Nocne Leszcze z zalewu Sulejowskiego
Grzegorz Leśniak (zegar)
2009-08-02
W Lipcu miałem troszkę urlopu, więc postanowiłem spędzić go nad zalewem Sulejowskim
w Barkowicach Mokrych na stanicy wędkarskiej. Pogoda w miarę była ładna, czasami wieczorem przetaczały się potężne burze. Rybki brały dość znośnie. Jednak najlepsze brania rozpoczynały się wieczorem, od godziny 23 i trwały do rana. Presja wędkarska dość spora , w każdym bądź razie aby zdobyć miejsce do wędkowania trzeba było już od godziny czternastej
zarezerwować sobie miejsce.
Po wielkiej burzy, która przetoczyła się w nocy z czwartku na piątek (niszcząc pół kraju) w radio zapowiadali „powtórkę z rozrywki”. To pech ,bo na tę noc planowałem zaprosić na rybki kolegę z portalu –Waldka. Do czternastej chmury i lekki wiaterek, postanowiłem wziąć łódkę i poszaleć z żywcem i spinningiem. Zadzwoniłem do Waldka i przełożyliśmy termin wspólnych łowów. Na żywca nic nie chce brać postanowiłem porzucać spinningiem, Zmiana ripperów na woblery następnie na twistery i blachy nic nie
dała. Pogoda jest coraz ładniejsza ,nic nie zapowiada burzy. Jest godzina siedemnasta dzwonię do Waldka,
-- może byś jednak przyjechał?, pada pytanie.
--ale ja już łowię u siebie na zalewie w Szczercowie, odpowiada
--Waldek , ale u mnie ciągną ładne Leszcze!
--oo. to już się pakuję i za godzinkę jestem
Spływam prędko do brzegu, żeby zająć miejsca na nocną „zasiadkę”. Udało się załatwić trzy miejscówki obok siebie, bo wędkarze przestraszyli się burzy i zrezygnowali z łowów.
Waldek przyjechał z bratem i dwoma sympatycznymi kolegami. Po przywitaniu i uroczystym
otwarciu browca składamy sprzęt i jazda z koszyczkami do wody. W nocy troszkę deszczyk nas pomoczył, jednego kolegę nawet więcej, ale to może od browarka?
W każdym bądź razie każdy miał po leszczyku takim około dwóch kilo, a niektórzy nawet po dwa. Obok nas łowili więcej, no ale tam zanęcił sobie kolega z Niechcic – Janusz Legień.
Wystraszył się burzy, a na jego miejsce usiedli inni i każdy z nich złowił po pięć sztuk.
Od dwóch do trzech kilo. Spotkanie z Waldkiem i jego kolegami dobiegło końca. Noc
troszkę była za krótka do przegadania, ale obiecaliśmy się spotkać jeszcze raz.
Może 22 sierpnia Waldku?, mam wolne i ty pewnie też. Jeszcze wspomnę o koledze
Januszu Legieniu, który razem z ojcem Staśkiem łowili na zalewie nieprzeciętne okazy.
U nich leszcze po trzy kilo to normalka, karp pięć kilo, normalka, amur osiem kilo ,normalka,
Sandacz dwa kilo, normalka. Sumik osiem kilo też k…wa normalka. Zresztą zobaczcie na zdjęciach.
Trzeba nad metodą łowienia popracować , to pewnie też takie połowię. Tylko że mnie to sprawia przyjemność złowienie nawet piętnasto centymetrowej płotki, pobyt nad wodą
I rozkoszowanie się błogim lenistwem z browarkiem w ręku.
No , ale nie daj Boże jak coś mi wejdzie na terytorium mojego haczyka- tnę niemiłosiernie.
Pozdrawiam.