Pierwszy lin
Przemek Kielinski (przemekkie2)
2013-06-10
Przygotowania do niedzielnego wedkowania rozpocząłem w sobotę po pracy. Szybkie zakupy w wedkarskim z nastawieniem na połów splawikowy.
Zaneta, robaki białe i czerwone i wyprawa do sklepu po kukurydzę i płatki opisane no i gotowy do połowu. Niedziela pobudka o 4.30 dzwonie do szwagra który mieszka na przeciwko czekamy tylko na kolegę i wyruszamy. O 5.20 byliśmy już nad woda wybieramy miejsce necimy i czekamy. Pogoda była ładna, tafla wody jak lustro i niestety bez bran...poltorej godziny wyciagnelem tylko 1 ploc i do tego zimny wiatr zaczął wiac prosto w twarz. Zrezygnowani przenosimy się na druga stronę jeziora gdzie nie ma wiatru i jest słoneczko pierwsze rzuty i jest kilka malych płoci ,drobnica. Rozrobilem zanete z białym i czerwonym robakiem do tego platki i kukurydza. po zaneceniu kilka drobnych płoci i krapik. Mówię do kolegi który byl na pomoście obok że miejsce dobre na lina na którego się wogóle nie nastawialismy. Ale po pierwsze ok. godz.9 dość leniwe branie splawik zaczyna powoli odchodzić zacinam i po krótkim cholu wyciagam swoją rekordową ploc 37cm 0,6kg. Niestety zdjęcia nie posiadam narazie ale gdy tylko zgram od kolegi to wstawie. Kolejne 2godz. lowienia i same płocie ok.20cm czyli całkiem ładne. Gdy przed 12 brania ustały i chwili znudzenia widzę że splawik zaczyna się zanuzac i unosić lecz bez większego zdecydowania i wkońcu jest odjazd. Zacinam i zdziwienie jaki to opór stawia ryba. Wolam szwagra i kolegę by mi pomogli w podebraniu lecz ryba uciekla w zarosla i ugrzezla. Myślałem już że ja straciłem ale udało się ja wydostać. Chol do podbieraka i moim oczom ukazał się piękny lin. Szwagier wyciąga miarę i wagę okazało się że ma 47cm i 1,6kg był to mój pierwszy lin z którego jestem bardzo dumny :-)).