
WSTĘP I ZARAZEM WSTĘP DO ROŻDZIAŁU 1
WITAM wszystkich nawiedzonych którzy zdecydowali się zagłębić w lekture moich wypocin a będzie to coś w rodzaju pamietnika-moze wspomnien i refleksji nad wlasnym zyciem a takze opisem niesamowitych spotkan z przyroda~dziwnych przygod i znajomosci ale tez rozwazaniem nad swoja glupota i opis tego wszystkiego a właśiwie części z tego co przeżyłem i pozostało mi w pamięcii i co pewnie potem wpłynęlo silnie na moja psyche i pewnie na dalszy bieg zdarzen czyli ogólnie na moje zycie. co moze kiedys kogos uchroni od podobnych glupstw jakie ja popelnilem bo o tym też chciałbym wspomnieć... no wiec zajawka czyli początek !!!
Zaczynamy, czesc pierwsza czyli komunia , Ciotka Wanda i to jak zrobila ze mnie cichego wariata ,co wsumie chyba miało najwiekszy wpływ na moje póżniejsze życie i ogólnie na całokształt:
a bylo to tak...jak wszem i wobec wiadomo zegarek komunijny pozlacany radziecki i tu musze dodać że czasomoeż to wyjątkowy bo z dedykacją grawerowaną dla dziadka za długoletnią pracę na kolei(był to jego prezent).trza bylo okupic tygodniowa co dniowa wizyta w kosciele w ramach tzw.bialego tygodnia no i teraz nie jestem tego pewien ale byla to chyba sroda"matka nie mogla pojsc ze mną wiec poszedlem z ciotka a ta nie wiem czemu zamiast droga do domu to dookola obok stawu no i sie zaczelo,ciotka popatrzyla na wedkarzy,ja zobaczylem rybe na kiju no i sie zaczelo...dostalem obietnice ze dostane wedke i tak tez sie stalo , co prawda byl to juz sierpien ale tego bambusa nie zapomne do konca zycia.no i tych pierwszycgh czterech karasi ktore sam wtedy zlowilem no i zaczelo sie..najgorzej miala sie z tym moja matka bo musiala je zabic i oprawic a najwiekszy mial 12 cm no ale niepowiem że jak zawsze unikałem ryb to akurat te świerze wytaplane w jajku i bułce tartej wyjątkowo przypadły mi do gustu i od tego czasu uznałem że ryby należą do zwierzat tzw. zjadliwych i tak mi zostało do dziś z tym że skorygowałem po latach moje podejście w tym temacie i teraz najbardziej zjadliwy a za razem najbardziej wartościowy jest okoń no i inne draperzniki a z tzw.karpiowatych to wzdręga,lin i brzana która w sumie też jest drapierznikiem ale jak wiadomo o gustach i smakach się nie dyskutuje choc tu muszę dodać że nikt nigdy nie nakłonił by mnie do spróbowania ryby z octu to jak kiedyś sam ją tak przyżrzadziłem to stwierdziłem-moze być pod warunkiem że przed marynatą musi być normalbnie smażona
Tu muszę podkreślić że wszystko będzie pisane na żywioł czyli nie hronologicznie czyli jak mnie najdzie to poprostu pisze i zdaje sobie sprawę że coś może sie powtórzyć poza tym na 90 % mam przechodzoną nieleczoną boleriozę więc moje szare komórki troszkę szwankują no więc nie pozostaje mi nic innego jak tylko zaprosić do lektury a tak na marginesie jak przeczyta to choć jeden człek to i tak będzie sukces!
rozdzial 1
A wygladalo to tak ---- był ciepłe sierpniowe popołudnie ,słoneczne i z delikatnymi powiewami wiatru gdy u drzwi stanęła ciotka Wanda z Ryśkiem i sprzetem od razu padł tekst-idziemy na ryby chwile Ciotka jeszcze pogadała chwile z Matką i poszliśmy.
