No to testujemy Panowie - ryby poczekają - zdjęcia, foto - 1 zdjęć
Do małej refleksji skłoniło mnie słowo, które dziś robi olbrzymią karierę i w zasadzie nie zanosi się, aby zeszło do podziemi.
"Test".
Według słownika języka polskiego interesującym nas znaczeniem słowa "test" będzie "badanie, próba".
Jakżesz wspaniale jest coś testować. Zostać testerem to nobilitacja, to postawienie na wyższym szczeblu drabiny użytkowników wszelkiego rodzaju dóbr. Ale to zadanie trudne, odpowiedzialne i wymagające niezwykłej percepcji, wiedzy, spostrzegawczości i cierpliwości, aby żaden z elementów testu nie uszedł uwadze testującego.
Niegdyś testerem zostawał specjalista, doskonale znający się na danej dziedzinie, posiadający najczęściej w tym kierunku wykształcenie poparte stosownymi papierami, świadectwami, zaświadczeniami zdanych egzaminów, albo przynajmjiej potwierdzającymi szczegółową wiedzę.
Dziś testerem może zostać każdy i każdy, czegokolwiek by nie wziął w swoje szanowne ręce musi to przed użyciem przetestować.
Prawidłowy test z reguły odnosi się do jakichś wzorcowych parametrów, a ich porównanie może dać nam obraz wartości testowanego przedmiotu, urządzenia, na tle innych.
Wynikiem testu jest sprawozdanie z jego przeprowadzenia, naniesienie w odpowiednie miejsca tabel wyników pomiarów, parametrów, wartości szczytowych, granicznych i tym podobnych w celu dokładnego opisania sprawności, wytrzymałości, czy efektywności testowanej rzeczy. Opis ma w konsekwencji służyć kolejnym użytkownikom tego samego, aby wiedzieli oni na co mogą liczyć, nabywając ten, czy inny egzemplarz sprzętu.
Testerami, testującymi są i wędkarze. Bo test przeprowadzić trzeba, kiedy się ma do czynienia z czymś nowm, nieznanym, czego wcześniej nikt jeszcze nie przetestował.
W ostatnich czasach przeprowadzanie testów zrobiło zawrotną karierę do tego stopnia, że właściwie przestaje się użytkować sprzęt. Przestaje się korzystać z dobrodziejstw pięknej sztuki wędkowania, jako ze sposobu spędzenia wolnego czasu. Wedkarstwo przestaje być zabawą, sportem (niezależnie od zdania minister sportu)
Wędkarstwo to przede wszystkim testowanie.
Wedkarz w zasadzie rzadko kiedy wybiera się na ryby. Jak to? A tak.
Dajmy na to, że każdy z wędkujących, w każdym tygodniu idzie do sklepu wędkarskiego, aby uzupełnić swój ekwipunek. Rzadko kiedy kupuje się przez dłuższy czas ten sam sprzęt, te same żyłki, te same haki, spławiki, ciężarki, kołowrotki. Każdy z nas chce mieć coś innego, nowego, bo a nuż właśnie na tę przynętę weźmie rekordowy okaz, bo będzie to ryba życia.
"Łowiłem już na zielona gumę, a może szczupły weźmie na zieloną z błękitnym ogonkiem? A może sześciocentymetrowy wobler był zbyt mizerny do mojego łowiska, więc teraz spróbuję siedmiocentymetrowy".
To przecież oczywiste - za każdym razem, kiedy wybieramy się na ryby głęboko wierzymy, że zastosowana przez nas metoda połowu, przynęta, żyłka, długość wędziska i zapach zanęty przyczynią się do wielkiego, na miarę rekordu, sukcesu.
No tak, ale jak tu łowić ryby, kiedy zakupiony sprzęt trzeba najpierw przetestować.
Ile ma trwać test? A no zależy to od wielu czynników. Pogoda, głębokość łowiska, flora rosnąca na dnie, rodzaj wędziska jakie posiadamy, i tak dalej...
