Pierwsza sumowa zasiadka
Marek Dębicki (marek-debicki)
2011-07-16
Zaisnspirowany artykułami o połowach sumów, masą wiadomości w tym zakresie na forum sumowym, poczytałem trochę artykułów i zrobiłem odpowiednie zakupy. Postanowiłem, że w związku ze zmienną pogodą dam spokój karpiom i amurom co najmniej do płowy sierpnia. Cały czwartek trwały intenstywne przygotowania zestawów i sondowanie dna. Nowy zestaw sumowy żyłka główna 50, specjalny przypon z plecionki chyba 1mm, spławik 30 gramowy. Kij teleskopowy może niezbyt mocny, ale ponad 100g, do tego w przypadku brania przy pomoście katamaran gotowy do szybkiego wypłynięcia powinien zabezpieczyć spokojny hol drapieżnika. Pierwszy zestaw wykonałem wg wzoru „Bojka sumowa”, natomiast drugie wędzisko na bazie sheakspiera jako typową gruntówkę. Jako zanętę wykorzystałem pellet halibut z kawałkami drobnej ryby. Po dokładnym wygruntowaniu ustawiłem bojkę i wywiozłem zestaw. Trochę miałem problemów ze zmontowaniem tzw. zrywki, ale w końcu się powiodło. Największym jednak problemem było pozyskanie większego żywca. Zakładam więc z konieczności na przynętę trupka krąpia. Po wywiezieniu zestawów jest 20.00. Nocka do pierwszej po północy zlatuje szybko tym bardziej, że obok wędkują Koledzy, a znad drugiego brzegu dochodzą spokojne odgłosy biesiadników przy ognisku. Czasami nawet słychać dzwięk gitary. Panuje taka cisza, że słyszę nawet odgłosy rozmowy Kolegów wędkujących ładny kawałek ode mnie pod torami, na drugim brzegu jeziora. Nocną ciszę przerywa z rzadka krótki pisk sygnalizatora podnoszący ciśnienie, to jednak oczekiwanego brania niestety nie było. Świt przychodzi szybko. Czwarta nad ranem jest już praktycznie jasno, chociaż słonka jeszcze nie widać zza drzew. Kończę wędkowanie przed szóstą rano. Pierwsza sumowa zasiadka za mną - czyli pierwsze śliwki robaczywki. Pora wyciągnąć wnioski, na pewno przecież gdzieś były błedy. Czas też przemysleć jak spowodować pozyskanie odpowiedniego żywca, kiedy leszczyka lub dużego krąpia ciężko złapać, a może alternatywnie zakupić wątróbkę. Musi być jakaś alternatywa i trzeba wierzyć, że następnym razem będzie już tylko lepiej.