Zaloguj się do konta

Niebezpieczny lód - ostrożnie

Opisywana historia wydarzyła się na tyle dawno, że pewne szczegóły mi się zatarły, ale odbiła się takim piętnem, że mam ją do dziś przed oczyma. Jest to analiza sytuacji - PO FAKCIE - ale proszę mi wierzyć, nawet podczas opisywania mam ciary.
Zima była bardzo podobna do tegorocznej, czyli około miesiąca potężnie mroziło. Jeździliśmy na zbiornik Poraj z nieodłącznym kompanem zimowych wypraw Arturem, który był ode mnie dużo młodszy, ale 'byliśmy po jednych pieniądzach', jak mówiła jego mama. Z racji różnicy wieku czułem się za niego odpowiedzialny. Odkryliśmy oboje miejscówkę, w której łowiliśmy piękne, ponad 30-to centymetrowe garbusy. Łowisko było nieopodal kładki dla pieszych, która była jak gdyby początkiem zbiornika, a tym samym końcem rzeki. Ma to istotne znaczenie ponieważ było w tym miejscu maksymalne zwężenie i największy prąd wody. Oczywiście byłem tego świadom i poruszaliśmy się tam ostrożnie. Nasza czujność była obniżona przez długie mrozy i ok. 40 cm warstwę lodu w każdym odwierconym miejscu. Gdy łowiliśmy na środku nurtu, zakładaliśmy cięższe mormyszki , aby prąd wody ich nie zabierał. Najwięcej jednak łowiliśmy na pograniczu koryta, przy zatopionych krzakach.

Byliśmy tam kilka dni z rzędu, później cztery dni rannej zmiany (pracowałem w ruchu czterobrygadowym) więc ryby 'miały wolne'. Dzień przed naszym następnym wyjazdem temperatura gwałtownie się podniosła, za dnia było na plusie a noc koło zera, ale co tam, przecież jeden ciepły dzień nie zaszkodził takiej pokrywie lodowej. Szliśmy od pociągu lasem, a później po lodzie zbiornika. Nie zatrzymaliśmy się nigdzie tylko od razu na miejscówkę. Rozłożyłem wiertło i dałem Arturowi, on przyłożył do lodu, zakręcił i ... wiertło wpadło. Nogi mi się zrobiły jakieś giętkie, mina numer 24, Artur spojrzał na mnie i też dziwnie spoważniał... trwało to sekundę, ale mam tą scenę przed oczyma bardzo dokładnie.
- Delikatnie wyjmij wiertło i odejdź do brzegu - wyszeptałem stojąc zamurowany.
Po około 10 krokach kazałem mu spróbować wiercić, wiedziałem, że jest już na płyciźnie.
- Tu lód ok 40 cm.
Najdelikatniej jak mogłem zebrałem sprzęt i wycofałem się za Arturem. Stanęliśmy obaj bladzi i analizowaliśmy co zaszło, jakie popełniłem błędy. Odwiert kontrolny przed łowiskiem nic by nie dał, wszędzie lód był taki jak podczas wcześniejszych wypadów. Woda w rzece na tyle się ogrzała, że przyspieszyła wymywanie lodu w tym newralgicznym miejscu. Jeden dzień wystarczył, aby dokonać takiego spustoszenia w pokrywie lodowej. Jaki mógł być scenariusz przy załamaniu lodu podczas wiercenia nad płynącą rzeką, lepiej sobie nie wyobrażać.

Łowiliśmy wtedy dość długo i ... dość daleko od naszej miejscówki. Efekty może nie były olśniewające, ale łowiliśmy bezpiecznie. Od tamtego zdarzenia minęło ok. 20 lat i nigdy nie łowiłem w tym miejscu. Artykuł ma być przestrogą dla wszystkich łowiących z lodu, jest to piękna metoda ale trzeba zachować największą z możliwych ostrożność i uruchomić do końca wyobraźnię. Wszelkie ruchy wody powodują błyskawiczne wymywanie lodu od spodu, a wzrost temperatury wody to potęguje.

