Nie karp a zaskroniec....
Robert Karcz (robson1)
2009-05-12
Witam.
Wybrałem się na połów karpia. W tym roku jeszcze nie miałem przyjemności holu, tej walecznej ryby, więc chyba,nadszedł już czas.
Jeśli chodzi o sprzęt to przygotowania polegały na przejrzeniu wędki odległościówki , i pickera,nawiązaniu kilku przyponów 0,16 na haczyki nr 8,przeglądnięciu spławików.
Kupiłem do tego zanętę na karpia firmy Traper, atraktora waniliowego, kukurydzy gotowej w puszce. Kupiłem tez dip waniliowy. Tak, że wszystko we wanilii, miałem nadzieję że to przyniesie zamierzony sukces.
Na miejscu znalazłem fajne stanowisko. Rozłożenie sprzętu zanęta, w postaci kul wielkości pomarańczy, do wody przynęta do wody,wszystko do wody (haha) i siedzę. Siedzę tak i siedzę, sprawdzam przynętę co jakiś czas, zanęcam tez delikatnie, wiadomo rzemiosło wędkarskie, i …......…i nic.
Takie nic trwało prawie cały czas. Piszę prawie, gdyż dla ścisłości musze wymienić dwa karasie, jedną płoć i nie wiem jakim cudem okonka. Być może zobaczył błysk złotego haczyka, i uderzył jak w błystkę.
Po pewnym czasie odwiedził mnie za to zaskroniec ( zdjęcie poniżej) ,który jakby chciał mi powiedzieć, że on jest tu szefem ,i jakby mówił „ spływaj gościu do domu, rybek już dzisiaj nie będzie.”
I niedługo po jego odwiedzinach rzeczywiście zwinąłem majdan, i skierowałem samochód do bazy…….
Nie wykonałem planu, ale za to obcowanie z naturą daje tyle radości, że nieraz wystarczy to za wszystkie ryby świata.
Oczywiście postanowiłem za niedługi czas odwiedzić ponownie mojego pytona……,może wtedy pokaże mu kto tu jest szefem.
Pozdrawiam Robert