Pechowy początek października z zawodami w tle
Piotr Strzałkowski (piotr-strzalkow)
2012-10-15
Przez dwa tygodnie, nie miałem zbyt wiele okazji na to, żeby się wybrać nad wodę. Krótkie, popołudniowe wyprawy na zielonkowskie gliniaki, kończyły się przeważnie miłym spędzeniem czasu na łonie natury. Niemal zero brań, a o złapaniu czegoś przyzwoitego można zapomnieć. Zdążyłem się jednak już przyzwyczaić do uroków „Glinek”. Wyniki nie przeszkadzały mi specjalnie, bo wciąż po głowie chodziły mi zawody spinningowe, które odbyły się w ostatnią niedzielę (14.10.12).
Towarzyskie Zawody Spinningowe Koła nr 23 Zielonka (Organizator) i 61 Ząbki odbyły się w Strzyżach nad rzeką Narew. Pogoda dopisała, zawodnicy też.
Do zawodów przygotowywałem się od połowy tygodnia. Sprawdzenie sprzętu, przegląd przynęt. Nie obyło się bez wizyty w sklepie wędkarskim i zakupu nowych. Na pewno musiałem się uzbroić w te cięższe. Spinninguję głównie na jeziorach z obciążeniem 5-10g. Biorąc pod uwagę, że Narew jednak płynie i przydałoby się przeczesać dno, to dokupiłem nieco większych gumek i główek w przedziale 15-20g. Zabrałem oczywiście cały zestaw przynęt: błystki obrotowe, kopyta, twistery, wahadłówki, woblery,…
Na miejscu, czyli Stanicy Koła PZW nr 79 Warszawa-Ursus, okazało się byliśmy pierwsi. Na zawody wybrałem się oczywiście z Tomkiem. Było jeszcze ciemno. Zdążyliśmy zapalić, zanim powoli zjeżdżać się inni koledzy z Zielonki i Ząbek. Kilkanaście minut po 7:00 na parkingu przy pomoście, byli niemal już wszyscy. Chwila na przygotowania, odprawa i na łódki. Jako że, pierwszy raz byłem w Strzyżach postanowiliśmy chwilę poczekać i ruszyć za większością.
Wydostaliśmy się ze starorzecza i znaleźliśmy odrobinę przestrzeni. Na horyzoncie widać było kilka ekip. Zaczęliśmy biczowanie. Kilkanaście rzutów i nic. Pocieszające było to, że nieopodal widać było żerującego szczupaka. Co kilkanaście rzutów zmieniałem przynętę. Widać było, że szczupły grasował pod powierzchnią. Postanowiliśmy, zatem wypróbować lżejsze przynęty. Niestety bez rezultatu.
Po jakimś czasie podpłynęła do nas znajoma ekipa. Była chwila na wymianę spostrzeżeń i 'małe co nieco'. Okazało się, że na ich koncie był już 55cm szczupaczek. Od rozpoczęcia zawodów, nie minęło więcej niż godzina. Do końca, jeszcze dużo czasu, zatem się nie poddawaliśmy i zmieniając miejsca oraz zakładając coraz to inne przynęty, szukaliśmy szansy na jakikolwiek wynik. Okazało się, że bezskutecznie.
Po 6 godzinach, wróciliśmy do Stanicy z pustą siatką. Szkoda, ale okazało się, że tego dnia zwyczajnie było bardzo trudno trafić cokolwiek. Wspomniany wcześniej szczupak, zapewnił koledze Krzyśkowi 1 miejsce w zawodach. 2 miejsce, to 30cm okonek. Oprócz tego, kilka małych okonków. Ogólnie, bez rewelacji. Mimo tego, same zawody były bardzo przyjemne. Trochę zimno, ale bez deszczu, do tego 40 chłopa i ciepła micha na koniec. Czego może chcieć więcej przeciętny wędkarz? ;)
Podsumowując; po raz kolejny bez rezultatów, ale ciekawie spędzony czas, poznana nowa miejscówka i nowe doświadczenia. Nie poddaję się i niebawem znowu ruszę nad wodę.
Przy okazji zawodów, miałem szanse na dalsze testy Shimano Catana CX Tele Spin 240MH. Podtrzymuję opinię, że jest to niezły kijek... oczywiście, jak na teleskop i w tej cenie. Strasznie denerwują jednak gubiące linię przelotki. Dopiero za 3 razem, ustawiłem je tak, że stały w miejscu, ale wymagało to użycia dużej siły. W tej kwestii dwuczęściowe kije są nie do pobicia.