Opinie (43)

JKarp

Witaj Zbyszku Jest dokładnie jak napisałeś. Można powiedzieć, że " zaślepieni " widokiem pięknych garbusów często zatracamy czujność jaka powinna towarzyszyć nam od momentu wejścia na lód aż do zejścia. Wkleję tu opis mojej niemiłej przygody jak mnie spotkała naście lat temu: " Innym razem na ostatnim lodzie zauważyłem, że siedzę w wodzie, której wcześniej nie było. Patrzę na kumpla i ciarki po plecach mi przeszły - on i ja siedzimy w takich " dołkach " :-( Normalnie lód jak guma. Powiadomiłem go tym w miarę spokojnym głosem. Powoli kroczek za kroczkiem usiłujemy się ewakuować ale lód się gnie co krok. Rady nie było - padłem na glebę i czołgając się ok 150m jakoś dobrnęliśmy do brzegu... Rano jak wchodziliśmy na lód był przymrozek ok -3 poniżej zera. Marcowe słońce jak wyszło, jak przygrzało na całego... Na drugi dzień po jeziorze niósł się plusk fal i na spławik ładne płocie brały." Janusz JKarp [2012-02-06 08:39]

jacenty75

Czyli na lodzie tak jak w życiu "jedyną zasadą jest brak zasad" co w tym przypadku miało swoje zastosowanie. Za wpis 5 ***** zawsze to jakaś przestroga dla innych. [2012-02-06 09:43]

JaroDaw

Na lodzie trzeba zapomnieć o dniu wczorajszym. Na lód zawsze trzeba wchodzić, tak jak pierwszy raz:) czyli ostrożnie i z przeświadczeniem, że zaraz się zarwie. Z góry lód wygląda tak samo na całym zbiorniku, ale co kryje pod sobą? Pozdrawiam 5 [2012-02-06 10:10]

richibis1

Wiem cos na ten temat kilkanascie lat temu wpadlem pod lod razem z motorem [2012-02-06 10:20]

Zibi60

Za to że Ty wiesz, a ja ostrzegam zaniżyłeś ocenę ??? Co prawda nie przywiązuję do tego wagi, ale nie widzę logiki. [2012-02-06 10:26]

Chomikus

Ostrożności nigdy za wiele ... Twoja historia niech będzie przestrogą dla innych Miałem kiedyś podobna historie i od tamtego czasu ... ***** [2012-02-06 10:36]

Krysto

Cała prawda o wędkarstwie podlodowym. Gubi nas zawsze pewność siebie oraz chęć złowienia ładnych sztuk na swojej miejscówce. 5. [2012-02-06 10:53]

użytkownik

Miałem podobną sytuacje, od tamtej pory sprawdzam lód co kilka metrów. Plecy miałem mokre ze strachu, położyłem się wtedy na brzuchu i powolutku wyczołgałem . dobrze że to opisałeś ku przestrodze.***** [2012-02-06 11:44]

kamil11269

5/5 [2012-02-06 11:52]

rygiel

Jakieś dziesięć lat temu przeżyłem identyczną przygodę na jeziorze Roś,u ujścia Pisy.Z jedną różnicą,Ja wtedy wpadłem.Na szczęście było na tyle płytko że,skończyło się na zapaleniu płuc,ale od tamtej pory na lód nie wchodzę.Za przestrogę *****! Pozdrawiam! [2012-02-06 11:53]

rygiel

Jakieś dziesięć lat temu przeżyłem identyczną przygodę na jeziorze Roś,u ujścia Pisy.Z jedną różnicą,Ja wtedy wpadłem.Na szczęście było na tyle płytko że,skończyło się na zapaleniu płuc,ale od tamtej pory na lód nie wchodzę.Za przestrogę *****! Pozdrawiam! [2012-02-06 12:01]

