Zaloguj się do konta

Opowieść o sierpniowym szczupaku

( Opowieść tą dedykuję wszystkim kochającym kontakt z dziką przyrodą ) Pełnia lata. Sierpniowe dni płyną jakby w zwolnionym tempie. Nawet ptakom nigdzie nie śpieszno. Cała przyroda kipi obfitością i dostatkiem. Rośliny i drzewa, pławią się w słońcu, chłonąc tę życiodajną energię płynąca prosto z nieba. Więc i ja bez pośpiechu maszeruję wydeptaną ścieżką pośród niekoszonych łąk, taszcząc na plecach swój wędkarski majdan. Nawet znajoma pustułka zwykle tu polująca, dziś z wysokości patroluje swój teren i pewnie niejednemu przepuści. Wszędzie widać koniec lata. Wybujałe w słońcu trawy i zioła niosą już zupełnie inne zapachy, niż jeszcze przed tygodniem. Tak... Nawet światło słoneczne jest już inne. ...Jeszcze tylko przeprawa przez krzaki i wszędobylskie kolczaste jeżyny i już rozkładam majdan w swej ulubionej miejscówce na północnym brzegu jeziora Longford. Niewiele tu wygodnych miejscówek po tej stronie. Linia brzegowa trudno dostępna, mocno poprzerastana drzewostanem i pędami jeżyn. Brzeg tworzy tu wysoką i urwistą skarpę, pod którą najczęściej zaczyna się od razu kilkumetrowa głębina. To też nic dziwnego, że cała wędkarska brać uskutecznia swoje wędkowanie na przeciwległym, łatwym i wygodnym brzegu. No i dobrze ! Mam tu przynajmniej święty spokój. Na haczyku nr 12 biały robak podpięty dwoma pinkami i lekki półtora gramowy zestaw leci wzdłuż brzegu zarośniętego jeżynami i krzakami olchy. Czekam chwilę aż spławik się ustabilizuje i pociągam delikatnie zestaw, gdzie dno nagle się urywa i tworzy podwodny stok. Wiadomo, że właśnie takie miejsca są najlepsze. Usadowiwszy się wygodnie, czekam na pierwsze branie. Spoglądam na zegarek. Zbliża się osiemnasta. Więc płocie już przynajmniej od półgodziny powinny tu być. A spławik ani drgnie. Czyżby zmieniły sobie swoją trasę i ulubione żerowisko ? Hmmm... Prawda. - Nie było mnie tu przez tydzień. Ale to jeszcze nie powód, żeby się zaraz na mnie obrażać ! ...... Zniecierpliwiony wyjąłem z plecaka procę i wystrzeliłem trochę robaków w kierunku spławika. - Nadal nic. Mijają długie minuty. Nie ruszając się z miejsca, kątem oka obserwuję spławik. Ze skarpy pod którą siedzę zwisają długie pędy jeżyn i uśmiechają się do mnie pięknymi, czarnymi owocami. Nie mając zbyt wiele do roboty, zacząłem skubać i zajadać dojrzałe, słodkie owoce. Gdy nagle spławik lekko się przytopił i po chwili zaczął pięknie odjeżdżać znikając pod wodą ! ...No ! Pomyślałem. Nareszcie ! – I delikatnie zaciąłem. Niezła płoć, myślę sobie, czując na kiju ten miły pulsujący ciężar. ...Gdy nagle bum! Zagotowało się w pobliżu olchowego krzaka ! Kij wygiął się w pałąk ! A moją płotka z ogromną siłą zaczęła mi odjeżdżać w głębinę, żegnana terkotem szybko wirującej szpuli. Unosząc