Zaloguj się do konta

Niedzielny poranek nad Wisłą

Sobota była upalna, a następująca po niej noc ciepła, jakbyśmy mieli lipiec. Tylko wariat zrezygnowałby z niedzielnego wędkowania. Nie pojechaliśmy nad Wisłę. Dorota zrozumiała, że Narew daje nam szansę na znalezienie z brzegu dobrej miejscówki. Na Wiśle płytko. Z Wisłostrady widać było kamienie na środku rzeki. Za Wyszogrodem, a tam było ostatnio tak dobrze, czekałyby na nas płycizny.

Udało się wstać mimo zmęczenia. Ostatnio prowadzimy aktywne życie. A wyjazd na ryby jest tylko dowodem na to. Poranek zapowiadał się obiecująco. Nad rzeką nie było tłumów. Jedna zajęta główka po naszej stronie. Co ciekawe mogliśmy na niej obserwować wędkarza, który zamiast łowić, chodził tylko tam i z powrotem, przenosząc wędki, podbieraki, torby, ubrania i inne przydatne rzeczy. Ale nie łowił. Może całą noc łowił i miał dość?

Wybraliśmy główkę, która jest doskonała. Woda przy niej głęboka. Lekko kręci, ale to tylko uatrakcyjnia miejsce. Można wygodnie usiąść na szczycie i w punkcie, gdzie ostry nurt przelewa się przez kamienie i piasek. Dobrze ulokowany spławik, będzie stał na czterech metrach, jakby go ktoś umocował między wirami, a spokojną wodą. Obrazu dopełniło kilkanaście kul pachnącej piernikiem zanęty.

Po godzinie odwiedził nas jakiś starszy mężczyzna z psem. Miejscowy. Cichy i spokojny spacerowicz-obserwator. W odróżnieniu od przyjezdnych, którzy są właścicielami psów reagujących szczekaniem na każdego motyla lub kaczkę. Staruszek powiedział, że będzie piękny dzień...

Ryby jednak nie brały. Beznadzieja. Złowiłem dwa kiełbie, przy czym głowa tego drugiego była mniejsza od pęczka białych robaków, które zaatakował. Dorota ćwiczyła wiązanie haczyków i przyponów. Sporo się nauczyła. Przynajmniej. Zmiana miejsca nie przyniosła efektów. Przed południem postanowiliśmy wrócić. Bogatsi w doświadczenia, które nakazują znów postawić sobie pytanie: a może tak... na grzyby?

Opinie (4)

ryba2907

A no tak bywa coś strasznego się dzieje z pogoda i rybami ja ostatnio też się wybrałem do siebie nad staw pod wieczór była ładna pogoda i nic po za tym bo ryby kompletnie nie brały nawet karaś malutkie od których nigdy nie mogłem się opędzić aż mnie to denerwowało że ledwie zarzucałem a tu już karasiek się bawił a tym razem nic :/ ale za to grzyby dopisują i tak ostatnio z samego rana wybrałem się na ryby po czym po 2 godzinach się zwinąłem i pojechałem na grzyby znalazłem 20 prawdziwków i ogólnie cały kosz grzybów podgrzybków i koźlarków a zajączków nie zbierałem bo szkoda mi było miejsca w koszyku :) [2008-09-08 17:05]

linek

Szanowni koledzy od dluższego czasu tak jak i wy wybierałem sie na ryby bo jest super pogoda . Rano nad woda piekna mgielka delikatny wiaterek gdzies w oddali przebijajace sie promyki slonca wrecz marzenie na piekne polowy - i co dalej? Mgla opadla slonce po calym dniu zaszlo i ...nic -nawet nie skubneło . Moze zaneta nie taka mysle :nastepnym razem bedzie lepiej. Tak sie jednak nie stalo. Zaobserwowalem jednak inna rzecz odkad jade na ryby gdy pada deszcz wieje praktycznie z kazdej strony ryba inaczej zeruje jakby z wieksza ochota . Moge liczyc w tedy na piekne leszcze karasie i jazie -sprobujcie pojechac w kiepska pogode -moze kiepska tylko dla was dla ryb wlasnie idealna. [2008-09-08 21:43]

robmar2007

Myślę, że ryby muszą mieć swoje tajemnice. Inaczej już dawno byśmy je wszystkie wyłowili. Ta ilość elementów - znanych nam i nie znanych - które decydują o wyniku jest na tyle duża, że wędkarstwo będzie zawsze czymś więcej niż sportem polegającym na osiąganiu wymiernego wyniku w centymetrach czy kilogramach. I przyznam sie szczerze, że czasem nad wodą myślę o magii...:)Kiedyś, gdy byłem dzieckiem, siedziałem z kolegami nad stawem w Pruszkowie. Łowiliśmy z jazu - w miejscu gdzie woda ucieka do rzeki Utrata. Brały nam głównie kiełbie i okonie. Nagle spławik jednego z nas zaczął lekko tańczyć. Ktoś powiedział: jeśli to lin, to mamy poplątane zestawy. Zacięcie. Jest lin!? Skąd lin, dlaczego lin...? Do dziś nie wiem. Ale od tamtej pory wierzę, że w wędkarstwie są jakieś tajemnice.Tylko, że trudno przekonać się do rozwiązywania zagadek, gdy za oknem deszcz, jest piąta rano, a my zastanawiamy się czy będzie brało:))))))) [2008-09-09 09:05]

Bop

to że nic nie złapie, albo tylko jakieś niedomiarki to umnie zdarzenie częste. w deszczową, chłodną brzydką pogode nie pamiętam zebym cos złapał tylko marzłem i mokłem dlatego wole juz sie wybrac w słoneczną pogode na ryby bo chociarz wiem ze jak nic nie złowie to przynajmniej skorzystam z ładnej pogody. a pozatym często udawało mi sie cos złapać i to konkretnego w gorące dni napewno częsciej niz wte brzydkie. ale to mój przypadek [2008-09-11 18:15]

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów.

Czytaj więcej

Łowisko Tuszynek

ŁowiskoNa Łowisko Tuszynek wybraliśmy się w drugiej połowie lipca na k…