Rzeczka - zdjęcia, foto - 3 zdjęć
27.12.2009 Tego dnia pańskiego bieżącego obmyślałem zasadzkę na okonia...
Na ten wielki brzuch po świętach ciężko cokolwiek włożyć, nie dość, że w kurtce moro nie ma jednego guzika, to kamizelka ledwo co się dopina. Schylając się muszę wydawać dziwne dźwięki typu 'uuuuuuh', by spuścić z siebie powietrze i zawiązać buta. Do plecaka wyciągniętego z szafy pakuje kolejno: pudełko z przynętami, bluzę ( w zapasie, jakby się okazało, że zima ma jednak przyjść), ubranie przeciwdeszczowe i inne takie rzeczy zbędne/niezbędne w brodzeniu przed rzeką i szukaniu zwierzyny wodnej (tzw. ryby). Gdy już sturlałem się ze schodów a to przecież czwarte piętro jest, zapakowawszy graty, wyruszyłem.
Zaparkowałem na polanie, gdzie już było poorane i śnieg który stopniał stworzył na współę z lepka ziemię zaporę nie do przejechania. Wytarmosiłem go jakoś w miarę twarde miejsce, plecak zarzuciłem na grzbiet i poszedłem na miejscówkę. Ot tak, musiałem iść bo droga (w sumie dobrze jakby to była droga - rozjechane przez traktory dwa pasy) była zupełnie nieprzejezdna (coś jak nasza krajowa 16-tka).
Pierwszy rzut oka na taflę wzbudził we mnie małe zwątpienie, od brzegu widniał jeszcze lód i nie wiadomo było czy dalej, do mojego pierwotnego celu, tez nie będzie takich problemów.
Cóż, problemów z lodem nie było ale okazały się znajdywać tam inne problemy - zaczepy, drzewa na jesień pogubiły liście wraz z gałązkami, a mój okoniowy zestaw nie był przygotowany na takie katusze, więc przy którymś zaczepie się musiał poddać. Jeden twister koloru żółtego poszedł popływac z rybkami... Taaaaa z rybkami, jak tu ANI JEDNEJ RYBY NIE BYŁO. Stałem tak sobie jak ten kołek i machałem, to tu to tam... w dolinki z ciepłą wodą, to pod prąd, pod drzewko, pod krzaczki... I tak po godzinie czasu straciłem cierpliwość i postanowiłem iść pod kanał, ptaszyska tam były więc może będzie i ryba...
Trafiłem więc na miejscówkę z kanałem (zdjęcie nr 3). Co się okazuje? Skubnięcia są, są i to dużo, ale tylko zaczepów, liści i innego barachła, które teraz zamieszkuje wodę zamiast chcianych przeze mnie ryb. Okonie maja mnie w swoim pasiastym nosie i zacierają ręce, że takiego gamonia na dwór i nad rzekę w taką pogodę wyciągnęły... Ale nie liczy się przecież tylko połów a i obcowanie z natura, owszem, ale jak to mowią zimno było jak w psiarni i wiatr dość nie przyjemny.
No nic w tym roku to chyba ostatni wypad ze spiningiem, ale może się coś jeszcze wyjaśni :)
Mam jeszcze jedną miejscówkę dobra na okonia, ale z szybszym nurtem, czy będą skubały - się okaże.
Pozdrawiam i do zobaczenia na wodą!
Maciek 'macieksig' Sigiel
kucyk | |
---|---|
Witam przyjaciela przyrody kolega tak jak ja nie patrzy na pogodę tylko nad wodę do rybek,za artykuł*****połamania kija i w nowym roku taaaaaaaaakiej ryby (2009-12-28 17:11) | |
u?ytkownik26410 | |
Witam. Ha ha ,od pewnego czasu też wydaję takie jakies dziwne dźwięki przy wiązaniu butów. Proponuję abyś jeszcze nie chował sprzętu do szafy, a może cos jeszcze będzie skubało. Kto wie? Oczywiście ocenę też dałem solidną:) (2009-12-28 17:27) | |
u?ytkownik15975 | |
A dziekuje koledzy dziekuje :) Zaraz wlasnie uderzam spalic te kalorie, chociaz tego brzucha szybko nie zgubie ;) musialbym byc zapalencem jak Lysy_Turbo_Waz wszedzie latac to moze i owszem :D Teraz cisne na zjezdzalnie na baseny ;)) (2009-12-28 17:34) | |
u?ytkownik5105 | |
....świetny opis przygody, po świętach brzuchy urosły ale od nowego sezonu będzie tendencja spadkowa- masz ***** ...pozdr.. (2009-12-29 05:46) | |
Zbig28 | |
Nie przejmuj się brakiem rybek. Przecież w tym hobby są one na odległym planie. Najważniejsza jest przygoda, kontakt z naturą, nałykanie się świeżego powietrza, przygotowywania do wyprawy itp. Owszem, bardzo to miłe gdy poczujemy na kijku drgający ciężar ale... my przecież chodzimy na ryby, a nie po ryby ! Po nie można udać się do najbliższego sklepu rybnego. Fajnie napisane, miło się czytało i oczywiście ***** ! (2009-12-29 15:11) | |