wyżej kij, poczułem jeszcze tylko potężne kilkukilogramowe szarpnięcie i już wiedziałem, że za chwilę nastąpi to, - czego naprawdę nikt nie lubi ! – Luz ! Teraz już wszystko jasne. Nie było brań, bo szczupły upatrzył sobie moją miejscówkę za swoją. – Tylko jak mu to wyperswadować, że to moje miejsce i że ja tu byłem pierwszy ? Hmm ...Chyba tylko ręcznie ! Odruchowo sięgnąłem po spining i nerwowo zacząłem szperać w pudełku, szukając czegoś odpowiedniego na agrafkę, co mogło by przypominać walczącą na holu płoć. Ale nic podobnego do płoci nie znalazłem. Decyzja padła na wobler imitujący karasia. Uznałem go za dobry wybór bo charakter jego pracy przypominał dokładnie to o co mi chodziło. Spokojnie zmontowałem spining i zapiąłem wobler. Szczupły musiał czatować pod krzakiem. Więc tam wypadało by podać przynętę. Rzuciłem nieco dalej i zacząłem prowadzić wobler, tak by podjechać nim jak najbliżej krzaka. – Bach ! I siedzi ! Kij w górę. Dwa szarpnięcia. – I cisza ! Patrzę. - A kaczodzioby stoi sobie w pół wody z moim woblerem w zębach, a obie kotwice zwisają sobie spokojnie po za paszczą. Zwątpiłem . – Przecież cokolwiek teraz zrobię, to nie będzie miało sensu ? Mogę go jedynie skaleczyć i nie daj boże w oko ! Postanowiłem zobaczyć co on teraz zrobi ? .... Pan szczupak po chwili ruszył z miejsca i zupełnie spokojnie, robiąc małe koło, zaczął się zbliżać do mnie. Gdy był już na odległość podbieraka, stanął przede mną zupełnie bez lęku i upuścił mój wobler. Zupełnie tak, - jakby chciał powiedzieć : - Nie ze mną takie numery Bruner ! I proszę mi więcej takich niejadalnych śmieci w moje łowisko nie podrzucać. Masz tu swoją zabawkę i sam sobie ją zjedz ! I po chwili machając dostojnie ogonem wrócił na swoje stanowisko pod krzak. - Poczułem się jak uczeń obsztorcowany przez nauczyciela dobrych manier. Niesłychane ! Żeby taki dzikus mnie pouczał ? ....Zacząłem się śmiać. I zwijając swój żałosny spining, przyznawałem mu w duchu rację. – Przecież tak naprawdę, - to on ma większe prawo do polowania w tym jeziorze niż ja. To w końcu jest jego kraina, jego dom, jego płocie. Człowiek jest tu jedynie intruzem. Ale co teraz zrobić ? Spakować się i wracać do domu ? Przecież zanim znajdę nową miejscówkę zrobi się już ciemno. Nie ! Nie ruszę się stąd ! Będę sobie łowił z lewej strony żeby temu żarłokowi nie wchodzić w paradę. Uwiązałem więc nowy przypon i skróciłem grunt. Sypnąłem trochę robactwa jako zanętę na lewo pod wierzbę i zarzuciłem zestaw. Po dłuższej chwili spławik zatańczył i pierwsza płotka wylądowała w podbieraku. No proszę ! Odrobina dobrej woli, a wszystko można pogodzić. Bawiąc się tak z płotkami, zerkałem na krzak gdzie czatował na swoje płocie drugi myśliwy. I gdy odpinając kolejną płoć, zauważyłem, że jest brzydko zacięta