Niebezpieczny lód
Marek Dębicki (marek-debicki)
2012-02-26
Pierwsze spojrzenie z daleka na taflę lodową budzi nieodpartą chęć sięgnięcia po podlodówki i wyruszenia na jezioro w poszukiwaniu płoci lub okoni. Jednak bliższe oględziny nakazują zachowanie daleko idących środków ostrożności. Wysokie temperatury jak na tę porę roku, wiatr, deszcz i słońce spowodowały znaczne zmiany w strukturze lodu. Przybrzeżna strefa bardzo szybko pochłaniająca ciepło, powoduje chyba najszybsze odparzanie tafli lodu. Tutaj powłoka lodu staje się najcieńsza i woda wydostaje się aż na powierzchnię, powodując jednocześnie jakby przygięcie tafli i powolne przytapianie w rejonie pasa trzcin. Mokry lód jest niesamowicie śliski i ustanie na nim jest praktycznie niemożliwe bez zimnej kąpieli. W rejonach pomostów też zaszły spore zmiany. Praktycznie oparzeliska występują przy każdym palu, w szczególności przy metalowych rurach oddających najwięcej ciepła do wody. Najmniejsza nawet trzcinka też sieje powoli dzieło zniszczenia, czego dowodem są różne wzorki wokół łodyżek poczynając od okrągłych oczek poprzez owale i łezki.
Patrząc dalej na taflę jeziora nie zauważymy już jednolitej i płaskiej powierzchni. W miejscach śladów stóp i sanek wędkarzy, powstały liczne bruzdy i zagłębienia. Jest ślisko i niebezpiecznie tym bardziej, że nie jesteśmy w stanie określić, co przyroda zrobiła z lodem od strony wody. Niektóre miejsca będą zapewne mocno podmyte i podwójnie niebezpieczne. Z tych zmian zadowoleni się być wydają jedynie skrzydlaci padlinożercy, patrolujący z powietrza swoje rewiry w poszukiwaniu śniętych ryb.