Z pierwszą rybą w tym sezonie :) - zdjęcia, foto - 2 zdjęć
Jak co roku wybrałem sie na otwarcie sezonu szczupakowego wraz z znajomymi. W tym roku co prawda nocka z 30 kwietnia na 1 maja nie wypaliła ale pojechaliśmy od razu na drugi dzień.
Małe kłopoty z organizacją i transportem na początek (tylko jeden z nas ma prawko jak na razie), ale jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Adam musiał zrobić łącznie 3 trasy żeby przywieść nas na łowisko wraz z całym sprzętem ale jakoś o18.00 udało sie nam wszystkim szczęśliwie dojechać.
Po dotarciu nad Zalew Roszkowski (nad którym łowimy najczęściej) trzeba było szukać miejscówki i z tym było najciężej ponieważ, ponieważ samochodem dojechać można tylko na parking dalej trzeba iść pieszo. Wędkujących osób nad zalewem było od groma. Po przejściu jakichś 700m doszliśmy do naszego ulubionego miejsca i okazało się, że było wolne. Co prawda sprzętu na raz nie wzięliśmy, więc trzeba było zrobić drugą trase. Dwaj Daniele, którzy przyjechali nam potowarzyszyć a nie łowić wzięli się za rozkładanie namiotu a Szymon, Adam i ja za mieszanie zanęty, szykowanie zestawów i rozkładnie wędek. Około godziny 19.15 mogliśmy już spokojnie sobie usiąść w naszym gronie i czekać aż sygnalizatory zaczną piszczeć. Koledzy po kiju łowili z gruntu na 2 wędki a ja postanowiłem jedną wędkę zarzucić na żywca, pod krzaki, które rosły obok.
Po niecałych 10 minutach Adam ma pierwsze branie i łowi 25cm leszczyka. Niestety po tym jednym braniu nastąpiła cisza, więc zaspokoiliśmy się kiełbaskami z ogniska i pogawędkami. Ale i to długo nie trwało bo o 23:00 odwiedził nas deszcz. Do namiotu zmieściły się tylko dwie osoby my musieliśmy siedzieć przy ognisku, które o dziwo nie gasło. Płaszcze OP1, które mieliśmy wraz z Adamem spisywały się świetnie. Szymon, Robert i Piotrek mieli troche mniej szczęścia ale jakoś wytrzymywali. Około godziny 01:30 deszcz przestał padać już na dobre. Po przerzucaliśmy zestawy i dalej grzaliśmy sie przy ognisku mimo, że wcale aż tak zimno nie było. Na mojej bojce ciągle coś sie działo niestety nie było ewidentnego brania. Gdy wyszło Słońce trochę podjedliśmy i zacząłem kombinować co by tu zrobić z moim żywcem i zmniejszyłem grunt do praktycznie minimum. Długo nie trzeba było czekać po jakichś 10 minutach jest branie, zacięcie i krótki hol. Na brzegu ląduje szczupaczek 52cm. Dwa zdjęcia i ryba wraca do wody. Później już nic nie brało i około godziny 10 rozjechaliśmy się do domów.
Ryby może nie była jakąś rekordową zdobyczą ale wymiar był ;). No i jak by nie patrzeć pierwszy raz w życiu łowiłem na żywca a ten szczupak był pierwszym w moim życiu.
ps. Jest to mój pierwszy wpis, więc proszę o wyrozumiałość.
Autor tekstu: Tobiasz Nowacki
mrk | |
---|---|
W kosza grac :D chociaż rybki tez dobra sprawa :D (2010-05-04 08:49) | |
zegar | |
Widzisz zawziętość w tym przypadku się opłaciła. jednak zębaty dał się skusić. Sądząc po opisach innych kolegów , można wywnioskować , że pogoda w całym kraju popsuła szyki wędkarzom. Pozdrawiam... (2010-05-04 14:56) | |
ricardo | |
Witam!!!! Przygoda musi być,bo byłoby nudnie gdyby ryby ciągle brały ale coś zawsze się złowiło i pierwszy szczupak zaliczony.Pozdrawiam. (2010-05-04 18:49) | |
musiek93 | |
No i jest pierwszy szczupak zaliczony w tym sezonie, a teraz to juz napewno będzie tylko coraz lepiej. Połamania kija życzę i pozdrawiam, a za sam artykuł daję 5 ***** : ) (2010-05-04 22:11) | |
robson1 | |
Gratuluje,tylko tak dalej.Pozdrawiam. (2010-05-27 16:01) | |