Często opisujący wyprawę testową zaczyna tak: "Kupiłem to, tamto, owo i postanowiłem pojechać w weekend to przetestować".
Czyli rozumiemy że test będzie trwał co najmniej dwa dni z zarwaną ewentualnie sobotnio niedzielną nocą i nie ważna będzie zawartość siatki, bo,.. bo najpierw testujemy...
Ryba brała, albo nie, brania były częste albo nie, wędzisko dobrze lokowało przynętę w wybranym miejscu, pięknie pracowała szczytówka, doskonale współpracował kołowrotek...
Po przyjeździe z wyprawy zabiera się delikwent do sprawozdania z przeprowadznego testu. Pisze, zamieszcza tu i ówdzie swoje spostrzeżenia i otrzymuje na forum albo pochwały z dobrze wykonanej roboty, bądź nagany z powodu powierzchownego i nic nie mówiącego opisu.
Ale test był.
W kolejny weekend sytuacja się powtarza, bo wędkarz zakupił ponownie jakiś nowy gadżet. Bo przecież testuje się nie tylko wędkę, kołowotek, żyłkę, haczyk, czy przynętę. Testuje się na przykład kamizelkę, wodery, albo skarpety neoprenowe. Testuje się kulki proteinowe, albo wahadłówki na szczupaka, czy na pstrąga. Testuje się przypony, szczytówki do feederów, woblery, nowy parasol albo fotelik karpiowy (sic!).
Spotkałem się z opisem takim, w którym wędkarz testował na łowisku towarzystwo swojej żony, pisząc w konkluzji, że jeśli jeszcze ze dwa testy wypadną pozytywnie, to będzie ją brał częściej na wyprawy.
Niedawno wpadł mi w oko tekst jednego ze spinningistów, w którym pisał, że wędzisko jakiejś tam firmy "x" testował przez dwa lata !!!
No to ja sie pytam - Kiedy przyjedzie czas na łowienie ryb i opis pięknej wyprawy, skoro kilkadziesiąt wypadów nad wodę to były same testy?
Autor tekstu: Aleksander Tura
Lin1992 | |
---|---|
Wpis ciekawy. Każdy ma prawo do własnego zdania. (2013-02-28 07:31) | |
piotr-strzalkow | |
Całe życie to w pewnym sensie test, z którego sprawozdanie przedstawiamy u kresu naszych dni... W naturze człowieka leży ciekawość, sprawdzanie, porównywanie, itp... Poprzez te zachowania zaspokajamy naszą ciekawość, często czerpiąc z tego przyjemność ;) (2013-02-28 09:22) | |
krisal | |
Bardzo trafne spostrzeżenie. Jak lody puszczą to też pojadę testować...;-) ***** za wpis. (2013-02-28 09:35) | |
krisal | |
Bardzo trafne spostrzeżenie. Jak lody puszczą to też pojadę testować...;-) ***** za wpis. (2013-02-28 09:35) | |
janglazik1947 | |
Ciekawe spostrzeżenia , ciągle coś sprawdzamy próbujemy i wyciągamy wnioski , które niestety niczego konkretnego nam nie przynoszą , bo znowu coś kupujemy i tak w kółko. Bo znowu jak nie idziesz do przodu to się cofasz. Taka nasza natura. (2013-02-28 09:50) | |
JKarp | |
Test i tester przede wszystkim muszą być prowadzone rzetelnie i prawdomównie. Tester musi mieć jakieś swoje osiągnięcia, znać branżę i mieć swój własny, dobrej klasy sprzęt. Nie da się testować obojętne czego bez możliwości porównania jakości do innych produktów. Można coś testować i przy tym dobrze się bawić. (2013-02-28 13:24) | |
Alex13 | |
