Zaloguj się do konta

Olecko 97 - dzień 1

Zasnąłem nad ranem ukołysany szumem wiatru wciskającego się przez nieszczelne framugi do pokoju. Ciszę przerywa ostry jazgot budzika. Boże, kto go nastawił na dwie godziny snu ? Chcę otworzyć oczy, ale nie mogę. Powieki ciężkie jak z ołowiu. Może to tylko sen…ale nie. Mironcio szarpie mnie za ramię. Niestety, trzeba wstawać. Spoglądam w okno i oczom nie wierzę. Gdzie jest śnieg ? Widzę szarobure skarpy wzgórza otaczającego nasz ośrodek, gdzie jeszcze wczoraj pokrywała je warstwa puszystego, czystego śniegu. Woda spływa z nich strumyczkami żłobiąc koleiny. Drzewa gną się pod naporem podmuchów silnego wiatru. To przedwiośnie ? Wszyscy jesteśmy zaskoczeni i niepewni wyników. Piotr wie, że będzie trudno cokolwiek złowić. Ciśnienie spadło ze 20 kresek. Ryba spłynie na głębszą wodę, przyklei się do dna i będzie próbowała przeczekać tę zmianę. Trudno, warunki przecież jednakowe dla wszystkich.
Szybkie śniadanie i zbiórka kapitanów na losowanie sektorów i stanowisk. Będę łowił w sektorze środkowym, czyli B na 18 stanowisku. Nic mi to nie mówi, przecież nigdy tu nie byłem i nie łowiłem na tej wodzie. Życzymy sobie powodzenia i idziemy na łowisko w grupach łowiących w danych sektorach. Naliczyłem 34 zawodników a więc tyle ekip wystartowało. Nogi grzęzną w roztopionym śniegu, dużo wody na lodzie, a jeszcze wczoraj szliśmy tędy w kopnym śniegu. Coś niebywałego !
Jest z 10 stopni na plusie, docieram na stanowisko prawie mokry od potu. Jest jeszcze trochę śniegu , więc będzie czym zaciemnić otwór przed słońcem. To ważne szczególnie na płytkiej wodzie. Moje stanowisko nie zaczyna się przy samych trzcinach niestety, lecz jakieś 5 metrów od nich. Szkoda, w trzcinach zawsze jakieś rybki byłyby na bank. Jest wystrzał, więc zaczynamy…
Wiercę dwa otwory na krawędzi mego stanowiska od strony trzcin, jeden na środku i dwa na skraju w stronę jeziora. Zasypuję je ochotkami i zaczynam od trzcin. Pewnie tu ze 3-4 metry. Ale nie…Moja mała wolframowa mormyszka wpadła w wir spływającej do otworu wody powstałej z topniejącego śniegu i nie może dotrzeć do dna ! No co za jaja…Jestem kompletnie zaskoczony, nigdy nie spotkałem się z taką sytuacją. Nie ma mowy o utrzymaniu jej nieruchomo w otworze, kręci się jak g…za przeproszeniem w przeręblu. Nie wiem , czy dotarła do dna i ile jej brakuje. No kompletny cyrk.
Wpadam na pomysł zablokowania spływającej do otworu wody. W tym celu tworzę z resztek śniegu mur dookoła przerębla. Trochę pomogło. Dotarłem wreszcie mormyszką do dna i po chwili pierwsze branie. Kiepsko je widać, bo kiwok ze szczeciny dzika trzęsie się na wietrze. Łowię na wyczucie, ale wyjmuję pierwszego okonka,. Nie ma wymiaru, potem drugi, trzeci, czwarty-wszystkie za małe. Idę do skrajnego przerębla, może tam podeszły wymiarowe rybki. Spuszczam mormyszkę, spuszczam ją i spuszczam i …nie ma dna. Na drugiej wędce wiążę ciężką mormyszkę, ale to tylko ołowianka. Efekt taki sam. Na szpuli kołowrotka prześwituje podkład a ja nie mogę dotrzeć do dna. W dodatku żyłka nie schodzi pionowo w dół, tylko kręci się jak na karuzeli. Koszmarne łowienie. Ale „fartownie” wylosowałem. Nie dość, że debiutant, to jeszcze mogę zawalić wynik drużyny jak nic nie złowię. Piękny debiut, nie ma co.
Biegam od przerębla do przerębla wykorzystując resztki śniegu na osłanianie otworów. Mam brania, ale nie mogę zaciąć ryby. Kiwok się trzęsie, mormyszka wiruje w otworze. Tylko brak ochotek daje pewność, że brania były. Jestem bliski załamki. Podchodzi sędzia i mówi, że inni mają podobnie. Cyrk nie zawody. Pytam się jaka tu głębokość, po namyśle odpowiada, że około 20 metrów. Ile ?????????? Piętnaście metrów od brzegu i 20 metrów do dna ?????
Kompletny szok. Przecież tu trzeba by cegłę uwiązać a nie misterne, delikatne mormyszki.
Radzi mi bym wracał w stronę trzcin i wywiercił na środku. Posłuchałem go, w końcu miejscowy. Odgarniam resztki śniegu i… widzę siatkę wmarzniętą w lód !!! Siatka biegnie od trzcin, przecina moje stanowisko i kończy się tuż przy stanowisku sąsiada. Zapewne kłusownicza i nie wyjęta z wody przed atakiem zimy. Oczami wyobraźni widzę te ryby uwięzione w okach sieci , pogniłe i odstraszające dookoła wszystko co się rusza. No to mam maksymalnego farta…
Widzę uwięzionego w sieci, wmarzniętego w lód krąpia. Sędzia podpowiada bym go wydobył jakoś. To ryba w moim stanowisku, więc mi ją zaliczy. Nie wiem, czy żartuje, czy mi tak współczuje. Nie wydobędę go, bo mam tylko świder, więc go prędzej zmielę niż go wyjmę w całości.
Wracam do pierwszego otworu. Jestem przybity i zniechęcony. Prysły wielkie marzenia o niespodziance z mojej strony. A już oczami wyobraźni widziałem nagłówki w Wiadomościach Wędkarskich…”Niesamowity debiut”, „Olsztyn to potęga – debiutant w drużynie sprawia niespodziankę”…
Rzucam garść ochotek. Będę tutaj już łowił do końca, bo tu najpłycej. Pięć metrów od brzegu a głębokość 7-8 metrów. Jak można na zawody tej rangi wybrać takie łowisko o spadku 7-20 metrów na przestrzeni dziesięciu metrów ! I w dodatku z wmarzniętą siatką na stanowisku !
Zostało z pół godziny do końca zawodów. Wkrótce wyjmuję piątego okonka i też niewymiarowy. Już się nie dziwię, że większe nie podchodzą. Jakie ryby mogą kręcić się przy siatce, w której są uwięzione rybie śmierdzące trupy. Tylko ciekawska drobnica. Łowię kolejne niewymiarowe okonki. Naliczyłem ich chyba ze 12. I nagle.. przytrzymanie. Zupełnie nie byłem przygotowany na taki atak. Powinienem natychmiast zmniejszyć nacisk kciuka na szpulę kołowrotka. Niestety, za późno o tym pomyślałem. Pęka żyłka i nie ma ryby. Na pewno wymiarowej ryby, która mogłaby mi dać wysokie miejsce w sektorze. Wstałem, odrzuciłem wędkę i poszedłem w stronę sędziego. Zapaliliśmy po jednym. Dla mnie tego dnia zawody już się definitywnie skończyły..
Wieczorem wielka wrzawa i masa protestów. Były też i dyskwalifikacje. Nasz kapitan złożył protest w związku z siecią na moim stanowisku. Co było dalej już wkrótce….


