Nocka nad Odrą

/ 5 komentarzy / 8 zdjęć


Mieliśmy ambitny pomysł, by z okazji trzecich urodzin syna całą rodzinką wyskoczyć na kilka dni pod namiot nad Turawę, jednak ostatnie prognozy zapowiadające czwartkowy front z deszczem i burzami pokrzyżowały nasze plany. Samochód był już zapakowany, śpiwory, namioty sprawdzone, pies oddany pod dobrą opiekę, więc szkoda było to wszystko zmarnować. Odstawiamy dzieci do dziadków i kilka minut po dziewiętnastej meldujemy się z Asią (spinką) nad Odrą. Pół godziny później materac napompowany, namiot postawiony, więc możemy zabrać się za wędkowanie. Rozkładam feedera, montuję zestaw i widzę, że zamontowane na stałe wentylki w które zawsze wsuwam świetlik sparciały. Wentylka nie mam, taśmy bezbarwnej też nie. Trzeba będzie kombinować z recepturką - myślę sobie szukając po kieszeniach paczki z kupionymi właśnie sygnalizatorami.
Od dawna nie jestem na bieżąco w sprawach gruntowych, więc nie powinno Was dziwić moje zaskoczenie faktem, że w paczce świetlików znalazłem klips do ich montowania na szczytówce. Przyznaję, że coś takiego widziałem po raz pierwszy. Bardzo mnie to ucieszyło. Zamontowałem to ustrojstwo i około dwudziestej zarzuciłem zestaw.
Pierwsze delikatne skubnięcie bez poprawki, odczekuję chwilę i zwijam zestaw. Nabijam koszyk, zmieniam kukurydze na haku, chcę zwinąć nadmiar żyłki, by wykonać rzut, lecz w momencie, gdy ruszyłem korbką poczułem dziwny opór i pstryknięcie. Patrze na szczytówkę i widzę, że ją złamałem. Oglądam ją z bliska. Żyłka zaplątała się w tym "cudownym" udogodnieniu i załatwiła szczytówkę. Trudno, biorę nóż i ucinam kikuta przy następnej przelotce. Będę improwizował. Oczywiście znalazłem też plus takie obrotu sprawy. Wmówiłem sobie i Asi, że zredukowana szczytóweczka oszczędzi mi nerwów podczas brań drobnicy :).
Pierwsze porządne branie mam około 22:30. Zestaw posłałem pod przeciwny brzeg i gdy odkładałem kij na podpórkę poczułem porządne szarpnięcia. Zacięcia nie przetrwał przypon z szesnastki. Zmieniam więc przypon na osiemnastkę i tak kończą się porządne brania. Do godziny drugiej mam tylko delikatne pojedyncze pstryknięcia, których większość to prawdopodobnie robota nietoperzy.
Idziemy się przespać. Mam ambitny plan, że odpocznę godzinkę, może półtorej i ruszę na drugą turę. Rzeczywistość okazuje się brutalna. Budzę się parę minut po siódmej.
Szybko montuję zestaw (znów na szesnastce) i zajmuję miejsce. Woda przez noc podskoczyła dobry metr. Warto tu zauważyć, że wczoraj łowiłem 40gramowym koszykiem, który stał tam, gdzie go postawiłem, natomiast dzisiaj pięćdziesiątka wędrowała dopóki znalazła jakieś oparcie (ta opcja bardziej mi się podoba - zwłaszcza na nieznanym łowisku).
Pierwsze porządne branie mam o dziewiątej. Wreszcie ryba - leszczyk 44 cm.
Następne branie dwadzieścia minut później - znowu leszczyk - tym razem pięćdziesiątaczek.
Potem, potem jest już po braniach. Około jedenastej zwijamy obóz.
P.S. Oczywiście żadnego deszczu, że o burzach nie wspomnę nie było. Kolejny raz zaufaliśmy meteorologom i kolejny raz zawiedliśmy się. Myślę, że to ostania taka nauczka. Następnym razem jeśli coś zaplanujemy to zrealizujemy zamiary bez oglądania się na prognozy pogodowe.

 


4.8
Oceń
(21 głosów)

 

Nocka nad Odrą - opinie i komentarze

majapmajap
0
Tak czasami bywa jak ma się zbyt dużo myśli w głowie. Serdecznie pozdrawiam. (2013-07-27 09:46)
zwirek1zwirek1
0
,,nad Odrą,, - cieszyłbym się gdyby mi ,,na nocce,, pstrykało, pukało no i cokolwiek by wzięło tak jak Wam. A ja przesiedziałem 16 godzin bez jakiegokolwiek -jak na wstępie. Pozdrawiam i mam nadzieję, że następnym razem będzie odwrotnie++ (2013-07-27 10:57)
nakornakor
0
dziś też wróciłem z nocki nad odrą i powiem, że bardzo słabiutko, jakieś drobne pstryknięcia przez całą noc, aż tu nagle nad ranem porządne branie na 2 rosówki i jest leszcz 60 cm 2,5 kg i na tym koniec. Do 9 znowu cisza więc się zebraliśmy. Generalnie mogę śmiało polecić miejsce nad odrą w Rakowie przed Urazem (okolice brzegu dolnego). Pozdrawiam (2013-07-27 13:39)
pluszowypluszowy
0
60 cm to już fajny leszcz - gratuluję! :) Widzę, że łowimy niedaleko siebie :) Ja jednak wolę szybszą rzekę, dlatego preferuję odcinek z drugiej strony Brzegu Dolnego - poniżej zapory. Pozdrawiam (2013-07-28 09:51)
CYTRYNA777CYTRYNA777
0
WITAM Ja z kumplami łowie metodą gruntową i całkiem niezłe efekty.Łowimy nocą przeważnie trafiają się Leszcze dość spore okazy ostatnio kumpel 12 kg ja 4,5 wymiary 58 cm i 63 cm na haczyki węgorzowe i czerwone robaki nr 4 plus dwa białe z odrobiną czosnku oczywiście na Wiśle. Pozdrawiam (2013-08-17 08:39)

skomentuj ten artykuł