O początkach słów kilka
Marcin Kryś (marck)
2009-02-20
Chciałbym dać kilka rad, które pozwolą zmienić swoje nastawienie tym, którzy w oczekiwaniu na „branie” taaaakiej ryby zapominają o tym, czym (przynajmniej moim skromnym zdaniem) wędkarstwo stoi.
Jak już wspomniałem, nie wędkuje zbyt długo. Powiedzmy kilka lat. Jednak to w wędkarstwie upatrzyłem sobie hobby, które zapewne będzie towarzyszyło mi do końca życia. Czemu akurat wędkarstwo ? Pewnie dlatego, że kocham wodę, przyrodę, obcowanie z nią. Mówiąc wprost, nic nie daje mi takiego wytchnienia, jak kilka godzin spędzonych na obławianiu „swoich” pewnych miejscówek, jak poznawanie nowych miejsc, sprawdzanie, jak zmieniają się nurty dobrze znanej rzeki.
Oczywiście, że chodzę nad rzekę, jeżdżę nad jezioro, gnam trasą Gdańską na prom do Szwecji po to, żeby mieć styczność z tą wymarzoną rybą. Jednak kiedy już się znajdę w miejscu docelowym nagle okazuje się, że priorytet numer jednen, czyli ryba, schodzi na dalszy plan. Okazuje się, że wszystko to, co jest wokół, czyli przyroda: drzewa, woda, ptaki nawet te irytujące czasem żeby, oraz znajomi (a jak wiadomo na ryby jeździ się tylko z tymi dobrymi) kumulują się do priorytetu numer jeden.
Jak często mówiłem sam sobie wracając z kolejnej „wyprawy”: nic nie złapałem, ale jak miło było być w tym miejscu, w tym czasie? Jak często rozmawialiśmy, mówiąc: wyniki mizerne, ale miło było być tam i wtedy, pogadać, pośmiać się ? Wiele, albo bardzo wiele razy.
Jak miło było poznać nowych ludzi na targach wędkarskich ? Jak miło było poznać osobiście tych, których zna się tylko przez portal ? Nie wspomnę już o spotkaniach ze „starymi” znajomymi…
Dla mnie to właśnie te elementy:
- obcowanie z przyrodą: możliwość podglądania jej, obserwowania, obcowania z nią (nie będę siebie i Was oszukiwał: także z tą wymarzoną rybą)
- ludzie: których poznaję, znam, spotykam
tworzą tę niepowtarzalną atmosferę „mojego” wędkarstwa.