Nocny komar
Janusz Wołejko (blutu)
2010-07-22
Postanowiliśmy zostać na kładce do godzi 21.30. W tym czasie z trudem złowiliśmy kilka sztuk żywca. O godz.21.00 opuściliśmy kładkę. Po załadowaniu sprzętu do łódki popłynęliśmy na miejsce łowienia. Wędki uzbrojone w świetliki żywca zastały zarzucone do wody. Było ciepło i duszno. Wiatr uspokoił się, komary jeszcze nie atakowały. Gdy zauważyłem pełnie księżyca byłem z tego niezadowolony, bo wszystkie sukcesy w nocy to brak księżyca na niebie. W tę noc księżyc świecił mocno, było widno, a kolor był pomarańczowy. Żywiec ciągle plątał mi żyłki, nie mogłem sobie z tym dać rady. Gdy się zrobiło ciemniej zaczęły atakować komary. Środek na komary, który mieliśmy ze sobą w ogóle nie pomagał.
Żona przykrywała się wszystkim, co pod ręką miała. Postanowiłem zrobić kilka zdjęć żonie jak chowa się przed komarami. Gdybym miał lepszy aparat, to zdjęcia były by o wiele lepsze. Jest jedno zdjęcie, na którym właśnie z fotografował się moim zdaniem komar atakujący mnie. Te wszystkie plamki białe na zdjęciach to komary. Po przybliżeniu tego zdjęcia widać wyraźnie zarysy komara. Na zdjęciu widać żonę przykrytą, a po lewej stronie atakującego komara. Gdyby nie komary można by było posiedzieć dłużej. Skończyliśmy o godz. 1.00. Komary wygrały! Mam jeszcze tydzień urlopu, może uda się zorganizować jedną nocną wyprawę.