Pierwsza wyprawa 2013r - zdjęcia, foto - 4 zdjęć
Pierwszą wyprawę w tym roku długo przekładem i przymierzałem się do niej wielokrotnie z racji przeciągającej się zimy i stale zamarzającej tafli wody nie mogłem wcielić w życie moich planów połowu zimnych płotek.
W końcu 7 kwietnia pomimo zalegającego jeszcze śniegu około godziny 11 wybrałem się na łowisko gdzie wcieliłem w życie plan połowów na ten dzień.
Nastawiłem się głownie na płotki jako że te ryby jako jedne z pierwszych uaktywniają się w zimnej wodzie i dają się skutecznie poławiać metodą gruntową.
Po rekonesansie wybrałem stanowisko osłonięte od wiatru w pobliżu zeszłorocznej roślinności przy której dno opada na głębokość około 2,5m i występuje niewielki blat na głębokości ok 1,2m. Rozrobiłem czarną zanętę marki TRAPER Płoć z odrobiną białych i po nawilżeniu pozostawiłem na chwilkę aby zanęta "doszła", zabrałem się do przygotowywania wędzisk moich niewyszukanych lecz jednocześnie dobrych Feederów firmy Mikado z serii Tryton o długościach 3.60 i 3,30 metra.i c.w 100g .
Wiem że niektórzy z pewnością powiedzą że na zimne płocie lepiej pilkera lub quiviera zastosować ja jednak łowię tym co posiadam a jako że jest bardzo ciężko jest posiadać sprzęt do każdej metody to nie mając wyboru zastosowałem wyżej wymienione wędki z najbardziej delikatnymi szczytówkami jakie tylko były w zestawie.
Zmontowawszy wędki zabrałem się za zrobienie zestawów opartych na zasadzie helikopterowej z koszykiem na żyłce głównej o wadze 10g i przyponie długości 30cm na żyłce 0,12 Match firmy BALSAX z hakiem 14.
Po zrobieniu zestawów i sprawdzeniu zanęty zarzuciłem jeden zestaw na blacik a drugi na spadek i korzystając z pierwszych promieni słoneczka grzałem się i patrzyłem na uśpioną jeszcze przyrodę.
Co 30 minut postanowiłem sprawdzać zestawy i tak z racji nieco mało delikatnego sprzętu przegapiłem kilka branek aż w końcu udało mi się złowić pierwszą chłodną ale jak że budującą ploteczkę zrobiwszy jej zdjęcie zwróciłem rybce wolnoć i z racji późnej pory oraz złego stanu zdrowia spakowałem się i wróciłem do domu zamieniając jeszcze kilka słów ze znajomkami z łowiska którzy nastawiali się już na karpiki z zarybień.
Autor tekstu: Paweł Sąsiadek