mlody1126

Też miałem podobna sytuacje na rzece,gdyby nie pomoc kolegi to... tylko ja wpadłem, naszczeście blisko brzegu przytomny kolega podał mi długi kij pozostawiony po bobrze!!! Gdyby nie on prąd rzeki wciągnoł by mnie pod lud.Ale przez własna głupote!!!.Rzeka minimalnie opadła i lud sie załamał lub zostal wypłukany. Chcac przezwycieżyć strach przed lodem jakieś 6 lat pużniej inny kolega namówił mnie na wyprawe nad staw gdzie wczesniej łowił piekne okonie lud gruby. dotarł pierszy do przerebla wcześniej przez siebie zrobionego ja za nim niepewnym krokiem i trzas lodu aż się spociłem obruciwszy się w kierunku brzegu jeszce kilka trzasków czołgajac się szceśliwie dotarliśmy do brzegu! I tak się skonczyła moja przygoda z podlodówka nigdy tego niezapome!!! [2012-02-06 12:07]

rysiosz

No tak, na lodzie różnie bywa!Trzeba być wyjątkowo odważnym albo po prostu głupcem, bo o wyobraźni nie wspomnę! [2012-02-06 13:07]

zbynio5o

Tłuc do łba, gadać i pisać. Aż sam sie boje :) ***** ! [2012-02-06 13:37]

użytkownik

napisałeś dobry artykuł lód to lód na pierwszym miejscu rozwaga daje piątala [2012-02-06 13:47]

SiwyDym

Witam.Bardzo dobry artykuł,no i ciekawa choć niebezpieczna przygoda.Na lodzie zawsze trzeba być czujnym.Pozdrawiam i 5 za wpis. [2012-02-06 14:28]

ZanderHunter

Zgadzam się Zbyszku! byłem wczoraj na lodzie u mnie na jeziorze lód grubości około 30cm miejscami 10cm a miejscami w cale nie zamarzł i łabędzie z kaczkami w najlepsze sobie pływają także uważajmy!!! za artykuł *****. P"))). [2012-02-06 16:25]

robban

Ja czytajac to ,tez dostalem ciarek. Nigdy bym nie przypuszczal ze po jednej nocy moga byc, az takie zmiany. Co tu duzo mowic, ja tez nigdy bym nie podejrzewal ze lod moze w takim tepie scinac. Odwrotna sytuacja !!!! Ku przestrodze zapraszam do przeczytania mojej opowiesci. www.wedkuje.pl/wedkarstwo,sylwestrowe-metnookie,43017 [2012-02-06 16:28]

garsija

Trafiony artykuł [2012-02-06 16:32]

niutek40

Wędkowanie pod lodowe bardzo piękna metoda i chyba najbardziej zbliża ze sobą wędkarzy. Lód niestety jest również bardzo niebezpieczny, sam w swej trzydziestoletniej "karierze" pod lodowca PRZEŻYŁEM nie jedna podobną przygodę. Ostatnią to dwa lata temu. Zbyszku za artykuł zdecydowanie ***** [2012-02-06 17:31]

okonek1235

Artykuł mówiacy dużo o pochopnym wejściu na lód , na lodzie nigdy nie ma i nie bedzie 100 procentowej pewności byłem tylko raz gdy wierciłem otwór miedzy nogami poszła rysa nogi sie zatrzęsły i chodu na brzeg wolę poczekać do wiosny, odemnie masz5. [2012-02-06 17:53]

perwer

Podkreślam ,podkreslałem i będę konsekwentny --na zbiorniki gdzie jest jakikolwiek przepływ wody ,to albo idziemy na lód z zabezpieczeniem typu lina i kombinezon wypornościowy ,lub nie wchodzimy dalej niż do 3 metrów od brzegu. Inne postepowania to jest brak szacunku dla możliwości natury i igranie z losem--czyli mała głupota. Bardzo dobrze że coraz więcej sie o tym mówi i pisze.Za artykuł i morał z niego płynący oczywiście najwyższe noty. Pozdrawiam. [2012-02-06 18:53]

sandacz21

Artykuł na czasie .Ponoć nadchodzą cieplejsze dni.Za opis*****.Pozdrawiam [2012-02-06 19:15]

użytkownik

Kilkanaście lat wstecz przez głupotę skąpałem się w przeręblu i od tego czasu jakoś nie mogę się wybrać na połów spod lodu. Ten artykuł niech będzie przestrogą.***** [2012-02-06 19:32]

erykom

a ja ostatnio jezdzilem rowerem po odrze,masakra co mogloby sie stac... [2012-02-06 19:38]

