Pierwsze wędkarskie szlify w tropiku
Jacek Dybała (jacekgab)
2012-01-19
Tutaj łapałem pierwsze doświadczenia w łowieniu rybi, nie tylko, że w tropiku ale w ogóle! Na samym początku, kiedy zacząłem łowić nie miałem wędki tylko żyłkę z ciężarkiem i haczykiem. Tak też złapałem moją najpierwszą;> rybę, mini granika szarego, radości po brzegi nawet z tego, że było ‘’no kill'’;> Tutaj też po moim pierwszym Karanksie i barakudach złapanych na spinning na Pointe Denis upolowałem na tę samą metodę dwa Lucjany i to w dodatku jednego wieczoru, pierwszy miał kilogram, drugi prawie dwa. Po tym ‘sukcesie’ jeden z moich znajomych, zaparty gruntowiec zaczął przekonywać się do spina. Najpierw mówił, że owszem barakudę czy karanka mogę złapać na wobka ale nigdy nie przydennego i żerującego w kamieniach Lucjana a później...
Po kilku dniach znowu zapuściłem się do Bikele i miałem dwa brania, niestety zwierz się uwolnił. W dodatku za drugim razem rozwalił mi wobka: przegryzł go i rozerwał kotwiczki. W niedługo potem przyjechaliśmy razem i znajomy postanowił zaczaić się na tego ‘’potwora’’ spinningiem, ma się rozumieć, że miał sprzęt już mocniejszy. I udało mu się, złapał Lucjana, raz 2 kg a potem 3kg. Nie było mowy, trzeba to było uczcić ich skonsumowaniem. Takie to początki mieliśmy w Gabonie;>