Pierwszomajowy leszcz
Krzysztof Słowiński (bea)
2010-05-10
Czas zacząć walkę z naturą. Ja rzucam swoje zestawy na granicę nurtu i spokojnej wody. Na haczyki 10 zakładam kanapki z kukurydzy i białych robaków. Brat rzuca bliżej brzegu, haczyki 10-12 białe i czerwone robaki. Do godziny 8.00 mamy po kilka ładnych leszczy i krąpi. I wtedy przychodzi 'posucha' Przez godzinę nie mamy nawet puknięcia.
Skoro ryby nie biorą, to wybieram się do kolegi który był na nocce. Dyskusja na temat wszystkiego zabiera nam 30 minut. Postanawiam wrócić na swoje stanowisko w celu przerzucenia zestawów. Jakie jest moje zdziwienie, gdy jedna z plecionek nie jest naprężona tylko zwisa swobodnie. Pierwsza myśl jak przyszła mi do głowy - nurt musiał znieść zestaw bliżej brzegu. Ale w pamięci mam słowa mojego taty - '...pamiętaj synku, każde nienaturalne zachowanie zestawu, żyłki vel plecionki, spławika, zawsze zacinaj...' Idąc tym rozumowaniem, zacinam i ....... kołowrotek wydaje przyjemny pomruk. 10 minut holu, pomoc brata przy podebraniu i leszcz ląduje na brzegu.
Sesja zdjęciowa i casting. Wyniki okazały się bardzo przyjemne dla oka - 2,10kg 53cm.
Do domu wróciliśmy w podniesionymi głowami. Na pewno jeszcze nie raz pojawimy się na tym łowisku.....