Racja JKarpiu. Dlatego też śmieszy mnie, kiedy ktoś kupuje sobie coś nowego, dajmy na to wędkę i zamiast po prostu wypróbować, połowić nią, pobawić się nad wodą, od razu testuje. A wyiki tego testu publikuje we wpisie, z którego nic nie wynika. Sporą wagę przywiazuję do znaczenia słów, dlatego zgryźliwie się odnoszę do tego typu testów. Bo człowiek widząc termin: "Test wędziska" chciałby zobaczyć komplet danych dotyczących pracy kija, zachowania na tle innych kijów. Na przykład chciałbym dowiedzić się pod jakim obciążeniem, kątem wygięcia wędzisko ulega złamaniu i w którym miejscu. Natomiast test polegający na napisaniu, że wędzisko doskonale pracowało i poradziło sobie z osiemdziesięciocentymetrowym szczupakiem nie mówi mi dosłownie nic. Więc to nie był żaden test, tylko po prostu wyprawa na ryby, a wpis jest ewentualną subiektywną opinią o sprzęcie. Wiem, czepiam się słów, ale już taka moja natura. Wkurza mnie używanie słów według mody. Kiedy wczoraj byłem w sklepie wędkarskim kilka osób szukało swoch pierwszych wędek - niemal wszyscy rozmawiali między sobą językiem tego typu - "ciekawe jak ten kij wypadnie w testach?". No ja bym nie płacił za kartę wędkarską i pozwolenia tylko po to, żeby testować sprzęt. (2013-02-28 14:15) | |
JKarp | |
Zgadzam się z tym co napisałeś. Jednak crash testy niech sobie prowadzi producent czy importrer np : http://www.youtube.com/watch?v=UabrB63QMeU . Pozdrawiam JK (2013-02-28 15:12) | |
ekciak | |
5***** ach te testy :D (2013-02-28 15:21) | |
Alex13 | |
Prawdziwy mężczyzna, tester z krwi i kości, hardcorowiec, nie cofnie się przed poświęceniem sprzętu aby udowodnić swój hart ducha. (2013-02-28 15:25) | |
JKarp | |
Gdybym wędki dostał do testów a nie musiałbym kupić pewnie przyznałbym Ci rację. Jednak jakby nie patrzeć - żeby zobaczyć dla samej satysfakcji jakie obciążenie złamie wędkę i w którym miejscu - a po co mi ta wiedza. Sądząc i patrząc na test tego Chuba wędki w ręku do końca bym nie utrzymał :-) (2013-02-28 15:36) | |
Alex13 | |
Tobie ta wiedza pewnie nie jest potrzebna, ale inni chętnie zapoznaliby się z wynikiem. Test to test - nie ma że boli. Nie, no spoko. Przede wszystkim chodzi mi o śmieszną gadaninę tych, którzy cokolwiek dostaną do ręki to od razu testują. Używanie tego słowa śmieszy mnie i irytuje tak samo, jak uparte używanie ostatnio słowa "tak"w każdym zdaniu przez 90 % Polaków. (2013-02-28 15:53) | |
saviano | |
Testy testami, ale trzeba podejść zdroworozsądkowo. Owszem, żyłka ma wytrzymałość taką albo inną, kołowrotek pomieści tyle żyłki takiej i tyle plecionki takiej, ale... prawie wszystkie testy są odczuciami subiektywnymi wędkujących z których każdy ma inne doświadczenia, odczucia, budowę ciała i wiele innych czynników łącznie z warunkami na łowisku. Wniosek - to, że dla kogo wędka jest najlepsza na świecie niekoniecznie będzie nam leżała w dłoni, kołowrotek nie będzie nam pasował np. kolorystycznie czy sposobem pracy a przynęta użyta na łowisku X nie będzie skuteczna na łowisku Y. Pewne informacje są potrzebne, ale większość "testów" powinna nazywać się "wrażenia/odczucia ze stosowania...". Super anegdota o żonie na łowisku :-) pozdrawiam saviano (2013-03-21 10:59) | |