Niechciała góra przyjść do Mahometa, to przyszedł szczupak
użytkownik 24247
2010-08-19
Złapali jedynego szczupaka na stawie, jedynego jaki pływał .....ach... Marzyłam , że kiedyś, kiedyś , w odległej przyszłości - baaardzo odległej.....złapie tego małego drania sama na wędkę i będę okazem do podziwiania, za moją odwagę , bohaterstwo i te inne głupoty ... he he ;P Zdarzyło się zupełnie inaczej niż ktokolwiek mógł nawet przypuszczać.
Jak każdy w tym kraju męczona upałami spędzałam mnóstwo czasu nad wodą (stawem).Prawda jest taka , że więcej w wodzie niż z wędką, zresztą jak cała rodzinka. W stawie jest baaardzo duuużo ryb więc ścisk był niezły , w ogóle to mój mąż doszedł do wniosku(choć wydaje mi się , że w tym dochodzeniu to mu ktoś pomógł , bo sam by nie wpadł na to )że ryb jest za dużo że się zaduszą i takie tam. Więc zapadła decyzja o tym , że trzeba rozłożyć siatkę .No nie jestem tego zwolenniczką z żadnym stopniu ale to nie jest mój staw i nie moje ryby więc moje zdanie w tym temacie nie liczy się w ogóle.
Przeciąganie siatki nic nie dało, wniosek wysnułam taki , że po tylu przeciąganiach ryby się wycwaniły. Bo trzeba przyznać , że wchodzić to wiele razy właziły , ale tak szybko uciekały, że nie zdążyliśmy do nich podpłynąć. Staw moich teściów graniczy z małą rzeczką Czeczotką, w której ku mojemu wielkiemu zdziwieniu żyją ryby.Jest to piękna rzeczka, ale ze strony ludzi nie może liczyć nawet na odrobinę szacunku,wszędzie walają się śmieci , a działkowicze parę kilometrów dalej wyrzucają co się da, a to wszystko znów może jakieś 5-6 km dalej wpada do Narwi. Dlatego moje zdziwienie było uzasadnione , gdy zobaczyłam płotki, okonie i nawet lina przepływającego sobie środkiem strugi jakby był niewidzialny;)
O szczupakach nie wspomnę- tych to podobno jest tak że cho cho . I tak właśnie znudzona pływaniem z rybami, przeciąganiem siatki, za namową teściowej ruszyłam w stronę bramki, by udać się nad rzeczkę.Właściwie to wystarczyłoby przerzucić wędkę ale to chyba byłby szczyt lenistwa i żadna frajda, choć teraz przypomina się mi , że kolega mojego teścia mieszkający w tej samej miejscowości, chciał zobaczyć czy karpie sąsiada są większe od tych u niego w stawie i żeby nie fatygować właściciela, stojąc nad swoim stawem zwyczajnie przerzucił wędkę przez ogrodzenie i wyciągnął sąsiadowi parę sztuk.;) No w sumie i tak można, prawda?
Staw teściów nie graniczy z żadnym innym stawem tylko z rzeczką, ale i to nie jest powód żeby ciągać kij przez płot , więc w krótszym czasie niż pisałam anegdotę o nadopiekuńczym sąsiedzie;) dotarłyśmy nad strugę i moczyłyśmy kije. Upał wszechobecny i męczący za betonowym płotem słyszałam pluskanie w wodzie głos męża i teścia, a po kilku minutach jakiś okrzyk.Zastanowiłam się i z szumu odgłosów wody i natłoku słów wyłapałam te jedno-'szczupak'. Spojrzałam na teściową , ona na mnie , porozumienie w spojrzeniu i już grzałam nogi do biegu.Wpadłam przez bramkę a w wodzie po drugiej stawu stronie stał mój mąż i próbował coś utrzymać , coś co się bardzo agresywnie szamotało.
Mój teść powiedział tylko stojąc na wale 'szczupak w siatkę wszedł'. No nieźle, ale historia.
Przystojniak nie dawał za wygraną i wcale mu się nie dziwię i szarpał się ile sił miał w rękach mojego męża. Krzyknęłam czy mu pomóc i nie czekając na odpowiedź zdejmowałam już ubranie, plusk do wody i nawet szybciutko udało mi się do dwóch przystojniaków dopłynąć.Skakanie czy próba zsunięcia się do wody zajęłaby więcej czasu dlatego szybciej było mi z brzegu podpływać niż skakać.
Moja pomoc ograniczyła się do trzymania siatki , która szczupak wplątywał się jeszcze bardziej, bo z sama rybą poradził sobie mój dzielny Łukasz. Nie pamiętam ale chyba ważył do 3kg, nie chce kłamać ile mierzył nie wiem ale był spory. Trafił na ruszt i dlatego zaliczyłam te opowiadanie do kategorii kłusownictwo , bo uważam że elementarne zasady obowiązują nawet na stawach prywatnych ;P No ale wolność Tomku w swoim domku. Wstyd to przyznać , ale szczupak z grilla jest przepyszny......ach......:)