Opinie (16)

Roxola

***** Brak mi słów.Źle przygotowane stanowisko ma duży wpływ na wynik.Doskonały materiał, bardzo przyjemnie było przeczytać. [2012-02-01 00:09]

Zander51

:) Nie śpisz o tej porze ? Dzięki Ola... Takiego miałem farta. Może dlatego opisuję swoje przygody, bo zawsze coś mnie spotyka. I może dlatego tak je pamiętam... [2012-02-01 00:15]

Roxola

Lubię wieczorem poczytać na spokojnie przed spaniem :)Pozdrawiam [2012-02-01 00:28]

użytkownik

Ty to zawsze ciekawie trafisz, jest teraz co wspominać :) [2012-02-01 12:42]

Zander51

Dokładnie. Znasz mnie nie od dziś i poświadczysz jakby co,że nie bajeruję :) Zapomniałeś o ocenie dzwońcu :) [2012-02-01 12:52]

Pawelski13

Ciekawy opis, wrzuć ciąg dalszy. Ode mnie *****:)

[2012-02-02 10:27]

jacenty75

Podobało mi się, też dorzucę "parę" gwiazdek. [2012-02-02 12:14]

pstrag222

Fajny wpis bardzo miło se czytało. Tez pamiętam swoje mistrzostwa z siatka w łowisku i wielkim zamieszaniem:)zostawiam *****pzdr. pstrag222 [2012-02-02 12:19]

użytkownik

I tradycji stało się zadość :) 5+Fajne,z życia wzięte więc i miło się czyta. Pech pechem, ale co nas nie zabije to nas wzmocni.Mirku, pisałeś wcześniej o zaniżaniu punktacji w Twoich wpisach. Olej to, jak to młodzież pięknie mówi, mając na myśli płyn w frytkownicy. Zawiść, odreagowanie za komentarze po "dziwnych" postach, również i mi nie są obce.Pozdrawiam i czekam na cdn.Zbyszek/N [2012-02-02 13:18]

gtsphinx

Super się czytało !! Czekam na C.D.  i zostawiam 5taka ***** . Pozdrawiam

[2012-02-02 13:42]

marcino

Za wpis ***** i czkam na cdn . Pozdrawiam :) [2012-02-02 16:44]

jakubnob

i 5teczka :P fajnie napisane czekam na wiecej [2012-02-02 17:06]

naruto1919

Bardzo ciekawa historia oczywiście miałeś pecha ale ile wrażeń :) 5 teczkę zostawiam bo bardzo fajnie mi się twoją opowieść (na faktach) czytało [2012-02-03 09:21]

pogromca ryb

Opowiadanie na 5 + , czekam na cd. Pozdrawiam [2012-02-07 19:37]

jarekk

W pełni zasłużone ***** [2012-02-12 22:22]

ZbiBul

Vini, Vidi, Vici - takie motto powinno podczas zawodów Ci przyświecać. Gratulacje i 5+ [2012-03-15 15:12]

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów.

Czytaj więcej

Łowisko Tuszynek

ŁowiskoNa Łowisko Tuszynek wybraliśmy się w drugiej połowie lipca na k…

Przygoda z Marinero

Drogi Neptunie!Ostatni raz byłem na wypadzie 41 tygodni temu, pokutę odp�…