
Moja zdobycz - zdjęcia, foto - 3 zdjęć
Postanowiłem w dniu dzisiejszym 'strzelić spontana' z wyjazdem na ryby. Data nieszczególna, bo 13 maja, ale nie piątek. Zamówiłem w domu obiad na wcześniejszą godzinę niż zwykle. Zadzwoniłem do szwagra, że wybieram się na wędkowanie ze wstępnie określonym łowiskiem. Byłem pewien na 100%, że zjawi się nad wodą pomimo gatki o połamaniu kija. Po „wciągnięciu” obiadu przygotowałem sprzęt i udałem się do samochodu. Szybki telefon do szwagra, że wyruszam i kropka. W czasie gdy szykowałem sprzęt do dzisiejszych zmagań, nad jezioro zajeżdża znajome auto. Pomyłka? Nie było mowy!!!
Ze znajomego samochodu wysiada jakże znajomy jegomość z uchachaną gębą od ucha do ucha.
Po kilku minutach zaczęliśmy wędkowanie. Rzut za rzutem i ciągle nic. Częste zmiany przynęt od wirówek po różnego rodzaju i koloru gumy nie dawały rezultatów. Od czasu do czasu spoglądaliśmy na zachmurzone niebo z nadzieją uniknięcia prysznicu. Na szczęście deszcz nie spadł. Ale i wyników ciągle nie było. Po przejściu mniej więcej połowy jeziora minęła godzina 1700.
Doszliśmy do początku południowego brzegu nasyconego pomostami. Ponownie założyłem rippera firmy Relax z niebieskim grzbietem. Kilka rzutów bez wchodzenia do wody i też nic. No powiedzmy, że po jednym wyjściu takich około dwudziestocentymetrowych „pistoletów”. W końcu decydujemy się na brodzenie w pobliżu traw porastających połacie pomiędzy pomostami i nagle?
- Siedzi – mówię do szwagra.
- Wymiarowy – dodaję po chwili.
Ryba dołuje jak jesienny, a nie wiosenny szczupak. Nie było mowy o wyskoku nad wodę. Przy 20g „wklejance” jaką zabrałem, to naprawdę była niesamowita frajda z holowania, nie tak dużej przecież ryby. Delikatnie podbieram ręką rybę i przemieszczam się do najbliższego pomostu. Po chwili jest również szwagier. Oczywiście służy miarką i wagą. Ładnie ubarwiony zębacz mierzy 53cm i waży równy kilogram. Pierwszy miarowy tego sezonu. Kilka zdjęć i dalej do penetrowania toni jeziora.
Łowiliśmy jeszcze około półtorej godziny, ale już bez efektów. Powoli zaczęliśmy zbierać się do odjazdu z łowiska. Zakończyłem „biczowanie” wody około 15 minut wcześniej od szwagra, a ten i tak szybciej gotowy był do opuszczenia miejsca naszego postoju.
Autor tekstu: Ryszard Klein
![]() | jurek |
---|---|
Moje gratki Ryszardzie , no i 13 wcale nie jest pechowy . Pozdrawiam serdecznie Jurek . (2012-05-14 12:11) | |
![]() | chipsusmaximus |
Fajny opis. Krótko i zwięźle oraz jak mniemam w doborowym towarzystwie. Ładne barwy ma ten szczupak. Zostawiam piątala i połamania. (2012-05-14 12:39) | |
![]() | Pawelski13 |
Szczupaczek ładnie prezentuje się na fotce:) Pozdrawiam (2012-05-14 12:43) | |
![]() | damian123102 |
za fotkę i opis daje * (2012-05-14 13:22) | |
![]() | andrevti |
Witam!! Też byłem 13 na rybkach i nie powiem bo niby był 13 a jednak szczęście dopisało w 2h Złowiłem 3 szczupaki od 30 do 55 cm i jeszcze 3 mi sie spieły w wodzie :D:D (2012-05-14 20:59) | |
![]() | erykom |
Ja w tym sezonie mam juz na koncie 18 szczupaków,tylko jeden wymiarowy a jeden taki z 70cm spięty (2012-05-14 21:14) | |
![]() | camelot |
Hmmm.... Ja też kiedyś zabrałem szwagra na ryby . Jeden jedyny raz . I wystarczy ! (2012-05-14 21:20) | |
![]() | kubak |
witam na rybacz 13 byłe brzydka pogoda więc na chwilę nad jeziorko czerniakowskie po 5 min byl okon póżniej trafił się szczupak oczywiś cie do wody wrocil więc i umnie niebył to pechowy dzień (2012-05-15 18:53) | |
![]() | pinex77 |
przepięknie cętkowany szczupak,szacun i piątal za return do wody... (2012-09-09 09:22) | |