Zaloguj się do konta

Paranolmalna przygoda

Była zima ..styczeń1990 a ja w piepszonej armi-pewnie spytacie co ma piernik do wiatraka czyli armia do ryb ale tu powiem że ma !bo po pierwsze w armi w dębicy w Wisłoce (lato) złowiłem pierwszą w życiu brzanę a w styczniu 91 byłem już w Brzegu i tam właśnie wystrzelałem komplet -czyli dostałem w nagrodę 72 godziny z tym że datę mogłem wybrać ale godzin już nie.
Dowodca(bardzo mnie nie lubił bom hanys)wpisał mi takie godziny wyjścia i powrotu że tam i z powrotem by nie tracić prawie dnia musiałem zaliczyc po ok.12km z buta nocą z braku przesiadki.Czyli trasę z katowic do Michałkowic
Już myślałem nad rezygnacją z tej wątpliwej nagrody no ale niezamarznięta Oderka czekała i tylko to skusiło mnie do wyjazdu i to nie tyle do domu co po sprzęt by w razie szansy na chwilowe wyrwanie sie za płot skończyło się nad rzeką.
Tu kończy się wędkarski wątek tej opowieści a zacznie się paranormalny.
Z jednostki wyszedłem ok.22-giej ,w Katowicach byłem o drugiej nad ranem a że pierwsze połończenie do mnie było za dwie godziny to poprostu poszedłem pieszo.
Było bezwietrznie,lekki mrozik i delikatnie sypało.przyznam żwe nawet fajnie się maszerowało a chwilowo biegło tak że po troszke ponad godzince dochodziłem do Michałkowic i tam właśnie spotkało mnie coś niezwykłego !!!
Tu zmienie styl !
Prosta droga ,zero ruchu,po obu stronach kamienice z bramami..do przejazdu kolejowego mam ok.150m.a tam już Michały i nagle tak jakby Z bramy wychodzi sędziwy człowiek ,idzie naprzeciw,pozdrawia i prosi o papierosa--dokładnie tak po ślońsku :"Dobry karlusie!poczynstowoł byś mie cygarytom/"a jo na to bier hopie,poczęstowałem ,dałem ognia i idę---nagła myśł ZNAM GO !!!stary wedkarz z Brysia (ktoś mi gadał zze zmarło mu sie)nagły odwrót by spojrzeć i zagadać i człowieka niema.
Pierwsza myś to taka że wszedł do następnej bramy ale jak spojrzałem na ziemie to włosy mi dęba staneły...moje ślady na śniegu były a jego niestety nie było.

P.S.nie byłem pijany ani naćpany ani nawet zbyt zmęczony
Zdięcia niestety z tego nie mam więc daję inne -Do góry kołami :-)

Opinie (16)

Kowal73

Ale fajna bojka na żywca :)***** [2014-10-04 22:20]

zbynio 33

Cholera jasna! :( Rysiek sorry nie z tej strony kliknąłem i poleciało 1 zamiast 5. Można to jakoś odkręcić? Jeszcze raz Rysiu przepraszam :((((. [2014-10-05 11:17]

rysiek38

nawet niewiesz jak się cieszę że jesteś -punktami się nie przejmuj -wybaczam :-) [2014-10-05 12:23]

krisbeer

Coś mi się wydaje że zakasowałeś nas swoją opowieścią. Gdzie nam do tego z naszymi leśnymi zjawami. Po czymś takim na żywca to chyba nie tylko włosy staja dęba ale i w galotach może zrobić się ciepło:). Też byłem w jednostce w Dębicy na szkółce 6 miechów. A moi najlepsi kumple z wojska to właśnie Hanysy. ***** pozdrawiam [2014-10-05 12:27]

rysiek38

Ja byłem w Dębicy od kwietnia 90. pod koniec lata przeniesienie jako dowódca drużyny do Brzegu (pierwsza Warszawska brygada saperów)a Ty kiedy tam byłeś ? [2014-10-05 20:12]

krisbeer

W Dębicy byłem na kompanii 4, wiosna - jesień \'88 a później wylądowałem w Słubicach. Zajęcia na Straszęcinie, poligon letni Bojanów - Nowa Dęba. Zdarzało mi się przeprawiać przez Wisłokę, ale niestety rybek to ja wtedy nie połapałem. Pozdrawiam [2014-10-06 08:36]

