Oko w oko z rybnickim potworem
Szymon Patron (szimejks)
2009-04-01
Wprawdzie miałem przed sobą 40 minut jazdy, ale po ostatnich dwóch powrotach do domu o kiju nie chciałem ryzykować po raz trzeci. Rybnik jest trochę bardziej pewny, bo woda w zalewie jest ciepła cały rok i rządzi się swoimi prawami, tak więc wizja dosyć krótkiego, bo około dwugodzinnego połowu nie odwiodła mnie od myśli o wypadzie właśnie dzisiaj, gdy pogoda jest piękna. Zajechałem do ``Suma`` wykupić jednodniowe zezwolenie -13pln i o godzinie 17:20 byłem nad wodą i parkowałem auto.
Kolejne dwie minuty i już rozkładałem sprzęt. W wodzie wylądowały dwa zestawy spławikowe, na jednym haku czerwony robak wytarmoszony w niedzielę w przydomowym kompostniku, na drugim dwa białe robaki. Po półtorej godziny miałem parę ładnych płotek i dwa leszcze 32 i 47 centymetrów. Powoli zaczynało się ściemniać, więc zacząłem składać sprzęt i nosić wszystko do bagażnika. Postanowiłem jednak posiedzieć chwilkę dłużej z jedną wędką, tą z czerwonym na haku. Jeszcze dwie ładne płocie, które od razu lądują w wodzie tak jak wszystkie wcześniejsze ryby i ostatni zarzut.
Trochę nieudany, bo żyłka zatrzymała mi się na palcu, więc zestaw wylądował trzy metry bliżej niż dotychczasowe rzuty. Postanowiłem jednak dać jakiejś rybie szansę. Po pięciu minutach spławik gwałtownie się zanurzył po czym wrócił na powierzchnię i nic.. Pomyślałem, `no dobra, koniec na dziś` trzeba wracać do domu. Podczas zwijania zestawu, nie poczułem nic, ale jakież było moje zdziwienie, gdy na haczyku zamiast robaka zobaczyłem to... Nikt z wędkarzy łowiących w moim sąsiedztwie, nie potrafił powiedzieć mi co to jest, nigdy nic takiego nie widzieli-ni to ryba, ni to żaba...Słyszałem o piranii z Rybnika, alt to...?? Nie wiem na ile szanowni koledzy rozpoznają stworzenie na zdjęciu, gdyż z racji tego iż zdjęcie robione było z komórki i to wieczorem jakość pozostawia wiele do życzenia.