Olsztyn wieczorową porą
użytkownik 77594
2011-07-07
Łowiłem z gruntu na pickera. Nastawiłem się na lina i karpia, których sporo w tym jeziorze podobno jest - to dopiero moja druga wizyta na tym łowisku, więc z doświadczenia nie mogę powiedzieć. Przez ponad godzinę tylko drobne skubnięcia od czasu do czasu, poza tym nic ciekawego się nie działo. W końcu delikatne branie. 'Linek' - pomyślałem i nie pomyliłem się. Po krótkiej i lekkiej walce udało się złowić niedużego linka, jakieś 35cm. Rybka wróciła do wody, podobnie zestaw i czekamy.
Po kolejnej godzinie potężne branie i odjazd. Jakiś karpik uczepił się zestawu i szalał aż miło. Niestety, kołowrotek jakim dysponowałem nie specjalnie się sprawiał. Konger Medalist Team Carp 330, bo o nim mowa, jest jakiś dziwny - hamulec w tym kołowrotku to jedna wielka pomyłka. Pracuje bardzo nierówno i praktycznie nie da się go precyzyjnie ustawić. W efekcie po kilku minutach zmagania się z rybą, pęka przypon i karpik odpływa w swoją stronę. Nie miałem czasu na 'psioczenie', bo adrenalinka dała mi niezłego kopa. Szybko wymieniłem przypon na nieco grubszy, podregulowałem hamulec (o ile można to tak nazwać) i zestaw poleciał do wody.
Niedługo potem nastąpiło kolejne delikatne branie i lin, tym razem większy dzielnie walczył na drugim końcu żyłki. Oczywiście hamulec znów jakoś dziwacznie pracował, ale jakoś udało mi się podprowadzić rybkę do pomostu. Było już dość ciemno i ledwie było widać, co dzieje się w wodzie. Niestety przy próbie podebrania 'po omacku', rybka spina się z haczyka. No trudno, bez sprzętu na nockę można zapomnieć o normalnym łowieniu, przynajmniej w moim przypadku, bo nie mam doświadczenia w błądzeniu po omacku.
Wracając do kołowrotka (Konger Medalist Team Carp 330), odradzam zakup tego szmelcu - na małe rybki owszem, się nadaje, ale przy większych sztukach całkowita porażka. Rozglądam się teraz za czymś porządniejszym, ale z 'budżetowej' półki. Może coś doradzicie fajnego? :)
Dodam tylko, że łowiłem na kukurydzę z zapachem truskawkowym oraz zanętę Traper Specjal do feedera, z dodatkiem kukurydzy i zapachu truskawki. Poza tym dodałem dużo dobrych chęci i pozytywnego nastawienia, w efekcie na wspomnienie wyprawy uśmiech nie schodzi mi z twarzy :)