O ZGROZO CO TU SIĘ STAŁO
Robert Kundys (bercik1965)
2010-11-02
Witajcie koleżanki i koledzy.
Wybrałem się dzisiaj z kolegą po kiju na spinning i jak zwykle rowerami na dwie trzy godziny. Łowimy zazwyczaj na rzece Oława i tym razem nie mogło być inaczej aczkolwiek zacząłem się zastanawiać nad innym miejscówkami na Odrą z tym, że, pomimo iż jestem wrocławianinem i powinienem być w jakiś sposób związany z tą rzeką to chyba podświadomie się jej boję. Mam przed nią obawy. Patrzę na nią i jak wiedze mieszanie się wody i wiry, które się na niej tworzą to wydaje mi się, że zaraz mnie wciągnie. Ale wracajmy do tematu.
Wyjechaliśmy rowerami przed południem dzień jest ciepły, ale my i tak jesteśmy ubrani jak na listopad w odpowiednie ubrania i po 20 minutach byliśmy nad Oławą (Park Wschodni) i jej zakolami pełno tu zwalonych drzew wiszących krzaków nad taflą wody, kęp trzciny i jak to jesienią pełno liści na wodzie,
Rzucamy każdy ze swojej miejscówki, ale blisko siebie w razie, czego ubezpieczając się wzajemnie. Jak wiadomo nad rzeką nie mam mocnych jeden nieostrożny krok i można wylądować w wodzie, co nie było by zbyt przyjemne i skończyć by się mogło przemoczeniem i skończeniem połowów, czego oboje byśmy nie chcieli. Po kilku rzutach zmiana blachy na inny kolor i po chwili kolega walczy z drapieżnikiem, chyba rzucił mu pod nos. Pytam czy mu pomóc, ale widzę, że ma go już na brzegu. Okazało się, że był to szczupak hm po zastanowieniu się stwierdzam, że jednak to był szczupaczek taki około 30cm, nie zrobiłem zdjęć, bo nie miałem, czym, ale jedno można mu przyznać walczył jak na drapieżnika przystało. Po chwili został wypuszczony na wolność.
Po kilku rzutach zmieniamy miejscówkę i przechodzimy dalej szukając odpowiedniego miejsca. Próbujemy tu i tam, ale nic cisza żadnego pobicia kompletnie nic się nie dzieje na wodzie nawet okoń nie chodzi biała ryba chyba się schowała a drapieżniki bawią się z wędkarzami w chowanego. Postanawiamy zmienić miejscówkę, więc zwijamy wędki i jazda w inny rejon tam gdzie zawsze łowimy na, stałe” na spławik. Nigdy jeszcze tam nie spiningowaliśmy i być może coś wejdzie na hak. Postanowione i wykonane po 10 minutach jesteśmy na miejscu (ul. Wilcza, Kładka Siedlecka) dochodzimy na nasze stanowisko prowadząc rowery gdyż jest zbyt niebezpiecznie żeby jechać. Ścieżka jest wąska brzeg w niektórych miejscach wysoki i spaść nie było by miło. Rozkładamy wędki kilka rzutów i cisza, więc idziemy dalej, na swoje. Schodzimy ze ścieżki w dół nad rzekę i STANĘLIŚMY JAK WRYCI O ZGROZO, CO TU SIĘ STAŁO wyglądało jak po dobrej libacji. Nie wiadomo, kto to zrobił. Walające się butelki po alkoholu nie, które zbite, puszki po piwie, papiery, wymiociny, torby foliowe, opakowania po robakach różnego rodzaju, puszki po kukurydzy, długie strzępy żyłek, złamane drzewo na opał i wiele innych odpadków w tym fizjologicznych. To nie byli normalni ludzie i to nie byli normalni wędkarze, którzy zostawili po sobie takie pobojowisko. I TU JEST NASZA PROŚBA LUDZIE czy tak trudno zrobić po sobie porządek, kończysz połowy zabierz śmieci ze sobą i wyrzuć je do najbliższego kubła czy tak trudno no chyba, że jest się tak pijanym, że nie panuje się nad swoimi odruchami, ale co wtedy szukamy nad wodą. Czy jest jakaś możliwość żeby nad rzekę czy to Oławę czy Odrę zaglądały patrole Straży Miejskiej oj obawiam się, że nie oni po prostu się boją zaglądać w takie zakamarki a co maja powiedzieć normalni zwykli wędkarze.
Już odechciało nam się spinningu zwinęliśmy wędki i wróciliśmy do domu z niesmakiem i prawie ze łzami w oczach gdzie do diaska są Zarządy i Straż Rybacka ja jej jeszcze nie widziałem na oczy, więc, na co idą nasze składkowe pieniądze może na wypłaty dla urzędników, bo na pewno nie na sprzątanie czy karanie ŚMIECIARZY.
Żałuję, że nie miałem ze sobą aparatu pokazałbym wszystkim jak zaśmiecamy nasze łowiska i wody a potem psioczymy na zerwane zestawy, że ryba nie bierze itp. itd.
Czy życzyć połamania sami się zastanówcie bo chyba nie kija tylko nóg na śmieciach