i może mieć problemy z przeżyciem. – Podekscytowany niecodziennym zajściem, postanowiłem rzucić ją czatującemu pod krzakiem myśliwemu. – Może się nie obrazi i przyjmie prezent na przeprosiny ? Więc rzuciłem ją w kierunku krzaka. Po dłuższej chwili usłyszałem delikatny plusk ! I płoteczka zniknęła ! A ja ucieszyłem się, że prezent został przyjęty. Zanim słońce zaczęło tonąć za horyzontem, rzuciłem jeszcze jedną, która w ten sam sposób nagle zniknęła z powierzchni. ..... Nazajutrz, gdy znów maszerowałem łąkami na swoje łowisko, uśmiechałem się po nosem wspominając wczorajszą przygodę. Rozkładając swą płociówkę na stanowisku, zacząłem się zastanawiać gdzie dziś zarzucić zestaw. - Pod olchy ? - Czy lepiej pod wierzbę ? Gdy nagle zauważyłem poruszający się pod wodą w moim kierunku cień ! - To ON ! Wczorajszy myśliwy z pod olchy ! Podpłynął i zatrzymał się tak blisko mnie, że mógłbym go dosięgnąć ręką ! Cześć kolego ! Co za miłe spotkanie ! Co ? Polujemy dziś znowu razem ? To niewiarygodne ! Przyszedł się przywitać ! Poczułem nieodpartą chęć wyciągnięcia ręki i dotknięcia go, gdy tak stał przede mną w bezruchu pod samą powierzchnią i patrzył na mnie. Taki naturalny ludzki odruch . Ale zaniechałem. Pomyślałem, że mógłby to źle przyjąć. Nie chciałem za żadną cenę zepsuć tej cudownej chwili i nie zerwać poprzez swą głupotę tej delikatnej i magicznej więzi. - Czułem się wyróżniony i jednocześnie bezradny i zakłopotany. Bo nie miałem pojęcia jak się w takiej sytuacji zachować ? - Ale ten zimnokrwisty myśliwy wiedział ! Zupełnie jakby odczytywał mój niepokój. Machnął krótko ogonem i zatrzymał się tuż pod moimi nogami by rozproszyć moje obawy. - Po chwili ruszył. I powoli, dostojnie wrócił do swojej czatowni pod olchowy krzak. Przyznam, że zrobiło mi się gorąco z wrażenia ! On wyraźnie na mnie czekał ! I gdy mnie zobaczył na brzegu, podpłynął by pokazać, że czeka i zaprasza do wspólnego polowania i zabawy. A że takiego zaproszenia nie można odrzucić, - więc zabrałem się szybko do dzieła powtarzając scenariusz z poprzedniego dnia. - Umówiliśmy się, że on nie obcina mi moich przyponów. – A ja - co niektórą wyholowaną płoć puszczam w jego kierunku. – I tak rozpoczęła się przednia zabawa oparta na porozumieniu i zaufaniu. Nazajutrz znów na mnie czekał. I bawiliśmy się tak jeszcze przez kilka dni. Ja łowiłem dla niego płocie. A on popisywał się swoją siłą i zwinnością atakując na różne sposoby moje wypuszczane płocie. Robił przy tym niejednokrotnie wspaniałe parady powietrzne z rybą w paszczy. ....I tak oto, po wielu latach wędkowania, moja niesłychana przygoda z sierpniowym szczupakiem, zmieniła moje postrzeganie i stosunek do mieszkańców podwodnego świata. Myślę, że i moja wędkarska pasja wiele zyskała zmieniając nieco swój wizerunek.