edyta35

Ostrożności nigdy nie za wiele , trzeba się zawsze dobrze upewnić zanim się na lód wejdzie a i to nieraz zawiedzie . Ja już też podobnie przeżyłam , bardzo nie miłe uczucie , oczywiście piąteczka , pozdrawiam . [2012-02-06 19:52]

ripper

no ciekawe oczywiście 5 , tak jak już któryś z kolegów lodomaniaków wspomniał łowienie z pod lodu jest ciekawe i fascynujące a co za tym idzie bardzo niebezpieczne dlatego ma tak mało zwolenników , próbowałem już namówić znajomych tych co latem łowimy żeby na lód poszli no to nawet nie ma mowy gadać nie chcą ,ale prawda jest taka że to co się kocha no to nie ma na to lekarstwa ani przeszkód dlatego często prowadzi nas to do zguby. [2012-02-06 20:42]

salmiak

Oby ten post był ku przestrodze innym.Nie warto umierać nawet dla największej ryby życia [2012-02-06 20:48]

zomiren

5/5 ***** [2012-02-06 21:28]

dmychu

Czyta się pański artykuł jak dobry kryminał. Właśnie wybieram się na lód. Czytając takie opowiadanie, człowiek nabiera pokory wobec przyrody. Super, że się Pan tym podzielił z innymi. Dziękuję i życzę Panu dużo zdrowia. 5/5 [2012-02-06 22:44]

kemotd

witaj Zbyszku. to mnie ładnie zmroziło Twe opowiadanie. ostrożności i myślenia nigdy za wiele. na pewno sie przyda takim żółtodziobom jak ja i nie tylko. pzdr [2012-02-07 00:52]

kangoni

Witam.Za wpis o tej historii oczywiście 5* .Próbowałem sobie wyobrazić moje zachowanie w tej sytuacji! Myślę ,że "zimna krew " jaką wtedy zachowałeś uratowała wam życie.Na szczęście ,kiedy Ty pracowałeś na rano Twój kolega nie pojechał tam sam !!!! bo mógłby podjąć decyzję o wędkowaniu w tym miejscu . Konsekwęcje OKROPNE!!!! Pozdrawiam. [2012-02-07 08:40]

mmaryla

Zbigniewie. Miałeś dużo szczęścia ale i jak widzę zachowałeś spokój w sytuacji podbramkowej. Miałem 14 lat gdy starszy ode mnie kuzyn zabrał mnie na łowienie podlodowe , na Lubicy. Lód się załamał , pociągnęło mnie pod i około 15 m dalej udało mi się wydostać. Suszyłem się w jakiejś piwnicy aby ojciec nic nie zauważył. Na szczęście poza strachem nic więcej się nie wydarzyło. Mój kochany kuzyn i tak mnie "podspawał" do Ojca :-) Jednak strach przed ojcowską sprawiedliwością był dużo mniejszy niż ten jaki odczułem pociągnięty przez nurt , na pozór niewielkiej rzeczki. Minęło już kilkadziesiąt lat od tego czasu, wędkowanie spod lodu bardzo lubię , ale nie zatraciłem instynktu zachowawczego - wyrobionego wtedy. .... Pozdrawiam i daję ***** [2012-02-07 12:34]

jaras102

szacun kolego za art.z lodem nie ma żartów.fajna sprawa łowienie zimą.ognisko kiełbaski.takie męskie sprawy...powodzonka i pozdrawiam [2012-02-07 12:42]

Zibi60

Marku @mmaryla masz od losu drugie życie. [2012-02-07 13:56]

minus

mnie też ciary przeszły po plecach jak to czytałem za wpis daję oczywiście PIĘĆ [2012-02-08 00:00]

użytkownik

Artykuł na 5. Naprawdę lepiej nie myśleć co mogło by się stać. [2012-02-08 07:46]