Na miejscu "Brysiu" zostalem zaopatrzony w 2-czesciowy kij bambusowy z rękojeścią zkorka o dlugości ok 2,5 metra, kolowrotek z ruchoma szpula prukcji ZSSR w kolorze seledynowo-białym gdzie tzw.terkotka wydawała dzwięk podobny do Syreny na wolnych obrotach przy złym ustawionym zapłonie.
mocowany dwiema gumkaki które kiedyś były oponkami z jakiegoś samochodzika,zylke stilon Gorzow nr 30 w ilośći około dziesieć no moze w porywach piętnastu metrów [teczowka] hak nr 4,olow z kabla klepany no i oczywiscie gesie pioro w tradycyjnym kolorze jedyne dostepne na rynku w sklepach sportowych" kolec jeżozwierza był marzeniem no i w pewnym sensie snobizmem" czyli zielen biel i czerwien ...przyneta oczywiscie czerwony robak {kopany i zakladadany przez Ciotke } a po naszymu glizda,
Na początek oczywiście instruktaż czyli co jak się ten magiczny zestaw obsługuje czyli rozwijasz pare metrów żyłki na ziemie przyciskasz palcem żyłkę do wędki ,wymach i jak kij będzie mniej więcej na godzinie drugiej to zwalniasz żyłkę,, po pierwszym rzucie zestaw zamiast w wodzie wyladowal za mna i na kolowrotku wyroslo mi cos co jedynie dalo by sie porownac do peruki lub fryzury Wioletty Wilas.
na szczescie Ciotka zrobilka ciach ,straciłem chyba 5 z 10 metrow gorzowskiego wynalazku i dalo łowic sie dalej. no i w koncu jak to powiadaja słowo cialem sie stalo i
zestaw wyladowal w wodzie a dokładnie w stawie zwanym Brysiowym mniej więcej w miejscu gdzie obecnie jest wysepka.
zresztą tu dodam że do dziś to moje ulubione łowisko mimo że często głebokość wody często tam nie przekracza pół metra.
po kilku minutach splawik delikatnie podskoczyl po czym plynnie zanurzajac sie poszedl w bok,Ciotka i Rysiek [jej syn a moj przyszywany kuzun] zresztą tak jak i Ciocia razem krzykneli ...zacinaj
no i tak zrobilem,efektem bylo WYCHOLOWANIE gornej wargi czegos co mialo byc moja pierwswza ryba no ale za drugim razem poszlo znacznie lepiej bo byl to karas i to zloty"rekordowy bo mial ok 10 cm. do zmroku zkilalem jeszcze 3 sztuki [najwiekszy rekordowy mial 12 cm] NO I TAK TO SIE ZACZELO czyli bakcyl trafił na mój brak odporności i pewnie do ostatnich moich dni z cicho nwariactwa iak to co poniektórzy zwą się nie wyleczę no i zresztą niemam nawet zamiaru się z tego leczyć zresztą przy okazji wdał się we mnie kolejny bakcyl w postaci obserwacji przyrody no i w miarę możliwości jej fotografowania ale niestety ok 90 procent zdjęć przepadło na zawsze no ale coś tam się ostało i pewnie czymś tam okrasze te wypociny. no ipewnie będzie coś tam z moich nowych fotek ale to już niestety z cyfry a ja osobiście wole analog tak jak i zresztą muze czyli kasety a najlepiej szpulę ,winyl a nie cd zresztą takie samo zdanie mam o autach co nie znaczy że nie cenie nowych (tym bardziej że to mój fach) ale jak dla mnie to nic poza Granadą i golfem2 nie zasługuje na miano auta ale to tu taka moja mała dygresja z tym że małe sprostowanie-w sumie większość aut do powiedzmy konca lat 80-tych było ok to te nowe nazwałbym jeżdżącymi gadżetami na max dziesięć lat a potem przemiał i nowe
Autor tekstu: Ryszard Troncik
![]() | skalpel |
---|---|
Super sprawa, super pomysł. (2013-09-21 21:28) | |
![]() | zbynio 33 |
jestem z tej samej "epoki" sporo mi się przypomniało więc ***** (2013-09-22 10:14) | |
![]() | u?ytkownik97760 |
O Fuj! Musiałem przerwać czytanie bo bym się udusił. Gdzie jest interpunkcja? Kolego Ryśku za pomysł 5, za styl 1. (2013-09-30 19:40) | |
![]() | tomalek21 |
Błędy pomijam,ale stylistycznie do bani,ciężko sie czyta .Zdanie składające sie z kilkudziesięciu wyrazów to stanowczo za dużo. (2013-10-10 18:40) | |
![]() | rysiek38 |
Ale taz głupio tak pisac po parę wyrazów i stawiać kropkę bo to bardziej wyjdzie protokół z przesłuchania niz opowiadanie , ale poprawię i zobaczę co wyjdzie- dzięki za uwagę (2013-11-21 22:26) | |