Opinie (20)

kostekmar

No, to faktycznie niesłychana i niebywała historia. Z wielkim zainteresowaniem przeczytałem Twój wpis i bardzo mi się podoba. Dobrze, że doszliście do porozumienia. Zostawiam 5***** i połamania. [2011-09-18 11:30]

Tomekoo

ha ha genialny szczupak:)fajna przygoda:)***** oczywiście pzdr kolego:) [2011-09-18 12:00]

marek-debicki

No tak. Kawałek pięknej przyrody, kawałek pięknęj wyprawy wędkarskiej, a wszystko to na dodatek otoczone solidnym kawałkiem pieknej prozy. Idealna wprost kompozycja. Pozdrawiam i *****pozostawiam. [2011-09-18 21:17]

Rav

Niesamowita przygoda, którą będziesz pamiętał kolego do końca życia. Opisana tak pięknie, że niemal czułem, jakbym tam był. Zasłużona piątka z plusem. Pozdrawiam, Rav. [2011-09-23 12:01]

wiekla42

Świetny artykuł, przygoda godna pozazdroszczenia. ***** Pozdrawiam. PS. Pozdrów również szczupłego. [2011-09-29 09:41]

Hunt eR

Niesamowita przygoda. Przeczytałem jednym tchem. Piątal. [2011-10-11 13:16]

koles

Naprawde miło było przeczytać. Pozdrawiam. [2011-10-25 15:22]

rynienka

Tak to są chwile dla których warto żyć, [2011-11-11 21:22]

feroza

Rewelacyjna przygoda; rewelacyjny artykuł; znakomity styl; dobra "dusza romantyka"; super zdjęcia; Camelocie! Dlaczego "milczysz"? Zacznij znów "mówić". Do dzieła. Czekamy. Sympatyczne, celne komentarze do naszych wpisów to trochę MAŁO !!!! [2012-07-03 19:00]

ryukon1975

Normalnie nie wiem co napisać i jak skomentować. 5 *********** [2013-08-08 11:52]

dunster35

Świetny tekst. Bardzo miło się czytało :). 5+! [2013-08-08 12:08]

Pawelski13

świetne opowiadanie, pogratulować:) [2013-08-08 13:20]

użytkownik

No nie powiem bo przygoda rewelacyjna i jedyna w swoim rodzaju chyba :) Leci piątal, Pozdrawiam. [2013-08-08 17:12]

pawel75

Rewelacyjna przygoda i świetnie napisane ! Pozdrawiam i duże ***** zostawiam ! [2013-08-08 17:12]

camelot

Jezu ! - Skąd Redakcja to wygrzebała ? Przecież to było chyba ze dwa lata temu ! Krzysiek , dziękuję za uznanie ! - Jakiś czas nosiłem się ze zamiarem dopisania dalszej części tej przygody ze szczupakiem. Lecz zaniechałem. Nie jestem pewien czy ta druga część nadaje się do publikacji, ponieważ jest powiązana z ludzką tragedią. Może trzeba aby więcej czasu upłynęło od tamtych zdarzeń ? - Nie wiem ? Może przyjdzie czas, że będę mógł o tym napisać .......Ale na pewno jeszcze nie teraz ....... [2013-08-08 17:20]

camelot

Jezu ! - Skąd Redakcja to wygrzebała ? Przecież to było chyba ze dwa lata temu ! Krzysiek , dziękuję za uznanie ! - Jakiś czas nosiłem się ze zamiarem dopisania dalszej części tej przygody ze szczupakiem. Lecz zaniechałem. Nie jestem pewien czy ta druga część nadaje się do publikacji, ponieważ jest powiązana z ludzką tragedią. Może trzeba aby więcej czasu upłynęło od tamtych zdarzeń ? - Nie wiem ? Może przyjdzie czas, że będę mógł o tym napisać .......Ale na pewno jeszcze nie teraz ....... [2013-08-08 17:23]

użytkownik

piekny wpis , super sie czytalo , dla mnie material do czasopisma wedkarskiego , piekna postawa wedkarza , nie moge dac nic innego jak ***** [2013-08-08 17:34]

Picerel35

Niezły cyrk - tresowany szczupak - bajeczka dla najmłodszych dzieci do poduszki. [2013-08-08 18:30]

Jakub Woś

@Picerel35 Jeszcze kilka dni temu myślałbym podobnie jak Ty. Dziś jestem w stanie w to uwierzyć. [2013-08-08 20:08]

maverick314

Świetny artykuł i fajowa przygoda :-). Ode mnie zasłużone 5 pozdrawiam [2013-08-08 23:20]

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów.

Czytaj więcej

Łowisko Tuszynek

ŁowiskoNa Łowisko Tuszynek wybraliśmy się w drugiej połowie lipca na k…