Wyprawa na leszcza i nagła zmiana planów
Adam Gwóźdź (gwozdziu)
2012-08-23
No i zestawy wylądowały w wodzie. Brania były słabe po kilku godzinach bąbka podskoczyła mi do kija zacinam, holuję a tu okoń nie większy niż 15 cm trochę wkurzony tym faktem postanowiłem zmienić trochę zestaw i na kotwicę założyć wątrobę drobiową. Kolega mi to ładnie wywiózł na pontonie i nic tylko pozostawało czekać do wieczora na branie. Dochodziła godzina 21 i brania jak nie było tak nie ma. Postanowiłem wyciągnąć zestaw z wody i zarzucić jeszcze raz co uczyniłem. Drugą wędkę zaopatrzyłem w kulkę proteinową z Trapera o zapachu miodowym. Pierwszy odjazd na wątrobę był około 22:30 bąbka pod kijem zacinam, czuję opór, holuję i ... ryba weszła w krzaki przy próbie wyciągnięcia z krzaków "na siłę" nie wytrzymał węzeł i kotwica z stalówką jak i rybą została w krzakach.
No nic zrobiłem drugi zestaw i wyrzuciłem. Na branie nie trzeba było długo czekać parę minut i znów bąbka pod kijem zacinam i nic branie spalone. I tak od godziny 22:30 do około 24 brania na wątrobę były piękne szkoda tylko, że nic nie udało mi się złapać przez całą noc. Znudzony brakiem brań usnąłem i około godziny 08:00 miałem piękny odjazd na kulkę proteinową tylko kolega zamiast zaciąć za mnie próbował mnie dobudzić i gdy doszedłem do siebie to już tylko bąbka stała nieruchomo i pamiętałem dźwięk wywijanej żyłki ze szpuli i dźwięk sygnalizatora który słyszałem gdy kolega mnie budził. Od godziny 11 do 14 kolega złowił trzy leszcze nieprzekraczające 40 cm. No i nic spakowaliśmy się i pojechaliśmy do domu. W najbliższy piątek mam zamiar jechać na ten zbiornik od godziny 18 do 24 znów na wątróbkę może teraz szczęście mi dopisze. Jest to mój drugi tekst więc proszę zbyt dużo nie wymagać :)