Pan Janek

/ 1 komentarzy

Pana Janka poznałem jak byłem jeszcze małym chłopcem. Dziadek opowiadał mi o nim jako łowcy szczupaków i, że nigdy nie wracał o kiju. Teoria dziadka sprawdziła się, gdyż spotkaliśmy się pewnego razu na wspólnej wyprawie. Wtedy jeszcze limit wynosił 3 szczupaki. Pan Janek wracał z kompeltem. Po krótkiej rozmowie okazało się że miał 2 kompelty i kilka nie miarowych. Oczywiście aby nie za szybko skończyć zwrócił szczupakom wolność. I to było pierwsze nasze spotkanie na rybach, ale nie ostatnie.
Po kilku latach miałem okazję zmierzyć się z Panem Jankiem na zawodach. Deszcze pogoda do kitu, ja cały przemoczony. Spotykamy się na zbiórce i jak zawsze naszego Kochanego Pana Janka nie ma. Przyszedł i z plecaka wyjął 3 szczupaki. Oczywiście Pan Jan wygrał te zawody. Przez dwa lata nie mogliśmy się spotkać na zawodach ani innych okazjach.
W zeszłym roku spotkaliśmy się przez przypadek. Oczywiście rozmowa zeszła na temat szczupaków. Pan Jan powiedział mi, że nadal je łapie, i to z pięknymi wynikami. Zastanawiałem się jak on to robi...
Nadeszła jesień czas wielkich szczupaków i innych drapieżników. Wsiadam z moim dziadkiem i z kolegą do busa, który miał zawieść nas na zawody i widzę niezłomnego i upartego Pana Janka. Witamy się, rozmawiamy chwilę, i ozmajmiam Panu Jankowi, że dzisiaj będę podglądał jego metody łapania. Pan Jan uśmiecha się i pozwala mi iść ze sobą. Bardzo się ucieszyłem tylko bo kilku wędkarzy zna jego sposoby.
Jak łapał Pan Janek? Tego nie mogę zdradzić, bo to tajemnica, ale wyniki miał i to piękne. Obiecałem mu, że nie powiem o jego metodach nikomu, i dotrzymam słowa. Wtedy także Pan Jan wygrał. Staliśmy koło siebie, gratulowałem mu z całego serca i myślałem, że kiedyś znowu się spotkamy nad Bugiem, rywalizując ze sobą, jako znajomi, ale i jako koledzy wędkarze.
Niestety nie dane nam będzie zmierzyć się poraz kolejny. Pewnego majowego dnia wróciłem ze wsi. Wchodzę do dziadka. Siadamy a mój dziadek mówi: "Mam dla Ciebie smutną wiadomość, Pan Janek nie żyje..." Myślałem, że się załamie, w tym momencie miałem go przed oczami.
Jak zapamiętam Pana Janka? Zawsze wesołego, rozmownego i cudownego człowieka. Wędkarza, który potrafił "Złapać rybę w kałuży". W kapeluszu na głowie i w mudurze. Wyróżniała go jeszcze jedna rzecz, a mianowicie jego ukochana maczeta. Jak to pięknie określił: "Wolałem zapomnieć jednego pudełka przynęt, niż maczety." Zawsze torowała mu drogę przez krzaczory i do jego ukochanych szczupaków.
Teraz kiedy spędzam dość sporo czasu z jego bratankiem widzę w nim Pana Janka. Też zawsze pogodny i chętny do pomocy...
Chociaż poznałem jego sposób łapania, nie mam takich wyników jak On, ale jestem jeszcze młodym wędkarzem i może kiedyś dojdę do takiej wprawy jak On.
Może kiedyś znowu spotkam się z Panem Jankiem tylko już w krainie wiecznych łowów...

 


0
Oceń
(0 głosów)

 

Pan Janek - opinie i komentarze

timonsumtimonsum
0
bardzo dobry artykuł na 5...i oczywiście życzę tak dobrych połowów jak u śp. pana Janka (2013-07-31 11:37)

skomentuj ten artykuł