NECENIE W RZEKACH

/ 3 komentarzy

Rzeka stawia przed nami zupełnie inne wymagania, jeśli chodzi o zanęty niż kanały i wody stojące. Musimy sobie uświadomić, że ona cały czas żyje, a w jej głębi odbywa się nieustanny ruch. Wrzucenie mieszanki prosto z paczki, spowodowałoby, że łowilibyśmy przy dobrym układzie tylko ukleje, bo nasza zanęta w żaden sposób nie dotarłaby do dna, by tam wabić duże egzemplarze ryb.

Spoistość

W każde rzece występuje uciąg, to rzecz oczywista. Należy więc pomyśleć jak w takim wypadku odpowiednio ulokować kule zanęty i jaką nadać im spoistość. Dobrym składnikiem będzie tu przesiany żwir lub grubsze kamyczki o granulacji do 0,5 cm. Dodane tego składnika do zanęty doskonale ją obciążają i powodują, że poszczególne cząstki naszej zanęty przyklejające się do żwirku będą wabiły ryby przy dnie.

Jednak dodając żwiru, należy pamiętać, że ma on tę właściwość, że rozbija zanętę i staje się ona mniej kleista. Niewielką korektę spoistości zanęty możemy zrobić ugniatając ją mocniej rękoma. W innych wypadkach należy albo zwiększyć ilość kleju albo dodać gliny, która jednocześnie zwiększa ciężar zanęty. Z gliną nie należy jednak przesadzać, gdyż dodanie jej w zbyt dużej ilości spowoduje, że na dnie zalegną bryły, które zaczną się rozmywać po kilku godzinach, kiedy już opuścimy łowisko.

Aby sprawdzić czy zanęta do łowienia w naszej rzece ma odpowiednią spoistość, najlepiej wykonać prosty test. Upuszczamy kulę zanęty na ziemię z wysokości 1,5 - 2 m i oceniamy efekt naszych przygotowań. Kula powinna być w całości. Może się odkształcić, ale nie powinna się rozpaść na drobne kawałki. Bywają jednak wypadki, gdzie można zrobić zanętę mniej spoistą, np. gdy wygruntujemy dno i okaże się, że jest ono bardzo pofałdowane i ma sporo nierówności. Wtedy lepiej rzucić kule mniej sklejone, by od razu stworzyły na dnie dywanik ze smakowitych cząstek. Prąd i tak ich szybko stamtąd nie wymyje, a dodatkowo zwabią szybko ryby, które w takich miejscach znajdują często naturalnie zastawioną stołówkę. My wtedy tylko wzmocnimy ten efekt i dołożymy trochę "potraw" do tego stołu.

Poruszyłem na początku temat spoistości zanęty w rzekach, gdyż jest on dla mnie kluczowy, dużo ważniejszy niż jej skład czy granulacja. Co z tego, że ktoś może dysponować doskonałą zanętą, jeśli zostanie niewłaściwie użyta. Na nic zdadzą się później wysiłki i kombinowanie z głębokości połowu i zestawami.

Granulacja

Jeśli chodzi o granulację, to tu sprawa nie wygląda tak prosto. Generalna zasada jest taka, że na rzekach możemy sobie pozwolić na stworzenie zanęty, w której będzie występowała znaczna ilość grubszych kąsków, zdecydowanie więcej niż w zanętach przeznaczonych na kanały i jeziora. Jednak bywają łowiska, w których zdecydowanie lepsze efekty przynosi zastosowanie zanęty drobnoziarnistej, która będzie dawała większą chmurę. Również łowiąc płocie, jelce w rzekach nie należy przesadzać z dużymi kąskami, bo możemy szybko nasycić ryby i spowodować ich odejście z zanęty.

Składniki

Jeśli chodzi o składniki zanęt na rzeki, to mamy tu spory wybór, ja jednak polecam następujące:
kasza kukurydziana, rewelacyjna szczególnie, gdy jest zaparzona wrzątkiem i odstawiona na kilka godzin; daje wtedy doskonały i naturalny smak zanęcie oraz ją dociąża;
mąka kukurydziana, niezastąpiona, gdy nasza zanęta ma intensywnie smużyć, ściąga ryby z bardzo daleka;
płatki owsiane, ponieważ są stosowane przez większość wędkarzy łowiących w rzekach, to i w naszych zanętach nie może ich zabraknąć; zmielone stanowią dobre lepiszcze, jednak nie należy przesadzać z ich ilością;
PV-1; składnik zlepiający naszą zanętę i dający jej słodkawy smak; w zależności od firmy produkującej posiada różny stopień spoistości;
melasa, zarówno w postaci płynnej jaki i kopry (mączka) jest tym co leszcze lubią najbardziej; dodana w ilości 15-20% zanęty może spowodować, że leszcze dostaną szału, gdy wejdą w kule; przyciemnia również zanętę nadając jej delikatny brązowy kolor;
pieczywo, tu może panować duża dowolność; czerwone pieczywo belgijskie lubią płocie, dużo cząstek żółtych ściąga leszcze, a kolorowa mieszanka tych dwóch rodzajów wabi klenie, które bardzo lubią kolorowe zanęty ze sporą ilością kolorowych białych robaków.