Karol90

Bardzo dobry i poruszający wyobraźnię artykuł. Pozdrawiam ***** [2012-02-08 15:18]

brim130

Witam, bardzo dobry artykul daje 5 .Ja powiem tak ze nielubie lowic z pod lodu poniewaz szanuje moje zycie bo jest jedno. Ja cale swoje zycie lowilem porami zimowymi i tez lapalem piekne plocie na skórke chleba. [2012-02-08 19:49]

sandacz206

Jestecie odważni że wchodzicie na lód na rzekę. W mojej miejscowości równiez płynie rzeka, ale tylko raz w życiu wchodziłem na rzeczny lód. Był wtedy siarczysty mróz od początku zimy, i łód osiągał grubość 70 cm. Na lód wchodzę tylko na jezioro. Omijam miejsca znane gdzie latem wpływa woda z żródła oraz miejsca wszelkich dopływów i odpływów. Na jezioro wchodzę jak lód ma grubość powyżej 15 centymetrów. I tylko przy trzcinach. Natomiast wchodząc na taflę lodową na otwarte jezioro lód powinien mieć najmniej 25 centymetrów.

/pozdrawiam/

[2012-02-09 11:36]

sandacz206

Czytam wasze ostrzeżenia. I dziwi mnie że ktoś opisuje że jeździł rowerem po rzece Odrze. I sam potem drapie się w głowę, co by mogło się stać. Młody człowieku, powiem Ci tak. Po coś wogóle tam wjeżdżał. Czyżby ci było mało drogi. Rozumiem tylko wędkarzy, bo sam wędkuję. I jest tu jakieś uzasadnienie wchodzenia na lód. Nigdy nie wchodźcie na lód, pierwszy raz samemu, tylko z doswiadczonym wędkarzem, który wie kiedy można na lód wchodzić. Pękający lód na jeziorach z głuchym łoskotem nie jest niebezpieczny. Łód często pęka w siarczyste mrozy. Nie jest to jednak oznaką że się załamie. [2012-02-09 11:51]

Edel

Opisana przez Ciebie "przygoda" odnosi większy skutek niż przestrogi teoretyków. Strach pomyśleć co by było gdyby... Rzeczywiście przed wejściem na lód trzeba pamiętać o własnym bezpieczeństwie. Nawet ci najbardziej doświadczeni popełniają błędy, rzecz w tym by wyciągać z nich odpowiednie wnioski. Masz u mnie *****Pozdrawiam. [2012-02-15 10:58]

piotrek0402681

WPADŁEM NA LODZIE 1 NOGĄ I NIE MOGŁEM SIĘ WYDOSTAĆ ,NIE BYŁ TO PRZERĘBEL, TYLKO PRZY TRZCINACH KTOŚ ROZPALIŁ OGNISKO !!!!!W NOCY PADAŁ ŚNIEG .2 RAZ CZOŁGAŁEM SIĘ OKOŁO 500 METRÓW. NADAL CHODZĘ NA LÓD LECZ Z ZABEZPIECZENIEM .WCZESNIEJ ŻUTKĄ I KAMIZELKĄ RATUNKOWĄ TERAZ KOMBINEZON WYPORNOŚCIOWY I W RĘKAWACH BOLCE . ALE DO 3 RAZY SZTUKA , OBY NIE . NAJWAŻNIEJSZE NIE PANIKOWAĆ, NIE TRACIĆ ZIMNEJ KRWI NIE ŻUCAĆ SIĘ JAK OSZALAŁY .CHWYCIĆ SIĘ LODU DOŁAMAĆ SIĘ DO GRUBSZEJ WARSTWY I PRÓBOWAĆ SIĘ WYŚLIZGNĄĆ NA PLECACH.PO WYJŚCIU CZOŁGANIE BO UBRANIE MOKRE I CIĘŻSZE A JAK SZYBKO ZAMARZA SZTYWNE KRĘPUJE RUCHY . NA LÓD NIE WCHODZCIE SAMI,I Z ZABEZPIECZENIEM 5 ZA ARTYKUŁ [2012-02-22 23:26]

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów.

Czytaj więcej

Łowisko Tuszynek

ŁowiskoNa Łowisko Tuszynek wybraliśmy się w drugiej połowie lipca na k…

Na lutowym lodzie

Nocne temperatury na zachodzie kraju mrożą krew w żyłach już na samą…