Ostatnia wyprawa na Bug-jabłka zamiast szczupaka
Marcin Szpetmański (mszpetman)
2012-09-18
Pobudka o 4:40, szybkie śniadanie, spakowanie aparatu i po swoje nieśmiertelne buty do piwnicy.
Wychodzę z piwnicy już pod moim blokiem stoi mój dziadek. Pada pytanie z mojej strony:
-Jaki plan na dzisiaj?
- Coś złapać, żeby nie wrócić z pustymi rękami.
Wsiadamy do autobusu. Po drodze kilka wspomnień dziadka z dawnych lat, jak to określił znacznie lepszych pod względem połowu i liczebności szczupaków. Dochodzimy nad Bug. Rozkładamy spinningi i zaczynamy biczowanie. Dziadek swoimi blachami, a ja jak prawie zawsze gumiś. Robię sobie chwilę przerwy na jakieś ciekawe ujęcia Bugu i okolic.
Przemieszczamy się w dół rzeki. Zakładam starą dobrą Algę 3. Pierwszy rzut. Jakieś dziwne puknięcia w blachę. Przycięcie, ale nic. Podciągam ją do brzegu, a tu za nią pokazuje się piękny garbus. Co zrobiła ta przebiegła bestia? Uderzyła w blachę i tyle go widziałem. Nagle słyszę głos dziadka, że znalazł swoją jabłonkę, z której zrywał jabłka. Po krótkiej degustacji pakujemy kilka sztuk w plecak i ruszamy dalej. Ledwo wyszliśmy ze skarpy, kolejna jabłoneczka tym razem z innym gatunkiem. I znowu powtórka z rozrywki, jedno jabłko do spróbowania i kolejne sztuki lądują w plecakach. Kilkanaście metrów dalej rosną kolejne dwie jabłoneczki. Z jednej nie da się jeść, ale za to kolejna ma bardzo smaczne owoce.
Dziadek zadowolony mówi:
-I co z pustymi rękami nie wrócimy.
Obaj zaczynami się śmiać, i dalej wracamy do poszukiwania zębatych bestii. Po kolejnej godzinie biczowania wody, nie wiem co mam podrzucić szczupakom pod zęby. Pada na Algę 1. Pierwszy rzut i znowu te dziwne puknięcia. Podciągam pod brzeg a tu kolejny okoń bawi się blachą. Myślałem, że wskoczę po niego do wody. Zaraz po tym incydencie skończyliśmy nasze wędkowanie, gdyż nadszedł czas się zbierać i wracać do domu. Zobaczymy co przyniesie kolejny sezon bo w tym już raczej nie zamoczę kija na Bugu, ale może jakieś jezioro jeszcze odwiedzę. Mówiąc krótko, pojechałem po szczupaki, a zamiast nich dorwałem jabłka.