Co do robactwa, to powinno się ono znaleźć w zanęcie nieodwołalnie. Tu też należy uważać, by nie rozbiły nam za szybko kul zanętowych. Dodajemy wtedy znowu trochę kleju lub pozbawiamy robaczki naturalnej ruchliwości. Można to zrobić na dwa sposoby. Albo wysypujemy białe robaki na sitko i polewamy gorącą wodą, albo na kilka godzin przed połowem trzymamy je w bardzo niskiej temperaturze, co daje ten sam efekt.

Ja na wiosnę i jesienią stosuję w zanętach pinkę, a latem kiedy rybki już nabiorą apetytu grube i barwione białe robaki. Ściągają one zdecydowanie większe sztuki. Szczególnie jeśli dzień przed połowem przesypiemy je mąką kukurydzianą, która jest zdecydowanie lepsza niż trociny czy otręby.

Jeśli chodzi o atraktory (atraktanty), to na moich rzecznych łowiskach sprawdza się Brasem Marcela van Den Eynde, wanilia, kolendra, piernik i Gardonix Sensas-a.

Taktyka nęcenia

Gdy zanętę mamy już nawilżoną, przetartą przez sito i dodaliśmy do niej żwiru i robaczków, to możemy ustalić jak będziemy nęcili. Gdy nastawiliśmy się na leszcze, to warto podać dużą ilość zanęty na początku łowienia, bo gdy wejdzie stado to lepiej go nie płoszyć.

Robimy przykładowo 7 kul bardzo spoistych (tylko ze żwirem i klejem), 7 kul z niewielką ilością robactwa (np. grubym białym robakiem i krojonym czerwonym) i 7 kul z pinką, które rozbiją się zaraz po dotarciu do dna. Kule to oczywiście nazwa umowna, bo w rzekach o szybkim nurcie powinny raczej przypominać spłaszczone placki, by nie stoczyły cię poza nasze łowisko. Ich wielkość też powinna być raczej zbliżona do grejfruta niż pomarańczy, by były cięższe i przez to lepiej trzymały się dna. Taką porcję wrzucamy na początek łowienia w wybrane przez nas miejsce i czekamy na wpłynięcie stada leszczy.

Nurt wykona za nas dużą część pracy i przy dobrze skomponowanej mieszance ryby będą wabione z daleka.

Inaczej sprawa ma się przy rzecznych płociach. Podanie im takiej bomby zanętowej na początek mogłoby powodować, że szybko nasycilibyśmy ryby i nie doczekalibyśmy się ani jednego brania. W takim wypadku lepiej podać na początek połowę tej ilości zanęty co na leszcze, a później stopniowo donęcać mieszanką z dużą ilością robaczków, by skutecznie przytrzymać ryby w łowisku.

Pamiętajmy również, że gdy nad rzeką planujemy spędzić cały dzień, to za jakiś czas po naszym zanęcaniu nie będzie śladu, a my będziemy się dziwili, że rano tak dobrze nam brało, a teraz tylko coś z rzadka skubnie. Warto wtedy powtórzyć całą zabawę z zanęcaniem od początku. Niejednokrotnie było tak, że po kolejnym zanęceniu wyciągałem duże leszcze w samo południe. Stado zatrzymywało się znowu przy kulach i natykało się na moją smakowitą przynętę zawieszoną na haczyku.

Zanęta w praktyce...
Na koniec podam przykład zanęty, którą z powodzeniem stosuję do nęcenia ryb w rzece:
2 kg zanęty Kremkusa Spezi Leszcz
1 kg zanęty uniwersalnej Lorenca na karpiowate
1 kg płatków owsianych (w połowie zmielone)
0,5 kg mąki kukurydzianej
1 kg parzonej kaszy kukurydzianej
0,25 kg coco belge
0,25 kg mączki arachidowej
płynna melasa + ewentualnie klej do zanęt w zależności od pożądanego stopnia spoistości żwir

Pozdrawiam Dave9983:)

 


3.1
Oceń
(9 głosów)

 

NECENIE W RZEKACH - opinie i komentarze

kamillo8110kamillo8110
0
Fajnie napisany:)Dodaj na główną. (2010-10-28 07:38)
grzesiek-12grzesiek-12
0
plagiat (2010-11-01 19:13)
brzanabrzana
0

Co do leszcza to masz racje , ale nęcenie np świnek i brzan w górskich rzekach to zdecydowanie inna bajka.

Pozdrawiam

(2010-11-02 22:12)

skomentuj ten artykuł