, kucanie i siadanie na prędce skleconych kamieniach dało mi nieźle w kość... A w zasadzie żeby być całkowicie szczerą to dało mi nieźle w mięśnie :) Wszystko dzięki mojemu Marcinowi, który zgodził się wywieźć mnie rano na łowisko i odebrać wieczorem po powrocie z pracy...
Pomachałam do odjeżdżającego samochodu i szybko zabrałam się za to po co tu przyjechałam. Zostawiłam klamoty i udałam się na rekonesans. Niestety moje 'sumowe' stanowisko okazało się już zajęte, tak samo jak trzy inne okoliczne, ale w oddali, w zakolu rzeki zobaczyłam wrzącą wodę. Ryby po prostu szalały i postanowiłam dołączyć do ich szaleństwa. No i oszalałam. Jak nigdy zurzyłam całą zanęte, wszystkie robale i nawet kukurydzę, którą w sumie to nawet nie wiem po co wzięłam, ale skoro już była... W południe już niemal zrezygnowałam, ale nie miałam wielkiego wyjścia - do domu 20 km i przy takiej tempraturze wyruszenie z buta z całym sprzętem to żadna przyjemność!
Ryby szaleją, woda od ich harców wrze a ja razem z nią! Co robię nie tak????
W końcu przerzuciłam grunt w wirek, który na środku rzeki się pojawił i ... złapałam małego sumika. Dobre chociaż to :) Po południu przyjechał Marcin i jak zobaczył co się dzieje wyciągnął spinning. Wciągnęło go na dwie godziny, ale bez rezultatów. W międzyczasie podszedł do nas jakiś chłopak, który (ponoć) dzień wcześniej był w tym miejscu z sonarem i twierdzi, że ryb jest dużo (m.in. leszczy) ale nie biorą i to nie tylko jemu. Popytałam wędkarzy i wszyscy mówią to samo 'bez efektów'. Chyba do diabła pochwaliliby się gdyby było inaczej? Do tej pory sądziłam, że to moje mierne umiejętności wędkarskie są przyczyną braku efektów ale teraz sama już nie wiem. Ryby są, widziałam je własnymi oczami (w dodatku w okularach więc mam podwójną pewność) wyskakujące nad wodę! PIĘKNĘ! OGROMNE! Nie chcą czerwonych robaków, ani białych, ani kukurydzy, ani zanęty piernikowej, ani truskawkowej ani żadnej innej i doszłam w końcu do wniosku, że są po prostu przeżarte! Maluchów w wodzie jest tyle, że tafla aż kipi a skoro duże ryby mają tyle naturalnego pożywienia to nie interesują się niczym innym. Gdybym miała okazję zajadać frykasy z najlepszej restauracji to nikt nie namówiłby mnie na hamburgera z przydrożnej budy...
A może tylko przed sobą się tłumaczę? Jutro to sprawdzę :)

 


4.9
Oceń
(34 głosów)

 

Narew wrze - opinie i komentarze

u?ytkownik51990u?ytkownik51990
0
Fajnie opisane. Ja na Narew jeżdże kilka razy w roku z wujem tylko na odcinku Ostrołęckim więc trochę wcześniej. Ostatnio łowiłem na bata, ale brały tylko same Krąpie. Z kolei wujek, w inny dzien łowiąc bolonką, na zanętę poziomkową, wyciągał piekne Jazie, po 70-80 cm. Oczywiście Pięć, z tego też względu, że lubię Narew :> (2012-08-03 12:40)
ferozaferoza
0
"Skreślić" dobry tekst o super udanym wypadzie wędkarskim, to stosunkowo mały problem. Opisać interesująco prawie "pusty wypad", o to już znacznie trudniejsze zadanie. Pełny szacunek i słowa uznania...***** :) (2012-08-03 16:02)
Zibi60Zibi60
0
Nie tylko Ciebie "wkręciło" Kasiu, ja także z niecierpliwością czekam na efekty jutrzejszego wypadu - świetnie opisana przygoda - 5* (2012-08-03 18:42)
MijaMija
0
:(( Burza taka przyszła, że na razie nici z wypadu... Jutro wybieramy się na basen poopalać ciałka ;) (2012-08-03 19:52)
ZanderHunterZanderHunter
0
I to się nazywa Kasiu samodzielność/poradzić sobie nad wodą...czekam na następne relacje *****. P:) (2012-08-03 22:23)
u?ytkownik32263u?ytkownik32263
0
Bardzo fajny opis co prawda nieudanej wyprawy choć może jednak nie do końca. Przecież uczymy się całe życie i nigdy nie będziemy w stanie wszystkiego przewidzieć. A w szczególności tego że rybki będą chciały z nami współpracować;) Ja dziś miałem ciut podobną sytuację. Człek zafiksowany na szczupłego, gumy 5 i 6 cali a złapałem leszcza +40 cm normalnie zapiętego za pysk na lunaticka 5"!!! No i szczupły, duży oj duży, rozprostował mi hak 6/0:( Pewnie życiówka pływa dalej. Ale się nie poddaję i będę tam walczyć dalej. Powodzenia Kasiu, a w końcu trafisz ten DZIEŃ. Oczywiście piąteczka! (2012-08-04 00:59)
jarcyk18jarcyk18
0
Fajny artykul ,a ja zaraz jade na ryyby.hahaha (2012-08-04 10:21)
pawel75pawel75
0
Świetny artykuł, dawno nic tak leciutkiego i zarazem interesującego nie czytałem ! Pozdrawiam serdecznie życząc samych udanych wypraw. ***** (2012-08-04 12:24)
MijaMija
0
Dziś zaopatrzyłam się w inną zanętę... Jutro sprawdzę czy to coś da :) (2012-08-04 16:35)
ferozaferoza
0
Dodaj, Kasiu, do tej zanęty odrobinę uśmiechu - niechybnie pomoże. Ja właśnie wróciłem znad wody (godz. 2.32); też eksperymentowałem z zanętą; prawie zero brań. Tylko ten przyjaciel Twardowskiego uśmiechał się pełną "gębą", ale ten uśmiech był raczej ironiczny. (2012-08-05 02:38)
blutublutu
0
Tak już jest z wędkowaniem . Cierpliwość to podstawa wędkarza . Ładnie opisane i daję pięć. Serdecznie pozdrawiam i życzę rekordowych ryb, oraz pięknych przygód wędkarskich. (2012-08-05 18:23)
kamil11269kamil11269
0
***** (2012-08-10 16:54)

skomentuj ten artykuł