Pierwiosnek wędkarski
Tadeusz Butmankiewicz (JANTA)
2009-03-08
Jeszcze wokół dużo śniegu, jeszcze strumyk zamarznięty, A na oblodzony trawers, wyszedł wędkarz uśmiechnięty. Ciepłą czapkę ma na głowie, piękne w moro ma ubranie, Czyli mówiąc w jednym słowie, przyszedł tu na wędkowanie. Wyjął kołowrotek, wędkę, pewnie zaraz ją uzbroi, Przez przelotki wciągnął żyłkę, prawie w gotowości stoi. Jeszcze spławik, haczyk ,ołów i zanęty wymieszanie, więc kielicha sobie nalał, tak! na wiosny przywitanie
Z worka wyjął komponenty i zanętę szybko miesza, walnął sobie drugą lufę, będą brały - się pociesza. Potem szybko kule kleci, i na śniegu je układa. Właśnie wypił kielich trzeci no bo przecież tak wypada. Zaraz zaczął mocno nęcić, rzucał kule jak szalony, by ryby do brań zachęcić, sam był lekko zanęcony.Wypił sobie kielich czwarty, wędkę złapał oburęcznie. Chciał zarzucić tam gdzie nęcił, ale zrobił to niezręcznie
W jednej ręce miał butelką, w drugiej ręce trzymał wędkę i pociągnąć chciał kropelkę bo miał na piątego chętkę. Nagle jak się gość pośliźnie, jak podjadą mu odnóża. I jak do tej rzeki gwiźnie, no a w rzece woda duża. Nawet przeklął sobie zdrowo, że tak począł wędkowanie. Pełne gumo filce - wody , przemoczone ma ubranie. Lecąc w wodę złamał wędkę, czapka z wodą popłynęła, a butelka również pękła i gdzieś w nurcie utonęła. Powoli się wygramolił i podrapał się po głowie,
Gdy spytają gdzie ma wędkę, co on biedny im odpowie. Powie jak było naprawdę, nikt nie wątpi przecież chyba, że tak zaraz na przedwiośniu, złamała mu wędkę ryba.
I powolnym krokiem wraca, ścieżką prosto do domostwa. Cały prawie już zesztywniał z wody, zimna i dziadostwa. Tak rozpoczął pięknie sezon i tak blisko był sukcesu. Teraz musi trzymać rezon, oraz się wyleczyć z stresu. Nową musi kupić wędkę, na tą rybę rekordową, która mu złamała wędkę no i kupić „Wyborową”. Treść ta może nie najlepsza, ale za to morał krótki
Kiedy idziesz powędkować ,nie pij bracie nigdy wódki
Janta