Pierwsza wyprawa z nowym sprzętem
Marek Z (SiechMarek)
2011-08-24
Minęło 40 minut i 1 sumik wylądował na brzegu później jeszcze kilka okoni i cisza, tylko woda śpiew ptaków i rozmowy o wędkarstwie i nie tylko. Już się ściemniało kiedy nagle moja szczytówka zaczęła energicznie podrygiwać, adrenalina zaczęła dawać o sobie znać. Mam , mam branie powiedziałem do Mirka który w tym czasie leżakował sobie w namiocie. No tylko spokojnie odparł i leniwie wypełzną na kolanach z namiotu patrząc na mnie z politowaniem :). Szczytówka coraz bardziej zaczęła skakać i chwilę później już było po zacięciu. Zaciąłem i poczułem opór jak bym w kłodę drewna wbił haczyk. Hamulec zaczął grać sympatycznie i tylko opór zdawał się jak by mniejszy bo po chwili poczułem jak coś wielkiego zatrzepotało na zestawie. Jeszcze przez chwilę to 'coś' mocowało się ze mną i co ? , i Pyk i po rybie. Mirek uśmiechnął się tylko i powiedział no to Panie kolego 1:0 dla ryby. No i miał rację było po rybie. Jakoś mnie to nie zraziło i zabrałem się ochoczo do łowienia dalej. Kolejne kilka zarzutów zestawu w odrę i czekam cierpliwie na kolejne branie. Nie musiałem czekać długo bo już po 10 minutach kolejne energiczne szarpnięcie i znów zacinam. Czuję jak mój 'rybny przeciwnik' walczy o swoją bytność w swym naturalnym środowisku. Szybko hol no i mamy 1:1 w starciu z rybami. na brzegu ląduje sumik nie wielkich rozmiarów po czym wraca do swego środowiska. Po tym już tylko kilka leszczyków i 2 okonie i na tym łowienie zakończono.
Było super , sprzęt się sprawdził a ja nabrałem kolejnego doświadczenia w wędkarskim fachu :)
Pozdrawiam Marek
relacja z kolejnych wypraw niebawem.