Oko w oko ze szczupłym
Dawid Matuszewski (dawidhosse)
2009-03-27
Naszą miejscówkę nęciliśmy już przez kilka dni,więc spodziewaliśmy się dobrego efektu.Jako początkujący wtedy wędkarze nie mieliśmy super sprzętu,zwykłe wędki i kołowrotki z rynku,jedynie reszta zestawu pachniała profeską i sklepem wędkarskim.Ale nie sprzęt jest najważniejszy.Przygotowaliśmy kolejną porcję zanęty,czyli gotowanej kukurydzy,grochu i pęczaku.Do tego trochę kupnej sypkiej zanęty i melassa w płynie.Gdy wybiła 16 byliśmy spakowani i ruszyliśmy po przygodę.Na łowisku byliśmy 20 minut później.Jedno krótkie spojrzenie na humor jeziora,krótka zaduma,wymiana spojrzeń i pora zacząć.
Na pierwszy ogień poszła zanęta,chwilę później rozkładaliśmy już nasz sprzęt.Nie minęło sporo czasu jak pierwszy zestaw świsnął w powietrzu i wylądował niecałe 10 metrów od nas w wodzie.Łowiliśmy na wypracowaną przez nas metodę-leniwy spławik.Sprawdzała się jak dotąd wyśmienicie i zawsze dawała znakomite rezultaty,więc i tym razem postanowiliśmy całkowicie jej zaufać.Jezioro upajało nas swą magią,tafla idealnie spokojna,toń bajecznie przejrzysta,tak że można było bacznie obserwować ławice małych płotek pływających blisko nas.Jakie to zabawne jak ogląda się ten ich dziwny taniec w wodzie,jakby same nie wiedziały gdzie mają płynąć.Tuż nad wierzchołkami drzew spadało słońce,jego promienie delikatnie nas okalały wprowadzając jednocześnie w przedziwny trans,wędrówkę między rzeczywistością a magicznym światem przyrody.Wprowadzało nas w swoje ukryte sekretne oblicze.Było to na tyle niesamowite że czuło się spójność ze wszystkim dookoła.Każdy liść,źdźbło trawy,gałąź czy kropla wody stawała się częścią nas,a my częścią ich.Taki powrót do pierwotnych instynktów człowieczeństwa.
Dopełnieniem tego była możliwość łowienia,uczucie takie jakby natura wydała nam pozwolenie na bycie tam.Tak marząc,przegapiliśmy kilka pierwszych brań...Trzeba było trochę otrzeźwieć i wziąć się do pracy.Na zanęconym miejscu pojawiły się już duże płocie,co tylko wzmagało nasz wędkarski apetyt.Gdy w siatce mieliśmy kilka ładnych sztuk,dołączył do nas mój wujek i brat,obaj również zapaleni amatorzy moczenia kija.Krótka wymiana zdań i i ch zestawy sunęły w powietrzu by z gracją opaść w wodę i czaić się na tę jedną jedyną dużą rybę.Ściemniało się już,a nasz dorobek wyglądał okazale.Powoli nad wodą zaczynał unosić się leniwy koc mgły,w oddali było słychać ptactwo różnej maści.
Przyroda głośno dawała do zrozumienia że nadchodzi czas nocnego odpoczynku po ciężkim dniu pracy.Słońce poznać można było teraz jedynie po maleńkim skrawku czerwonawej poświaty gdzieś daleko w lesie,zupełnie jakby tam właśnie się skryło.Leszcze,ktore przypłynęły jakiś czas temu,chyba nawet myśleć nie chciały o odpłynięciu,nawet mimo tego że co chwilę któregoś z nich brakowało w ławicy.Postanowiłem przerzucić swój zestaw o jakieś 3-4 metry w bok niż moi kompani.Na haczyku z gracją i wędkarską subtelnością założyłem dorodną dżdżownicę i w ułanku sekundy wysłałem ją w podwodną podróż.Na branie nie czekałem długo,typowy płociowy manewr,chwila koncentracji,zacięcie i już holuję płotkę.Hol potrwał może ze 3 metry,gdy nastąpiło mocne uderzenie.A że wogóle się tego nie spodziewałem prawie wyrwało mi wędkę z rąk.Zaczęła się moja niespodziewna przygoda.Ryba jak na rasowego drapieżcę przystało walczyła dzielnie,serwując co chwilę solidne odjazdy.Narobiło się sporo hałasu dlatego że szła tuż przy powierzchni.
Moi kompani wyglądali jak kamienne figury,zaczarowani gwałtownością sytuacji.Pierwszy ocknął się mój brat i na szczęście dla mej zdobyczy,wparował z podbierakiem w wodę.Cóż ten manewr nie okazał się zbyt mądry,gdyż ryba spłoszyła się i spięła.Został ogromny żal i zdziwienie.Ale najdziwniejsze okazało się po wyciągnięciu zestawu z wody.Haczyk nie był pusty,wisiała na nim zaczepiona 15 centymetrowa płotka,a raczej to co z niej zostało.Była tak pocięta zębiskami szczupaka,którego przed chwilą ciągnąłem,że nienadawała się biedaczka do niczego.Dziś doskonale wiem,że szanse na to że doholuję tamtego szczupłego do brzegu były żałosne.Jednak w pamięci została mi wspaniała przygoda i to najważniejsze.