Zaloguj się do konta

Pięć centymetrów na minutę

Pięć centymetrów na minutę
Tuż za naszym kempingiem na stanicy wędkarskiej, urządziliśmy swego rodzaju ostoję, schonisko i bytowisko dla dżdżownic, wszelkiego rodzaju owadów, leśnego ptactwa i jak okazało się także mięczaków. W drugiej części znalazło się tam też tam trochę miejsca na zioła i warzywa, w tym ulubioną miętę. Herbatka z jej zielonych liści ma niepowtarzalny, orzeżwiający smak. Trzecia i najnowsza część jest od dwóch lat praktycznie nieruszona. Dokłada się tam tylko jesienią liście ze ścieżki.
Główną bazą tego bytowiska są liście klonów, dębiny i i igły sosny, która zdecydowanie dominuje po tej stronie jeziora. Całość kompozycji dopełniają stare korzenie, ciekawszych kształtów gałęzie, konary, zmurszałe pnie drzew. Takie sobie śmieszne miejsce, niewzbudzające u większości wędkarzy większego zainteresowania.
Częstym porannym gościem na tym obiekcie jest ptak kowalik wybierający spośród liści i igliwia smakowite ziarna będące pozostałością po zanętach lub wypłukaniu naczynia po gotowaniu ziarna. Zawita tam chętnie także i sikorka bogatka, na mały tłusty okruch z wieczornego stołu. Jednak tym razem po powrocie z porannego wędkowania, moje zaciekawienia wzbudziło stworzenie na ciemnym blacie starego korzenia sosny, znajdującego się na styku kłód brzozy, klonu i olszyny. Nie było żadnych wątpliwości. Był to ślimak winniczek. Przerwał swoje zimowanie i wypełzł ze ściółki w poszukiwaniu pożywienia. Para górnych czułków, na której są osadzone oczy, z wrodzoną dla ślimaka intensywnością lustrowała teren, podczas gdy dolne czułki z narządem węchu badały teren.
Po chwili obserwacji zostawiłem winniczka w spokoju upojony jego widokiem w przyjaznym dlań środowisku, aby powrócić do obserwacji po kilkunastu minutach. Ten prawdopodobnie zakończywszy pierwszą wiosenną przechadzkę zaczął zwinnie, bez pośpiechu spełzać po listowiu w dolne partie poszycia, omijając po drodze niebezpieczne przeszkody z bali. Prawdopodobnie zmierzał do swojej kryjówki. Byłem pełen podziwu dla wyczynów i zwinności mięczaka w tej ciężkiej, niebezpiecznej i jakże stromej wędrówce, z zawrotną prędkością do pięciu centymetrów na minutę.

Opinie (3)

feroza

Szybko nie zawsze znaczy dobrze, a bardzo często(jak nam wiadomo) wręcz fatalnie. Wolno, acz dostojnie i z klasą. Ma się ten styl....,oczywiście i "bohater" i autor. Pozdrowienia*****. [2012-04-24 05:48]

jacenty75

Jak byłem mały to z kolegą zbieraliśmy ślimaki i urządzalismy im wyścigi. Wcale nie były takie wolne jak na ślimaki ale każdy zmierzał w sobie tylko znanym kierunku nie koniecznie w kierunku mety. Piękne czasy to były, takie beztroskie, jako ciekawostka podam, że tym kolegą był Mateusz K. - złoty medalista Igrzysk Olimpijskich z Atlanty i nie tylko. 5*****. [2012-04-24 12:50]

użytkownik

4 [2013-05-10 14:09]

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów.

Czytaj więcej