Nauczka dla bujającego w obłokach
użytkownik 132079
2012-11-22
W moim pudełku wylądowały 9,5 centymetrowe gumki soft4play. Używałem już ich wcześniej na jiggowych główkach, ale tym razem kupiłem zestaw zbrojeń od SavageGear - woblerowe stery i spora kotwiczka. Praca niesamowita. Musze przyznać, że po kilku rzutach wiedziałem, że warto zaopatrzyć się w większe ilości i częsciej częstować nimi rybki.
Już na początku dotarło do mnie, że dzień jednak nie będzie taki dobry jak się zapowiadał. Godzina łowienia bez brań, coraz mocniejszy wiatr, kilka zaczepów, wędkarz na mojej miejscówce... Ruszyłem dalej, w miejscach gdzie powinny stać garbuski, w dwóch rzutach dwa nieduże szczupaki dobierały się do mojej gumy. Zakotwiczyłem się na spadku, chcąc poszukać pasiaków. Już w pierwszym rzucie, zaczepiłem o świeżo zatopioną gałąź i musiałem spłynąć by uwolnić zaczep.
W kolejnym rzucie, piękny garbus zaatakował tuż przy samej łódce. Z głową pełną pesymistycznych myśli, spóźniłem zacięcie. Chwile później na S4p - dirty roach, uderzył kolejny piękny pasiak, ale sztywna akcja mojej szczupakówki, szybko wyrwała mu kotwiczkę z pyska.
Wiało coraz mocniej, urwanych ryb przybywało. Błądząc w myślach, albo spóźniałem zacięcia, albo ryby uderzały bardzo delikatnie. W sumie dzień zakończyłem na czterech wyholowanych około 50cio centymetrowych szczupaczkach i kilkunastu urwanych rybach.
Jeden z najważniejszych wniosków jaki wyciągnąłem z tej wyprawy to - by zawsze być skupionym i gotowym na zacięcie, ąż do ostatniego obrotu kołowrotka. Raz wygrywają ryby, a raz wędkarz, ale takiego knock-outu jak wczorajszy dzień dawno nie miałem. Na szczęście sezon jeszcze trwa i mam czas na rewanż, już jutro ruszam na kolejną wyprawę. Tym razem nie wygrają tak łatwo!
Pozdrawiam