rysiek38

Na straszęcinie dane było mi widzieć pierwszy raz zimorodka a na jednostce służyłem u Surego i Stysią - nie wiem czy ci to coś mówi a na Dębie byłem z miesiąc i jakby nie to że w armi to chciałbym tam mieszkać [2014-10-06 22:47]

krisbeer

Nazwisko Surego pamiętam (chyba porucznik) a moim dowódcą był kpt. Danak o ile dobrze pamiętam. Szefem kompanii był taki wąsaty sierżant który lubił mówić: ,,nie będę owijał wełny w bawełnę\'\'. Z poligonu pamiętam że jak się szło do latryny to wracało się z winem. Stał tam taki całodobowy rowerzysta z zaopatrzeniem :) [2014-10-07 09:03]

tryfta

Kruca przez pomyłke wcisnołem chyba złą gwiazdke i zamiast piąteczki dałem jedynke..**** * Piąta z prawej zawsze było pięć,liczy się od lewej do prawej a nie od prawej do lewej,komuś na tym portalu cosik się chyba probiło pod kopułą. A jak to czytałem to sie uśmiałem bo w zjawiska nie wierze ale nigdy nic nie wiadomo-mój kumpel w wojsku miał sen o nagiej indiance na koniu,gdy się obudził to koń stał a indianki już nie było:)) [2014-10-07 20:49]

rysiek38

A widzisz chłopie-przypowieść o indiance znam ale to co przerzyłem było faktem i właśnie to skłoniło mnie do dokładnego poznania teori o czwartym wymiarze czyli czasie [2014-10-07 21:10]

maryska

Hi Hi ja w wojsku nie byłam , ale podziwiam kolegę za odwagę , jak by mnie nieboszczyk o fajkę poprosił to bym do domu w pięć minut doleciała . Dzięki za odwiedzinki ***** [2014-10-11 16:21]

kaban

Czyli byliśmy w wojsku w tym samym czasie tyle ,że ja w Głogowie a w Brzegu byłem tylko przez miesiąc na szkoleniu. Pozdrawiam. [2014-10-14 19:59]

rysiek38

ja niestety miałem ten wątpliwy zaszczyt być w armi tym szkolacym co wcale mi nie pasowało bo z natury jestem pacyfistą no ale niestety musiałem [2014-10-19 22:47]

Piotr 100574

coś w podobie też mi się przytrafiło,no ale nie ma o czym pisać bo nas na badania wyślą koledzy:)***** [2015-07-02 18:21]

barrakuda81

Dobre... Ja czegoś podobnego jeszcze nie doświadczyłem ale słyszałem swego czasu parę historii podobnych od osób absolutnie wiarygodnych. Mówią że umysł płata czasem figle ( nie mylić z szaleństwem ) ale czy to da się tak wytłumaczyć? Przecież wiesz co widziałeś, nie śniło Ci się. Bardzo podobał mi się komentarz jednego naukowca na Planete+ w programie o jakimś yeti. Stwierdził że z naukowego punktu widzenia nie można absolutnie niczego wykluczyć bo nauka wciąż się rozwija i poznaje świat natomiast jest zbyt mało lub wcale nie ma dowodów na istnienie rzeczonego yeti. To bardzo dyplomatyczne sformułowanie pokazuje nam że ktoś kto z góry zakłada że coś jest niemożliwe nie jest naukowcem a raczej inkwizytorem wierzącym ślepo w dogmaty już ustalone. Poznajemy różne elementy świata nas otaczającego, wciąż wiemy mało. Zbyt mało aby negować coś z góry. Założę się że wiele osób które widziały ufo, duchy i były świadkiem niewytłumaczalnych zjawisk to nie wariaci ani żadni poszukiwacze sławy ale osoby które znalazły się w okolicznościach wymykających się ocenie przy dzisiejszym stanie wiedzy. O tym można dywagować godzinami ale faktem jest że są rzeczy o których się filozofom nie śniło. [2016-03-11 15:42]

erykom

Rysiu też coś mi się kiedyś przytrafiło jak miałem jakieś 10 lat.Obok mnie była mama i też to widziała i nagle jedno na drugie spojrzało i cisza :) Nie będę pisał już nic bo pomyśla że ja wariat :)) A chcę pozostać na wolności :) [2017-05-21 22:03]

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów.

Czytaj więcej

Moje wędkowanie

Dokąd to wszystko mnie zaprowadzi? Co wyznacza kres tej pasji, szaleństwa…